Pedro nic nie powiedział, ale widziałam na jego koncie
komentarz od jego siostry. Wrzucił zdjęcie, że jest w drodze do Madrytu i jak
się okazało jego siostra również była w stolicy, więc korzystając z okazji, że
chłopak był przy kasie i płacił za paliwo, ja wysłałam wiadomość jego siostrze,
że zaprasza ją na obiad. uśmiechnęłam się do niego i od razu ruszył w dalsza
drogę. Usłyszałam dzwonek jego telefonu więc poprosił mnie o to, aby zobaczyć
kto do niego napisał.
- Twoja siostra zgodziła się na obiad. – uśmiechnęłam się
wystawiając twarz ku słońcu – Podała nawet adres knajpki, więc mam nadzieję, że
będzie smaczna.
- Jak to moja siostra?!
- No co? Pora się pogodzić, a nie udawać obrażonego. Zresztą
chcę ją poznać.
- Nie znosi cię. – mruknął
- Nie znosi bo mnie nie zna. Nie dziwne, że miała jakieś
ale. A ty zamiast jej wytłumaczyć wszystko na spokojnie to wyjechałeś z grubej
rury. Widzimy się z siostrą, która za tobą tęskni, inaczej by nie dała o sobie
znać pod twoim zdjęciem odnośnie Madrytu i nie zgodziłaby się na obiad.
- Myślisz?
- Matko z kim ja się zadaje. – westchnęłam – To twoja
siostra, to zrozumiałe że się długo nie będzie gniewać. I jeśli ty się nie
pojawisz w tej knajpce to twój problem, bo ja tam będę.
- To szantaż. – a ja jedynie się szeroko uśmiechnęłam – A co
jeśli cię nie polubi i zacznie cię obrażać i być w ogóle tą złą.
- Jestem dużą dziewczynką i to przetrwam. Nie martw się na
zapas. Po prostu chcę was pogodzić, bo wiem, że ja kochasz i jest twoją
księżniczką.
Pedro o dziwo nic nie powiedział, ale widziałam jego
uśmieszek i w końcu zajechał do naszego hotelu. Poszliśmy się przejść, ale i
tak pojechał po córkę do teściów, a ja skorzystałam z okazji i zrobiłam zakupy.
Trochę poszalałam, a kiedy zobaczyłam Galę to od razu wzięłam ją na ręce. Nawet
dostałam buziaka więc się szeroko uśmiechnęłam i zaczęłam z nią bawić na łóżku.
Aż do momentu jak zasnęła po środku nas na co sam Pedro się uśmiechnął.
- Szczerze? Obstawiałem, że będzie nieufna a tutaj szalała
jakby tydzień odpoczynku od nas nic nie zmienił.
- Zapewne piszczała jak zobaczyła tatusia co? – ale
widziałam jego szeroki uśmiech więc nie musiał nic mówić – A jutro jeszcze
zobaczy ciocię. To będzie szaleństwo.
Właściwie to na drugi dzień Pedro był bardzo zdenerwowany i
tego kompletnie nie rozumiałam. Jednak zjawiliśmy się w umówionym miejscu
punktualnie i od razu Maria, przywitała się z bratanicą, która jak ją zobaczyła
to zaczęła piszczeć tak samo jak na widok taty. Uśmiechnęłam się tylko na ten
widok i usiadłam na swoim miejscu. Wolałam się na razie nie wtrącać, chociaż
ani jedno ani drugie nie chciało jak na razie powiedzieć tego najważniejszego
słowa, aż w końcu nie wytrzymałam.
- No powiedźcie sobie przepraszam. – jęknęłam – Zachowujecie
się gorzej niż dzieci i nawet nie wiecie ile macie ze sobą wspólnego.
- Ana ma rację. przepraszam… nie powinienem mówić tego co
mówiłem i tak cię spławić.
- Wysadziłeś mnie na środku miasta. – rzuciła oburzona, na co zdziwiona spojrzałam na chłopaka – Ale
przepraszam również za to, że się wtrąciłam. Masz rację, jesteś już dorosły i to
twoje życie.
- Zastanowiłabym się nad tym czy jest naprawdę taki dorosły.
– odezwałam się i zaraz Pedro się oburzył, a Maria zaśmiała, więc korzystając z okazji zawołałam kelnera
– Poproszę trzy duże porcje deseru lodowego i jeden Pinokio. Ale czym się
zajmujesz? – zwróciłam się do Marii – Pedro tylko mi opowiadał, że mu przykro
jak cię potraktował.
- Naprawdę? – widziałam jej lekki uśmieszek – Ale studiuje
stomatologie. Teraz będę na ostatnim roku, więc będzie ciężko.
- Niby tak mówią, ale zaufaj mi. Ostatni rok jest najłatwiejszy.
– uśmiechnęłam się co odwzajemniła
- Ale jak wasze wakacje? Śledziłam wasze konta. – a Pedro
rzucił, że jak jakaś fanka – Cicho bądź. Dowiaduje się, że moja chrześnica jest
w Madrycie od twojej dziewczyny.
- Nasze wakacje były. – zamyśliłam się i uśmiechnęłam do
wspomnień – Magiczne. To miejsce idealne dla fanów surfowania. A jak twoje
wakacje?
- Cóż dopiero na nie jadę. Jutro mam pociąg do domu.
- Jaki pociąg? Weźmiemy cię ze sobą. – uśmiechnęłam się
szeroko – Mamy w końcu miejsce w samochodzie. Dzisiaj wracamy, bo jutro muszę
już być u dziadków.
Widziałam tylko uśmiechy rodzeństwa więc wiedziałam, ze
jedno chciało zaproponować a drugie zapytać i w taki o to sposób mi dziękują. W
sumie to świetnie się bawiłam, Maria była dokładnie taka sama jak jej brat.
Zresztą zjedliśmy deser i pojechaliśmy do mieszkania dziewczyny, gdzie zabrała
swoje rzeczy. Teraz trzeba było dotrzeć do domu, a to nie było łatwe, zwłaszcza z dzieckiem. Chociaż ciocia stanęła na wysokości zadania i ją
zabawiała na tyle, a później sama zasnęła tak samo jak jej bratanica. Poczułam
tylko dłoń Pedro na swoim kolanie i uśmiechnęłam się szeroko kiedy szepnął
dziękuje. Takie małe czyny, ale jak cieszą. Wysiadłam pod swoim blokiem i się z
nimi pożegnałam. Właściwie to już chciałam znaleźć się u dziadków, więc nawet przepakowałam swoją torbę i pojechałam w dobrze mi znanym kierunku. Jak tylko
zaparkowałam od razu zostałam przywitana przez moje kuzynostwo. I tego właśnie
było mi trzeba. jednak zmęczenie i tak dało o sobie znać, więc siedziałam sama
na schodkach prowadzących na taras z kubkiem herbaty. Poczułam koc na ramionach
i uśmiechnęłam się na widok Ignacio.
- Więc zaczyna rodzić się problem w raju? – a ja jedynie
westchnęłam – Elena wspominała mi o wiadomości.
- Pedro wyznał mi, że będzie tutaj przez kolejne 5 lat. – a
on rzucił, że to chyba dobrze – A w dodatku powiedział, że mnie kocha.
- I cię to przeraziło. – a ja szepnęłam, że jak cholera –
Kochanie… powinnaś skakać z radości. Też przecież go kochasz i nie udawaj, że
nic do niego nie czujesz.
- Nie wiem jeszcze jak mam nazwać to co do niego czuje.
Jestem szczęśliwa… - westchnęłam
- Oj ty. – przytulił mnie do siebie na co się wtuliłam –
Spędziłaś świetne wakacje w jego towarzystwie, i nie zaprzeczaj zdjęcia
robiliście zajebiste. W dodatku sama wrzuciłaś jego zdjęcie jak był nagi. – a
ja rzuciłam, że miał bokserki – Nie przerywaj starszemu. Sens w tym, że
publicznie przyznałaś się do tego, że jesteś z kimś w związku. A od dawna nie
było w twoim życiu mężczyzny. Kochasz go i nie zaprzeczaj nawet i to nie tak,
że nie wiesz jak nazwać to co do niego czujesz, tylko się boisz do tego przyznać
aby czar nie prysł. Ale nie masz się o co martwić. Zauroczyłaś naszego kapitana
i kompletnie nie wiem czym, jesteś taka przeciętna. – rzucił i oberwał ode mnie
na co się zaśmiał – Nie zaproponował ci małżeństwa. On jest pewny, teraz pora
na ciebie. Musisz w końcu ogarnąć się i w końcu nie uciekać. Jednemu już
powiedziałaś nie i na długie lata twoje serce nie biło tak szybko jak teraz.
- Więc mam nie myśleć?
- Dokładnie, bądź po prostu szczęśliwa, tak jak do tej pory.
A wszystko jak zawsze się rozwiąże. Chociaż teraz powinnaś skupić się na
kuzynostwie. To nasz czas.
- No ba, nie mogłam się doczekać. – mocno się w niego
wtuliłam i usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia – Nawet nie dadzą odpocząć.
- Niech się świat dowie jak bardzo się kochacie. – usłyszałam
Elenę – Już lepiej? Problem rozwiązany?
- Owszem. Czasem trzeba jej porządnie przywalić. – zaśmiał
się Ignacio – Ale koniec smutków i problemów. Jutro widzę was w bikini i
szalejemy. Chociaż panna ostrożnie, mój aniołek musi być grzeczny.
- Dalej nie wiemy jaka to płeć? – jęknęłam
- Oczywiście, i się nie dowiecie. Nie mam zamiaru odczytywać
milion wiadomości od was z imionami dla dzieci. – a ja zauważyłam, że tak może
być –Nieh, na razie wiedzą tylko rodzice. Ja i tatusiowie.
- Czyli już wiedzą? Jestem w tyle.
- Owszem, ogarnęli się i obydwoje mnie rozpieszczają i w
sumie czekamy aż będziemy mogli zrobić badania na ojcostwo. A teraz uciekam
siusiu. – wyszła a ja się jedynie uśmiechnęłam do Ignacio
- Nie wie, że wujkowie z nimi gadali?
Ubrana w swoje ulubione bikini szalałam na plaży, wyłączyłam
się całkowicie. Nie miałam w dłoni telefonu, tylko bawiłam się z kuzynostwem,
którzy wrzucali milion zdjęć na swoje konta. Aż w końcu babcia zabrała nam
telefony. Stwierdziła, że kiedyś tacy nie byliśmy, że bawiliśmy się bez tego i
wiedzieliśmy o której mamy wrócić na obiad. w dodatku tydzień zleciał mi o
wiele szybciej niż powinien. Był właśnie nasz ostatni dzień, zrobiliśmy
specjalnie pożegnalne ognisko więc opatulona w koc siedziałam z uśmiechem i
wymyślałam imiona dla dziecka Eleny. Jak się okazało panowie pogadali z
chłopakami i dlatego się nią zajmowali, chociaż z drugiej strony było to
dziwne. Kiedy zrobią testy okaże się, ze jeden z nich nie jest ojcem i będzie
musiał ustąpić drugiemu. Wolałam nawet nie myśleć jak będzie się czuł ten
przegrany. W sumie obiecałam jej że wpadnę do niej na weekend i pomogę w
dekoracji pokoju. Grubo po północy wróciliśmy do pokoi i z uśmiechem złapałam
za swój telefon. Zobaczyłam zdjęcie gdzie jesteśmy wszyscy razem i wrzuciłam je
na swoje konto z podpisem. Gdybym mogła to chętnie bym została tutaj na dłużej,
jednak również nie mogłam doczekać się nowych zleceń. Teraz czekało na mnie
sporo wyzwań. Tydzień zleciał zbyt szybko i tylko pożegnałam się ze wszystkimi
i wróciłam do swojego mieszkania, gdzie od razu zabrałam się za porządki.
Wszystko lśniło, pranie się suszyło i mogłam w końcu usiąść przy laptopie.
Odpaliłam swoje konto pocztowe i powoli popijając lemoniadę czytałam służbowe
e-maile i powoli zapisywałam terminy i informacje, które chciałam przekazać na
zebraniu, a raczej kawie z Laurą. W dodatku napisałam sobie informacje, ze
powinnam w końcu wrzucić ogłoszenie o pracę, chociaż do tej pory tego nie
zrobiłam. Usłyszałam swój telefon, więc od razu za niego złapałam i
przeczytałam wiadomość od mojego kuzyna, że są już na miejscu. Dolałam sobie
lemoniady i zobaczyłam kolejną wiadomość, tym razem od Pedro, który podał mi
tylko datę grilla. Jęknęłam głośno i odpisałam mu „ok”. nie uśmiechało mi się
iść do nich, jednak to przyjaciele Pedro i co jak co, ale jako jego dziewczyna
powinnam ich chociaż tolerować. Usłyszałam pukanie do drzwi więc zdziwiona
poszłam zobaczyć kto to i jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam, że to
Pedro.
- Masz gościa, że jesteś tak zdziwiona?
- Nie, jestem sama. – zauważyłam – Ale pisałeś do mnie przed
chwilą i nawet nie dałeś znać, że jesteś w drodze. – wpuściłam go do środka
- Pisałem do ciebie dwie godziny temu. – zaśmiał się
–Pracujesz?
- Owszem, musiałam w końcu do tego usiąść. Wracam w końcu do
pracy, muszę wiedzieć co przekazać Laurze, co załatwić. I pora zatrudnić kogoś…
- Nie wyglądasz na taką, która jest do tego przekonana. Ale
koniec rozmów o pracy, porywam panią na obiad. coś czuję, że nie masz
składników na coś co można nazwać obiadem.
- No cóż, zajęłam się sprzątaniem. – uśmiechnęłam się – I w
sumie na obiad z miłą chęcią pójdę, chociaż przyjechałeś specjalnie po to? Aby
wyciągnąć mnie na obiad?
- Owszem. Tęskniłem. – uśmiechnął się – Zdjęcia to nie to
samo. Mimo tego, że jesteś na nich ślicznotką.
Uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam z nim z mieszkania. Jak
się okazało niedaleko była fajna knajpka, i miło było spędzić popołudnie z
Pedro. jak się okazało Maria porwała jego córkę na cały dzień i nie wiedział co
ze sobą zrobić. W sumie miło było spędzić z nim popołudnie.
- Pedro… pójdziemy na plażę? – uśmiechnęłam się słodko
- Z tobą? Oczywiście.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy i trzymając się za dłonie
spacerowaliśmy ulicami, aż w końcu dotarliśmy na plażę. Tego właśnie było mi
trzeba. w pewnym momencie jednak się zatrzymałam i pociągnęłam Pedro do siebie
i skradłam całusa. Zdziwiony na mnie spojrzał, ale zaraz wtuliłam się w jego
szyję.
- Myślałem, że nacieszyłaś się Przytulankami z kimś innym. –
zauważył na co się tylko zaśmiałam – Zapominasz, ze śledzę twoje kuzynostwo.
- I? to mój kuzyn, ma obowiązek mnie przytulać. –
uśmiechnęłam się szeroko – Mógłbyś być zazdrosny o innego faceta, który nie
jest ze mną spokrewniony. Chociaż wolę i tak Przytulanki z tobą, a teraz
wracasz do treningów, ja do pracy.
- No tak, będę musiał wyjechać na zgrupowanie. Do tego kilka
meczy przed sezonem. Ty masz przyjemniejszą pracę, będziesz imprezować. Musisz ubrać
się wtedy w sukienkę?
- Na pewno w coś ładnego. Nie mogę iść w krótkich
spodenkach. Jako, że są to wesela to zazwyczaj chodzę w sukienkach. – Pedro
rzucił, ze tylko raz mnie widział w sukience i nieźle mnie tym zaskoczył – Naprawdę? A nie przypadkiem dwa
razy?
- No ok, dwa razy. Chociaż to trochę mało.
- Więc musisz mnie zaprosić gdzieś, abym założyła sukienkę.
- Właściwie to….- widziałam, że biedny się zakłopotał –
Dostaliśmy zaproszenie na wesele. Znaczy się ja dostałem z osobą towarzyszącą i
właściwie to miałem odmówić. Już prawie się chciałem wymigać, ale… to bardzo
dobry kumpel, i nie mogłem.
- Czyli muszę się wystroić. Mówiąc kumpel masz na myśli?
- Tak to piłkarz. Z górnej półki więc na tą okazję muszę sam
kupić nowy, modny garnitur. Owszem zrozumiem jak nie będziesz mogła, sama masz
pewnie teraz dużo pracy.
- Jeszcze nie powiedziałeś co to za dzień, więc nie mogę
odmówić. – zaśmiałam się, a on podał datę – Hmm z tego co pamiętam to chyba mam
zajęte, ale to nie problem. Laura sobie poradzi sama, no chyba że chcesz iść
sam.
- Wolałbym z tobą. Wesela w pojedynkę są beznadziejne.
Uśmiechnęłam się jedynie do niego i dałam mu ostatniego
całusa, ciągnąc go do wyjścia z plaży. Ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania,
gdzie tylko przystanęliśmy pod moim blokiem i czułam się jak nastolatka, która
żegna się z chłopakiem. Jednak jak w końcu odsunęliśmy się od siebie,
pomachałam mu i czekałam, aż odjedzie. I sama weszłam do siebie do mieszkania,
gdzie tylko złapałam za kluczyki i pojechałam do sklepu. Musiałam w końcu coś
jeść. Chociaż przez cały czas zastanawiałam się co to za piłkarz, i w co się
ubrać. Ale akurat nie był to problem, miałam jechać i tak do Eleny więc na
pewno mi pomoże.
Bardzo dobrze, że Pedro pogodził się z siostrą. Ana wykonała świetną robotę, w innym przypadku nadal buczeliby na siebie, chociaż podświadomie każdemu z nich byłoby z tym ciężko. Tak to już jest z rodzeństwem ^^ Pedro wyznał swoje uczucia jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie :) Ale skoro tak czuje, to dlaczego nie miałby o tym mówić. Ana jest jeszcze lekko przerażona tym wszystkim i nie potrafi nazwać swoich uczuć, ale jej czyny mówią same za siebie. Prędzej czy później to zrozumie :)
OdpowiedzUsuń