Zaczynałam mieć coraz więcej zleceń i po woli musiałam
wybierać i nie czułam się z tego powodu dobrze. W dodatku dotarło do mnie, ze
to pora aby znaleźć lokum na własne biuro. Dlatego zadzwoniłam do biura
nieruchomości, które miało dobrą opinię i zaczęłam wędrować od jednego lokalu
do drugiego. W dodatku musiałam wziąć na to kredyt na co westchnęłam, ale jak
mus to mus. Moja firma się rozrasta co
mnie bardzo cieszy, a bardziej widziane jest spotkanie w biurze niż w moim
mieszkaniu albo kawiarniach. Przebudziłam się i zerknęłam w swój kalendarz.
Dzisiaj nic nie miałam w planie, wiec spokojnie mogłam posiedzieć nad wystrojem
biura, a także odpowiedzieć na emaile, i co najważniejsze odpocząć. W planie
miałam siedzenie cały dzień przed laptopem, pod kocem. Tyle tylko, że dostałam
wiadomość, która mnie lekko przestraszyła, ale zaraz zobaczyłam, ze to Pedro,
więc szybko ją otworzyłam.
„Hej, wiem że zaskoczę. W sumie jesteś ostatnią osobę do
której piszę, ale potrzebuje na dzisiaj opiekunki. Na cztery godziny, góra
pięć. Wszyscy są zajęci, moja opiekunka jest chora więc nie mam z kim zostawić
Gali. Zapłacę!”
Zaśmiałam się jedynie głośno, bo za co on chciał mi płacić?
Odpisałam mu szybko, ze nie ma problemu, i od razu wstałam z łóżka. Wolałam się
wyszykować w ekspresowym tempie, więc od razu poszłam pod prysznic i myjąc zęby
odczytałam kolejną wiadomość od chłopaka. Nie miałam wiele czasu, dlatego
ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy, i zapakowałam swoje rzeczy do torby.
Gotowa pojechałam do chłopaka, który już na mnie czekał i widziałam, że jest
lekko poddenerwowany. Przywitałam się z dziewczynką i siłą wręcz wywaliłam
Pedro za drzwi. Na szczęście rozpisał mi co i jak na kartce, więc nie było
problemu, chociaż i tak musiałam zmienić plany. Miała iść na spacer, ale raczej
nie wyjdę z dzieckiem na dwór kiedy jest zimno jak w psiarni, i w dodatku pada.
W sumie podziwiałam, że Pedro lata po boisku w taką pogodę. Miałam popracować
dzisiaj trochę, a cały czas biegałam za Galą, która biła niesamowite rekordy i
już czułam, ze to jej ulubiona zabawa. Tyle tylko, że w pewnym momencie zaczęła
płakać i nie wiedziałam co się dzieje, w końcu nigdzie się nie uderzyła.
Kucnęłam przed nią, i już wiedziałam o co jej chodzi, chciała wyjść sobie z
domu, ale drzwi wyjściowe były zamknięte, więc to był powód. Chciałam ją
odciągnąć od nich i zająć czymś innym, ale jedynie dostałam w twarz i miała
całkiem mocny cios. I w tym momencie nie wiedziałam co mam zrobić, czy jej
oddać, zabrać ją do salonu i narazić się na kolejny cios? To był właśnie ten
moment, kiedy nie wiedziałam jak zachować się przy dziecku. Ale jednak
postanowiłam się na razić na nowy cios, i wzięłam ją na ręce. Tyle tylko, że
ona się we mnie mocno wtuliła i już cicho śmiała. Czego kompletnie nie
rozumiałam. Na szczęście jednak zmęczyła się, więc położyłam ją do jej łóżeczka
i mogłam na jakiś czas odpocząć. Dlatego z kubkiem herbaty rzuciłam się na
kanapę. I poczułam, że zaczyna burczeć mi w brzuchu, westchnęłam tylko i
zamiast odpoczywać, postanowiłam zrobić obiad dla nas. Tyle tylko, że w lodówce
już stał garnek z kartka – dla ciebie. Jak widać miał przed treningiem sporo
czasu. Odgrzewałam obiad kiedy usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają, i
zaraz w kuchni z torbą stał Pedro.
- Żyjesz. – westchnął na co się zaśmiałam – Ale nie masz
ochoty uciec?
- Nie. i zjesz ze mną? – na co pokiwał głową, że tak i
wrócił cię do przedpokoju, wyciągnęłam dwa talerze i nam nałożyłam i sam wrócił
do mnie już bez kurtki i butów – Nie przemarzłeś?
- Ćwiczyliśmy dzisiaj na siłowni. Ale jak ci minął dzień?
- Aktywnie, masz sprinterkę w domu. – uśmiechnęłam się do
niego na co pokiwał głową i dokładniej mi się przyjrzał i nie rozumiałam
dlaczego
- Uderzyła cię prawda? Twój policzek o tym mówi. – a ja tylko machnęłam ręką - Zapomniałem ci powiedzieć, że Gala jest
teraz na etapie wymuszania i zmiennych humorków. Mam nadzieję, że nie będziesz
miała siniaka, bo jak to będzie wyglądać? Pomyślą, ze cię bije jakiś chłopak.
- Oj Pedro. Mam obecnie i tak wolne więc nawet jeśli to nikt
nie zauważy. – a on zdziwiony zapytał o pracę – Mam zlecenia, jednak mam
tydzień wolnego. Postanowiłam iść na przód, więc jestem w trakcie szukania
lokalu na biuro, i muszę ogarnąć się. Albo będę musiała ograniczyć zlecenia na
miesiąc, aby ze wszystkim się wyrobić, albo to pora aby zatrudnić więcej osób. W
większym składzie moglibyśmy obsługiwać więcej imprez. Prawda jest taka, ze
kiedy zaczynałam nie wiedziałam jaki sukces ten plan odniesie. W sumie do tej
pory nie wiem co robić, więc chyba potrzebuje wziąć dłuższy urlop, ogarnąć
biurokracje czyli biuro i resztę.
- Gratuluje, i życzę powodzenia. A ja dzisiaj zamiast dać ci
skupić się na nowym życiowym projekcie to zatrudniłem jako opiekunkę.
- Nie zatrudniłeś. – zaśmiałam się – Zresztą dziękuje za
pyszny obiad. i jeśli będziesz szukać opiekunki na kilka godzin to spokojnie
możesz do mnie zadzwonić. Jak widać bawić się z dziećmi potrafię, przewijać je
również, usypiać. – a on zapytał czego nie umiem – Nie potrafię zachować się w
momencie kiedy dziecko bez przyczyny zaczyna mi płakać. Gala zaczęła płakać bo
chciała wyjść, a drzwi wyjściowe były zamknięte.
- Mi wczoraj uciekała i bawiła się w sumie ze mną w
chowanego. Spodobała jej się zabawa chowania do szafy, jednak w przedpokoju
szafa się trochę zacina więc był płacz. Powiem ci, że sam nie wiem co będzie,
nie wiem z jakim humorem wstanie. Ma dopiero 18 miesięcy a czasem mam wrażenie,
że to moja upierdliwa żona która przechodzi kryzys i o wszystko się mnie
czepia. – westchnął na co nie
wytrzymałam i się głośno roześmiałam – Ale bardzo ci dziękuje, ze z nią
posiedziałaś. Nikt nie miał dzisiaj czasu, a jak już pisałem moja opiekunka
sama się rozchorowała.
- Nie masz za co. W sumie niedawno zasnęła, więc będziesz
mógł chwilę odpocząć. I masz dzisiaj drugi trening? – a on pokiwał głową, że
tak – Zostać z nią dłużej?
- Nie trzeba, mój tato się nią zajmie. Ale jakiego lokalu
szukasz?
- Nie drogiego i nie dużego. Potrzebujemy w sumie biura,
gdzie wstawię stół gdzie mogłabym spotykać się z klientami. Łatwiej jest mieć
takie miejsce niż wozić ze sobą wszystkie katalogi. Staramy się wrzucać na
stronę zdjęcia, ale nie wszystkie tam mamy, dlatego powstał już gruby katalog.
W sumie to nawet dwa, więc potrzebuje chyba w końcu ogarnąć się w tym kierunku.
- Więc czeka cię sporo pracy. – a ja pokiwałam jedynie głową
– Ahh myślałem, że wybierzesz się ze mną na wrotki.
- Jeśli zaprosisz to kto wie. Ale jak tam sprawy z siostrą?
- Zadzwoniłem do niej i wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Postanowiliśmy, że nie będziemy się mieszać w nasze życia dopóki o to nie
poprosimy. Była to jedna z najtrudniejszych rozmów, jednak było warto. W końcu
wyczyściłem swój umysł.
- I o to chodziło. Ale powinnam się zbierać, jak zauważyłeś
mam sporo pracy, a pewnie sam chcesz odpocząć.
- Odpoczywam rozmawiając z tobą. – puścił mi oczko na co się
tylko uśmiechnęłam – I na wrotki zapraszam.
- Skorzystam, ale dam ci znać dokładnie kiedy. – i wtedy
ktoś zapukał do drzwi więc poszedł otworzyć a ja sama zaczęłam zbierać rzeczy i
usłyszałam
- Mam nadzieję, ze nie za wcześnie? I z kim… - i wtedy
uśmiechnęłam się do taty Pedro, który pojawił się w salonie – Zatrudnił ciebie?
- Nie zatrudnił. – zaśmiałam się – I witam, ale ja teraz
uciekam. W takim razie zmęczyłam ją na tyle, że śpi. Chociaż radzę uważać,
bardzo chce dzisiaj wyjść na spacer.
- No tak, a tam tak nieprzyjemnie. Coś wymyślę. – uśmiechnął
się do mnie i poszedł do kuchni a ja sama do przedpokoju gdzie ubrałam kurtkę i
buty – Więc miłego odpoczynku.
- Dziękuje i za opiekę również. – machnęłam tylko ręką i
uciekłam do siebie
&&&
Ana pojechała do siebie więc wróciłem się do mojego taty,
który robił sobie popołudniową kawę i o dziwo uśmiechał się tylko pod nosem
czego nie rozumiałem. W sumie sam napiłem się kawy, i tak siedzieliśmy
rozmawiając na każdy możliwy temat, aż w końcu nie wytrzymał.
- Więc ty i ona? W końcu to coś poważnego?
- To tylko moja znajoma. – westchnąłem – Zresztą to chyba
nie jest odpowiednia pora na to, abym zaczął się z kimś spotykać.
- Pedro to jest jak najbardziej odpowiednia pora. Zaryzykuj
w końcu i powiedź jej, że to nie jest tylko dla ciebie znajoma. Doskonale
wiemy, że coś cię do niej ciągnie. Na imprezie doskonale było to widać. W
dodatku nie boisz się zostawiać z nią swojej córki, która ją uwielbia.
Spokojnie w końcu mogłeś przywieźć ją do nas do domu, babcia by się zajęła.
- Babcia już nie jest w tym wieku co może latać za
prawnuczką. – od razu zauważyłem i westchnąłem tylko – Sam nie wiem tato. Masz
rację, Ana nie jest dla mnie tylko znajomą, cholernie mi się podoba i żałuje,
że dobrze zapowiadający się związek poszedł się jebać. Mogłem jej nie
okłamywać, tylko powiedzieć na pierwszej randce, że mam córkę. A teraz udaje,
że niby wszystko jest ok, ale widzę że nie jest jej na rękę. Więc zamiast
wyjawić jej, że tak naprawdę nie wierzę w przyjaźń damsko-męską udaje jej
przyjaciela.
- Doskonale to rozumiem, i w sumie nie wyglądacie na kogoś
kto jest w przyjaźni.- zaśmiał się i pokazał mi swój telefon a tam było nasze
zdjęcie, jak staliśmy wtuleni w siebie – Przysłał mi to Jose.
- No tak, jeszcze tego mi brakowało. – jęknąłem i widziałem
zdziwioną minę – To Jose najpierw był z Aną. – a on zauważył, że przecież jest
mężem swojej wieloletniej dziewczyny – Cóż, nie do końca był fair. Ani w
stosunku do zony, ani w stosunku do Any. Okłamał ją, nie powiedział jej, ze
bierze ślub. I zrobiłem jej dokładnie to samo, nie powiedziałem że mam córkę.
Zawsze mam pod górkę.
- Jak dla mnie powinieneś jej powiedzieć. Aby pewnego dnia
nie było tak, ze ona znajdzie kogoś na twoje miejsce, albo ty będziesz chciał
zapomnieć i znajdzie się inna. Wtedy może być za późno, a tak jak teraz
wszystko sobie wyjaśnicie będzie wam łatwiej to wszystko rozwiązać. Bo coś
czuje, że obydwoje boicie się przyznać do tego, że coś do siebie czujecie. –
puścił mi oczko i w sumie w tym momencie sam się zastanowiłem czy czasem ojciec
nie miał racji… może Ana też się boi przyznać.
Ana została opiekunką Gali i mogła na własnej skórze się przekonać, jakie to czasami skomplikowane jest :) Pedro niech tak nie narzeka, bo po kimś to dziecko takie być musi ^^ Zresztą, każdy dzień z maleństwem to nowa przygoda, najważniejsze że polubiły się z Aną. Jak najbardziej popieram jego ojca. Po co kisić się w tak zwanej "przyjaźni" skoro można szczerze ze sobą porozmawiać. Kto wie, może Ana podświadomie czuje to samo, ale ma pełne obawy, które rozwiać może tylko Pedro :)
OdpowiedzUsuń