Fale były niesamowite, cały czas się cieszyłam jak dziecko,
chociaż w pewnym momencie i tak położyłam się na plaży i opalałam. Byłam w
sumie ciekawa jakie jeszcze mieliśmy plany na dzisiejszy dzień. Pedro
nic nie mówił, o dziwo wstaliśmy wcześnie, tylko lekkie śniadanie i już byliśmy w wodzie. Wrzuciłam na swoje
konto kolejne zdjęcie i zaraz obok mnie pojawił się chłopak.
- O matko, takich fal już dawno nie łapałem.
- Ja również. – uśmiechnęłam się do niego – Wracasz?
- Na razie nie. – rozwalił się na piasku – Słyszałem, że
nasi koledzy jadą busem do miasteczka obok aby zwiedzić ich targ. Masz ochotę
jechać?
- Oczywiście. Obiecałeś mi zwiedzanie. – uśmiechnęłam się
szeroko – Wbije się w coś ładnego i mogę wydawać pieniądze.
- No nie wiem czy możesz być ubrana w coś jeszcze
ładniejszego niż to bikini. – zamruczał za co dostał ode mnie kopniaka – I coś
czuję, że dzisiaj wydasz całe oszczędności.
- Postaram się.
Pedro jedynie się zaśmiał i staraliśmy się opalić, jednak
była kolejna pora na obiad, więc poszliśmy na stołówkę i szybko uciekliśmy na
górę aby się przebrać i punktualnie zjawiliśmy się pod busem. Nasi towarzysze
jak się okazało byli tutaj już trzy razy, więc doskonale się orientowali. Tyle
tylko, że ja widząc te wszystkie piękne rzeczy nie wiedziałam na co mam
patrzeć. Chętnie bym wszystko wzięła ze sobą i w sumie kilka ciekawych rzeczy
wykorzystałabym w pracy. Przystanęłam sobie przy lampionach i cieszyłam oczy,
kiedy usłyszałam pstryk robionego zdjęcia. Odwróciłam się w stronę Pedro i tylko
pokiwałam mu palcem. Zaraz sam objął mnie ramieniem i poszliśmy dalej, gdzie
mogliśmy kupić bransoletki. O dziwo chłopak wybrał jedną i zaraz miałam ją na
dłoni za co podziękowałam całusem. Spacerowaliśmy trzymając się za dłonie i
właściwie Pedro nosił dwie torby w których znajdowały się pierdoły. Naprawdę
się starałam, aby nie wydać wszystkiego w pierwszy dzień. Zresztą dostaliśmy
zaproszenie na kolejną wycieczkę i to do innego miasteczka, i o dziwo Pedro się
zgodził nawet nie pytając mnie o zdanie. Ale to akurat mi się podobało, nie
patrzył tylko na siebie, chciał również abym i ja się dobrze bawiła. Tak
właśnie mijały nam dni, i nie miałam ochoty nawet wracać, dlatego zgodziłam się
na weekend w Madrycie. Siedziałam po turecku na łóżku i szukałam go po pokoju
ale jak się okazało Pedro nie było. ani jego pianki do surfowania, więc poszedł
sobie beze mnie. Lekko się zdenerwowałam więc wygrzebałam ze swojej rozkopanej
i tak walizki ostatni, najbardziej seksowny strój kąpielowy. Ubrałam na siebie
spodenki i koszulkę i wyszłam przed ośrodek. Pedro był w wodzie z kolegami i
dziewczynami więc tylko rozłożyłam sobie ręcznik w najbardziej widocznej części
plaży i powolutku ściągałam z siebie ciuchy. Nie musiałam długo czekać, zaraz
nade mną stanął mój chłopak i mnie ochlapał.
- No wiesz co. – oburzyłam się siadając na ręczniku – Jestem
mokra.
- W tym kraju lepiej tego nie mówić. – puścił mi oczko
- W tym kraju jest dużo rzeczy których nie powinna robić
panna. – poprawiłam sobie okulary na nosie
- Jesteś zła. – kucnął przede mną – Ale nie mogłem cię
obudzić, wczoraj nie mogłaś zasnąć, cały czas się kręciłaś więc chciałem abyś
pospała trochę.
- I dlatego pływasz z innymi dziewczynami od rana?
- Jesteś zazdrosna. – wyszczerzył się szeroko a ja go
kompletnie nie rozumiałam – Może i z nimi pływam rano, ale wieczorem wolę
szaleć z tobą.
- A ty tylko o jednym. – mruknęłam
- Mam śliczną damę przed sobą, a do tego seksowny strój.
Wystarczy odsunąć na bok kawałek i widzę dokładnie to co taka przyzwoita dama
powinna zakrywać.
- Mówisz? – oparłam się na dłoniach wypinając biust do
przodu
- Dokładnie, i aż grzech nie skraść całusa. – nim się
obejrzałam to już leżałam na kocu i byłam cała mokra ale za to dostałam całusa
od Pedro
- No wiesz co! – zaśmiałam się głośno – Jestem teraz mokra i
zrobiłeś show.
- Bo cię kocham. – powiedział a ja zastygłam – Coś nie tak?
- Nie uważasz, że to za wcześnie na takie wyznania? – aż
usiadłam na co usłyszałam westchnięcie – Dopiero co się poznaliśmy.
- Zycie nauczyło mnie żyć chwilą. I nie poznaliśmy się
wczoraj, w dodatku nie oświadczam ci się. Tylko powiedziałem ci, że jesteś dla
mnie kimś ważnym i dzięki tobie moje serce od nowa poczuło co to znaczy kochać
i bić dla drugiej osoby. Wierz mi nie myślałem, że kiedykolwiek jeszcze kogoś
pokocham, ale stało się. Masz coś w sobie co sprawia, że mam ochotę przenosić
góry i nie bałem się przyznać przed innymi, że z tobą jestem. Chociaż mogłem
zataić to przed tobą, bo coś czuję, ze uciekniesz.
- Nie ucieknę. – powiedziałam i na niego spojrzałam – Po
prostu się boje, to wszystko tak szybko się dzieje. Dopiero co poznałam cię na
weselu twojego przyjaciela…
- Który nawiasem mówiąc zaprosił nas na grilla. – a ja
myślałam, że go uduszę – Nie mogłem odmówić.
- Zajebiście. Nie uśmiecha mi się tam iść.
- Mówisz tak jakbyś nadal coś do niego czuła i cię bolało
to, że już z nim nie jesteś.
- Nic do niego nie czułam. To był tylko seks. – warknęłam
- Rozumiem, ale idziemy tam na grilla. Ty jako moja
dziewczyna więc nie wskakuj mu do łóżka. – i w tym momencie dostał ode mnie
porządnie w ramię – No co?
- Czy ty się w ogóle słyszysz? To nie o niego chodzi. Owszem
w łóżku jest świetny i bawiłam się świetnie, ale jak ja mam spojrzeć w oczy
jego żonie? A jak się upije i powiem o kilka słów za dużo?
- Był świetny?
- Pedro! – oburzyłam się
- Nie masz o co się martwić. Będę tam z tobą i przypilnuje.
A zresztą jak prawda wyjdzie na jaw to zrobisz przynajmniej dobry uczynek.
Małżeństwo mu nie służy, a zaufaj mi, wiem jak wygląda szczęśliwy małżonek. To małżeństwo
od początku było porażką. Chociaż wesele mieli prześliczne.
- Siemano. Dzisiaj impreza na dachu. – usłyszałam za sobą
więc od razu tam skierowałam swój wzrok – wszyscy będą.
- Dzięki, ale chcieliśmy spędzić wieczór razem. Wracamy do
domu i pora pożegnać się z tym miejscem.
- Ok, ale jakby co to zapraszamy. – uśmiechnął się do mnie
chłopak i uciekł do znajomych
- A może miałam ochotę iść?
- Jeśli chcesz, chociaż cały czas spędzamy urlop z innymi, a
mało spędzamy czas razem. – już miałam się odezwać, że tak nie jest – A nie? na
plaży jesteśmy z nowymi znajomymi, surfujemy, później jemy z nimi posiłki,
zwiedzamy i imprezujemy na dachu. Dzisiaj mam ochotę spędzić czas z tobą, sam
na sam. I od razu mówię, że nie chodzi mi o seks.
- A może mam ochotę i na imprezę i na seks? – przyjrzałam mu
się dokładnie
- W takim razie będę czekał w pokoju na to drugie. –
wzruszył ramionami na co zaczęłam się śmiać jak głupia – No co?
- Wyobraziłam sobie ciebie, jak leżysz nagi, gotowy do akcji
i czekasz aż przyjdzie klientka. – dalej się śmiałam – Zaszyjemy się w naszym
pokoju, tylko we dwoje i porozmawiamy o twoich uczuciach. Owszem jak również
mogę podnosić góry i cieszę się, że mam takiego chłopaka. Jednak…
- Jesteś ostrożna i jeszcze nie gotowa na poważniejsze
wyznania. Rozumiem to, i nie naciskam. Zresztą cieszę się, że mimo tego się
uśmiechasz. – dał mi całusa w kolano – Uciekam do wody, może i ty się skusisz
zmoczyć bardziej ten strój?
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo zaraz uciekł w stronę wody na
co tylko westchnęłam. Owszem nie byłam gotowa na poważniejsze wyznania i
zastanawiałam się… czy w ogóle jestem gotowa na jakiś poważniejszy związek…
Po raz kolejny siedziałam na łóżku i rozglądałam się po
pokoju. Nie chciałam wracać i to mnie lekko przeraziło. Pedro rano powiedział,
że coś do mnie czuje, a teraz bym chciała zostać tu z nim dłużej. Od razu
złapałam za telefon i napisałam „rada”. Wiedziałam, że Elena zrozumie, zresztą
teraz miałam spędzić z nimi tydzień. To również była dla mnie radosna nowina,
zwłaszcza przed maratonem ślubnym jaki na mnie czekał w pracy. Tak się nad tym
wszystkim zamyśliłam, że nie usłyszałam nawet jak Pedro wrócił z łazienki i
położył się obok mnie. Pogłaskał mnie po kolanie więc się ocknęłam.
- Co taka zamyślona?
- Nie mam ochoty wyjeżdżać. – jęknęłam kładąc się obok niego
– Chociaż z drugiej strony mam wakacje z kuzynostwem więc to też dla mnie
pocieszenie.
- Nie dziwię ci się, też nie mam ochoty wyjeżdżać. Już od
dawna nie miałem takiego odpoczynku.
- Tylko tak mówisz, ale i tak dobrze wiem że dzwonisz do
Gali. – uśmiechnęłam się – Kiedy ja się kąpie wieczorem albo szykuje rano.
- Cóż…
- Rozumiem to, jesteś rodzicem. I może tylko tak mówisz, ale
tęsknisz za nią.
- Owszem, ale nie zmienia to faktu, że podobają mi się
wakacje z tobą. I cieszy mnie to, że jedziesz ze mną do Madrytu. – jedynie się
uśmiechnęłam i zaraz wtuliłam w jego szyję – Szczerze? Wole to niż imprezę na
dachu. – szepnął
- A ja lubię z tobą tańczyć. – sama szepnęłam i uśmiechnęłam
się na samo wspomnienie
- Zatańczyć możemy tutaj. Mamy dużo miejsca. – zaśmiał się
głaszcząc mnie po ramieniu – Chociaż tulenie też mi się podoba.
- Byłeś już tutaj? – a on pokiwał głową, że nie – Myślałam,
że byłeś. W końcu to idealne miejsce na surfowanie.
- Jeździłem na Ibizę. Co roku, i tam surfowaliśmy,
pływaliśmy na jachcie. – a ja zapytałam czy podróż poślubną też tam miał – Nieh
i chcesz rozmawiać na ten temat akurat? Ale jeśli cię to ciekawi… Malediwy. I
Gala nie pojawiła się zaraz po miesiącu miodowym.
- Jeśli wiedziałeś, że twój przyjaciel zdradza to dlaczego
nic nie powiedziałeś mimo tego, że nie lubisz jego żony? I sam uważasz, że to
małżeństwo to wielka porażka. A do tego podszedłeś do mnie i starałeś się go
wytłumaczyć.
- I później zadzwoniłem zaprosić cię na randkę. – zaśmiał
się – trochę to pokręcone nie?
- I to bardzo. Chociaż zawsze mnie to ciekawiło, dlaczego.
- Miło mi się z tobą rozmawiało. I wpadłaś mi w oko. Nie
przypuszczałem, że to wszystko się tak potoczy, chociaż nie żałuje. Jestem
szczęśliwy, mimo tego, że większość osób uważała mój powrót do domu za
szaleństwo i zły krok. Chociaż zawsze wiedziałem, że tu wrócę. W końcu to mój
dom, i dlatego przedłużyłem umowę na
pięć lat. A co będzie później, się zobaczy.
- Wróciłeś i zostałeś kapitanem. – zauważyłam z uśmiechem –
I mimo tego, że w domu czeka na ciebie księżniczka, to i tak masz czas na
spotkania z dzieciakami. Lubię czasem poszperać w porze lunchu na twój temat.
- Nie ładnie. – zaśmiał się i zaraz leżał na mnie – Czego to
ja się jeszcze dowiem?
- No wiesz, nie chciałam aby moje kuzynostwo wiedziało na
twój temat więcej niż ja. Dlatego pewnego dnia leżąc w łóżeczku przejrzałam co
nie co. kilka twoich zdjęć prywatnych, z kibicami, kilka wywiadów, goli. –
powiedziałam bawiąc się jego włosami
- To sporo. I jak? Przystojny jestem teraz czy jak byłem
młodszy? – uśmiechnął się a ja udałam, że się zastanawiam – No wiesz co? od
razu powinnaś powiedzieć, że teraz jestem idealny.
- Teraz jest cię mniej. I zdobywasz mniej goli.
- Za to asystuje przy kilku. I to się dla mnie liczy. –
uśmiechnęłam się tylko – Chociaż masz rację dawno nie zdobyłem gola i nie dedykowałem
go mamie.
- Mamie?
- Tak, zawsze mnie woziła na treningi, była na każdym meczu.
To właśnie jej dedykuje każdy gol, wierzyła we mnie i to dzięki niej jestem tym
kim jestem. Ale może masz ochotę na spacer?
Pokiwałam jedynie głową, ze tak więc zaraz się
wyszykowaliśmy i ruszyliśmy na plażę. Jak się okazało kilka osób również
wybrało się na spacer, więc na plaży nie byliśmy sami. Spacerowaliśmy trzymając
się za dłonie i jedynie spojrzałam na wodę i chłopaka i zaraz pociągnęłam go w
stronę ośrodka. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale dalej go ciągnęłam. W końcu
znaleźliśmy się w naszym pokoju, gdzie od razu go pocałowałam stojąc na
palcach. Powoli, nie spiesząc się delektowaliśmy się chwilą dla siebie. Kiedy
się przebudziłam, był już poranek, spojrzałam na Pedro i uśmiechnęłam się na
jego widok. Spał spokojnie na plecach, więc jedynie delikatnie pogłaskałam go
po klatce piersiowej i dałam całusa w ramię. Miałam wstać już z łóżka, kiedy
poczułam jego dłonie na brzuchu.
- Dzień dobry. – szepnął na co się uśmiechnęłam i ponownie
leżałam – Tak ładnie witasz i uciekasz?
- Pora na kąpiel. – zaśmiałam się – W dodatku muszę spakować
walizkę. A z tym może mi zejść, więc spokojnie możesz iść jeszcze surfować.
- Bez ciebie? To nudne. – skradł mi całusa na co zamruczałam
– To nasz ostatni dzień, najpierw się polenimy, później spakujemy i wyjdziemy
na ostatni spacer. A jutro rano mamy transfer na lotnisko i jesteśmy w domu.
Westchnęłam tylko ale i tak zaraz o tym zapomniałam. Pedro
mnie pocałował i w sumie nie dał mi wyjść z łóżka do południa. Ominęliśmy nawet
śniadanie, ale to się nie liczyło. Za to zapakowaliśmy jakoś nasze walizki,
chociaż było przy tym dużo śmiechu. Wieczorem zresztą poszliśmy na spacer gdzie
zostało zrobione moje ulubione zdjęcie. Rano natomiast byłam nieprzytomna, i po
raz kolejny udowodniłam Pedro, ze nie jestem rannym ptaszkiem. Lot był dosyć
krótki i na szczęście przywitała nas cudowna pogoda. Wylądowaliśmy w La Coruna
i od razu pojechaliśmy do mnie do mieszkania. Pomógł mi z walizką i jak nastolatka
stałam w drzwiach.
- W takim razie uciekam do siebie. Odpocznij, rozpakuj się i
przepakuj. Bo w weekend jedziemy do Madrytu.
Tylko dałam mu ostatniego całusa i zaraz widziałam jak
zamykają się za nim drzwi od windy. Odwróciłam się na pięcie gdzie od razu
otworzyłam okna aby wywietrzyć i wrzuciłam wszystko do pralki. Pierwsze co to
powiadomiłam wszystkich, że jestem już w domu, jednak jadę na weekend do
Madrytu. Mieliśmy wrócić w niedzielę późnym wieczorem, a w poniedziałek rano
miałam być już u dziadków. Dlatego spakowałam sobie od razu rzeczy na dwa
wyjazdy. Bo jak odpoczywać to na całego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz