sobota, 7 września 2019

18. Owszem, jestem już dorosła.

Cała sytuacja nie dawała mi spokoju, musiałem jakoś porozmawiać z Aną i wszystko postawić na jedną kartę. Zależało mi na niej, jednak nie mogłem tak dłużej więc wolałem już zerwać z nią kontakt teraz niż później. Tato miał rację. sytuacja się całkowicie skomplikuje kiedy ona znajdzie sobie kogoś innego. Wiedziałem, że dłużej bym tak nie wytrzymał. Widzieć ją szczęśliwą, i być dla niej tylko zwykłym przyjacielem. Tyle tylko, że nie wiedziałem jak to zrobić. Łatwo było sobie wszystko ułożyć w głowie, niż ten plan wykonać. Jednak szykowałem się na trening kiedy zobaczyłem na lodówce bilet na wrotki. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem bo to była myśl. Mogłem sprawić że ten wypad byłby taki sam jak nasze pierwsze randki. Usłyszałem pukanie do drzwi i przywitałem się ze swoją opiekunką, i tylko dałem buziaka Gali i już mnie nie było w domu.

&&&

Dekorowałam swoje biuro i byłam podekscytowana, chyba jak nigdy. i po raz pierwszy poczułam się jak dorosła osoba, która ma swoją pracę i swoje obowiązki. Siedziałam właśnie przy stole z kawą i podziwiałam efekty, kiedy usłyszałam swój telefon. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tego, że mam służbowy telefon, ale na szczęście to był mój prywatny, więc od razu spojrzałam kto to. Zobaczyłam, że to Pedro więc tylko się uśmiechnęłam, i o dziwo zapraszał mnie na wrotki, abym się zrelaksowała. W sumie nie musiał mnie namawiać, po ostatniej rozmowie z Ignacio postanowiłam jednak zaszaleć i zobaczę co z tego wyjdzie. Zgodziłam się na wieczorny wypad i przez cały dzień chodziłam uśmiechnięta. Wróciłam jednak do domu, i od razu się przebrałam w wygodniejsze rzeczy. Jak zawsze Pedro był punktualny, więc z uśmiechem zbiegłam na dół do jego samochodu.

- No, no co to za uśmiech. – przywitał się ze mną na co się zaśmiałam – Więc wszystko gra?
- Owszem, jestem już dorosła.
- Zauważyłem to zdecydowanie wcześniej od ciebie. – zaśmiał się – Ale co takiego się wydarzyło, że tak uważasz?
- Mam już swoją firmę. Biuro udekorowane, wszystko przygotowane. Do tego mam nawet służbowy telefon. Jestem tym wszystkim bardzo podekscytowana, no i utarłam nosa mamie.
- No tak, więc mój pomysł z wrotkami dzisiaj jest strzałem w dziesiątkę. Zrelaksujesz się po tym jak ciężko pracowałaś.
- Czyli jak zawsze w twoim towarzystwie. Chociaż będę koszmarna, nie wiem czy sobie poradzę na wrotkach. Nie mówiłam ci tego, ale nigdy nie jeździłam.

Pedro jedynie spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem. W sumie dostaliśmy wrotki i nie wiedziałam nawet jak je zawiązać. Ale chłopak kazał mi patrzeć na to jak on to robi, więc tak też zrobiłam. I dobrze, że od razu złapał mnie za dłonie bo kiedy wstałam to bym od razu upadła na tyłek. Weszliśmy na tor i nie miałam ochoty puszczać jego dłoni. Jednak Pedro zauważył, że to jak jazda na łyżwach. Po woli oswajałam się z torem i mogłam puścić jego dłonie. Kiedy udało mi się pojechać samej uśmiechnęłam się szeroko i widziałam jak Pedro bił mi brawo. Tyle tylko, że nie zauważyłam jak ktoś za mną jedzie i od razu się zachwiałam i poczułam co to znaczy uderzyć się w tyłek.

- Matko wszystko gra? – od razu przy mnie znalazł się Pedro i pomógł mi wstać – Nic sobie nie zrobiłaś?
- Mój tyłek. – jęknęłam delikatnie go masując – Ale frajda. Aż mam ochotę iść na łyżwy.
- Proponujesz coś? – uśmiechnął się na co tylko puściłam oczko

Dalej zaczęłam jeździć, aż w końcu skończył się nam czas. Zeszłam z toru ze smutną minką, z miłą chęcią bym tam wróciła. W sumie obstawiałam, że będziemy musieli się zbierać, jednak jak się okazało miał jeszcze inne atrakcje w zanadrzu. Po pysznej kolacji o dziwo pojechaliśmy na plażę. Pogoda nas nie rozpieszczała, dalej było chłodno jednak chciałam się przejść, dlatego ruszyliśmy przed siebie po piasku.

- Nie jest ci zimno? – usłyszałam na co się do niego tylko uśmiechnęłam i powiedziałam, że nie – Jakby co to mów.
- Mam powiedzieć chłopakowi, że mi zimno na randce? – przyjrzałam mu się na co tylko się zaśmiał pod nosem – Bo tak to mogę nazwać?
- Nie wiem jak chcesz to nazwać. W końcu spacerujemy po plaży. – zauważył
- Na którą bardzo często wracamy. – zauważyłam na co pokiwał głową i jedynie złapałam go za dłoń na co sam splótł swoje palce z moimi więc się jedynie do niego uśmiechnęłam
- Nie zmienia to i tak faktu, że trzeba by było porozmawiać.
- Nie lepiej żyć chwilą? Po co rozmawiać? – westchnęłam a on zdziwiony na mnie spojrzał – No bo po co? czy to coś zmieni?
- Owszem. Nie chcę nieporozumień. Jestem już chyba na to za stary.
- No dobrze, więc jaki masz plan? – stanęłam przed nim
- Nie chce niczego ukrywać, już to raz zrobiłem. I prawda jest taka, że nie potrafię chyba być tylko twoim przyjacielem. I zauważa to każdy, podobasz mi się, i cholernie tęsknie za tym uśmiechem, tymi ustami. – pogłaskał mnie po policzku na co się delikatnie uśmiechnęłam – Chociaż wiem, ze nie jest łatwo. Nie każdy jest gotów brać mnie w pakiecie.
- Przestań już gadać. – westchnęłam i go pocałowałam

Pedro jedynie odwzajemnił pocałunek więc zarzuciłam swoje dłonie na jego karku i zaraz wisiałam w powietrzu. Zaśmiałam się jedynie i szepnęłam tylko, że powinniśmy raczej wracać, bo Gala zapewne będzie tęsknić za tatusiem. Tyle tylko, że nią zajmował się dzisiaj dziadek. Tylko jedno spojrzenie i pojechaliśmy do jego mieszkania, gdzie od razu dostałam kieliszek wina na rozgrzanie. Siedzieliśmy na kanapie więc się w niego wtuliłam.

- Bałam się. – szepnęłam – Dlatego nic nie mówiłam, chociaż masz rację tez nie potrafię być tylko twoją przyjaciółką. Myślę, że osoby które się spotykają, zaczynają zachowywać się jak pary, nie mogą być później przyjaciółmi.
- Masz rację. kiedy wyszłaś, myślałem, ze to koniec. – szepnął głaskając mnie po ramieniu – A jednak wróciłaś, zresztą uwielbiam spędzać z tobą czas. Uwielbiam z tobą siedzieć na kanapie, rozmawiać.
- A teraz możesz mnie nawet pocałować. – uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił – Chociaż jak chcesz to utrzymać w tajemnicy?
- Gala cię uwielbia, więc przed nią nie muszę udawać. To samo babcia albo ojciec. Właściwie to on mi kazał w końcu stać się mężczyzną.
- A co na to twoje rodzeństwo? No i twój przyjaciel?
- Maria ma się nie wcinać w moje życie, a Jose cóż, ma w końcu żonę. I powinien się cieszyć, że jego przyjaciel jest szczęśliwy i poznał dziewczynę dzięki niemu.
- Jedyna pozytywna chwila z tamtego dnia. – zaśmiałam się – No i nie powiedziałam ci tego, ale wyglądałeś bardzo seksownie w garniturze.

Pedro jedynie się zaśmiał i dolał nam wina. W sumie musiałam się zbierać, więc wyciągnęłam telefon z torebki, aby zadzwonić po taksówkę, tyle tylko, że Pedro wyciągnął mi telefon z dłoni na co zdziwiona na niego spojrzałam, ale zauważył, abym została. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam, że nie mam piżamy. Zaraz ściągnął z siebie koszulkę i mi ją podał, na co po mieszkaniu rozniósł się mój głośny śmiech. Poszłam jednak do łazienki i się przebrałam w moją tymczasową piżamę, wróciłam z uśmiechem do salonu i się okręciłam wokół własnej osi i dygnęłam jak mała dziewczynka.

- No patrz jak ładnie.
- I jak mocno pachnie. – zaśmiałam się – Tak się denerwowałeś, ze wylałeś na siebie cały flakon?
- Coś w tym jest. – puścił mi oczko i sam uciekł do łazienki

Rozglądałam się po jego salonie i zdjęciach, aż w końcu poczułam jego dłonie w pasie. Zaśmiałam się jedynie, zwłaszcza że zaraz podniósł mnie do góry i zaniósł do sypialni. Leżałam na boku i patrzyłam na niego z uśmiechem co odwzajemnił. Nachylił się nade mną i zaraz poczułam jego usta na swoich. Leżałam w stroju Ewy i śmiałam się w głos kiedy Pedro całował mnie milimetr po milimetrze. Przewrócił mnie na brzuch i tylko westchnął. Zauważył, że mam siniaka na co się tylko zaśmiałam i rzuciłam, że mam ochotę jeszcze raz pojeździć.

- Pójdziemy. I na łyżwy. – uśmiechnął się skradając mi całusa

Zasnęłam dopiero nad ranem, ale za to z szerokim uśmiechem. Nie wiem ile spałam, ale poczułam dłoń sunącą po moim udzie na co zamruczałam.

- Zaparzyłem kawę i za godzinę muszę wyjść na trening.
- Musze wstawać? – jęknęłam na co się zaśmiał i rzucił, że muszę – W takim razie muszę do toalety, chyba tam zostawiłam ciuchy. – zauważyłam poprawiając sobie kołdrę
- No tak, moja koszulka dawno wylądowała gdzieś w kącie. – widziałam jego uśmiech co odwzajemniłam – Odwiozę cię do domu. Więc łazienka jest wolna, i w kuchni czeka kawa i śniadanie.


Szepnęłam, ze miło i skradłam mu całusa którego odwzajemnił. Wstałam z łózka, i poszłam od razu do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i gotowa weszłam do kuchni. Po zjedzonym śniadaniu pojechaliśmy do mnie do mieszkania, pożegnałam się z nim i uciekłam do siebie, tyle tylko, że czułam się zdecydowanie lepiej niż wczoraj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz