wtorek, 10 września 2019

19. Matko jak tak nas żegnasz to znak, że musisz wpaść na weekend.

Musiałam przyznać, że dzielenie swojego planu dnia, na pracę biurową, pracę twórczą, oraz spotkania z chłopakiem i jego córką dawało mi po woli w kość. Z Pedro widziałam się praktycznie co drugi wieczór, albo co drugie popołudnie, kiedy jedliśmy wspólnie lunch. Oczywiście nic nikomu nie mówiłam o tym, ze jestem w związku, jednak moja rodzina i tak podejrzewała, że jest coś na rzeczy. Robili zdecydowanie dziwne podchody co do tego tematu. Była kolejna środa, i nie miałam ochoty wstawać dzisiaj z łóżka. Usłyszałam jednak swój telefon, więc od razu za niego złapałam i uśmiechnęłam na widok zdjęcia Pedro. Przeczytałam wiadomość od niego i tylko głośno jęknęłam, z jednej strony miło, że zadał pytanie odnośnie wizyty mojego kuzynostwa, a z drugiej strony… jeszcze mi ważnego meczu brakowało. Nawet nie musiałam czekać ani sekundy dłużej, zaraz telefon zaczął dzwonić, i zobaczyłam zdjęcie Ignacio.

- Witam kuzyneczkę. Jak tam w wielkim świecie?
- Bardzo dobrze. Pracowicie i jeszcze raz pracowicie. – zauważyłam przeciągając się
- Tak pracowicie, że jesteś jeszcze w łóżku? No chyba, ze przeszkadzam?!
- Jestem w łóżeczku i jestem sama. Chociaż wiem z czym dzwonisz. – a on zapytał Pedro – Owszem, wyobraź sobie, że się zapytał czy przyjeżdżacie.
- Widzisz, nawet on nas dobrze zna. – zaśmiał się – Czyli rozumiem, ze te twoje zdjęcia robi właśnie ten przystojniak? – a ja się tylko zaśmiałam – Tak czułem, ale milczałem. Więc pewnie pytał czy go zaprosimy, i powiem ci, że tak!
- No nie wiem, to zależy od tego kto się będzie wieczorem zajmować Galą.
- Zawsze możecie z nią przyjść. Jesteśmy w końcu rodzinni. – zauważył na co się lekko uśmiechnęłam – I powiem ci jeszcze jedno, bilety już mamy zakupione. Dla ciebie również. Do ciebie teraz należy zaproszenie swojego kochasia. A teraz uciekam, zaraz spóźnię się do pracy.

Tylko się zaśmiałam, i pożegnałam z nim. Sama musiałam wstać, więc to zrobiłam. Najpierw szybki prysznic, wyszykowałam się i z kubkiem kawy wsiadłam do samochodu. Najpierw – miałam spotkanie w biurze, więc tam pojechałam. Chociaż stojąc na światłach złapałam za telefon i wystukałam szybkiego sms’a do Pedro z pytaniem czy ma ochotę po meczu na kolacje w towarzystwie mojego kuzynostwa. Oczywiście Gala też jest zaproszona. Zaraz miałam zielone, więc rzuciłam telefon na siedzenie obok i pojechałam przed siebie. Zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc i z uśmiechem weszłam do biura. Najpierw spotkania, później praca biurowa, aż w końcu mogłam zjeść lunch. Złapałam za swój telefon i uśmiechnęłam się na wiadomość od Pedro. Napisał mi, że z miłą chęcią skorzysta z zaproszenia, ale bez małej. Jak się okazało, już zaklepał sobie darmową opiekunkę na ten wieczór. Zresztą dzisiaj też zaprosił mnie na kolacje do siebie, i patrząc na swoją kanapkę od razu się zgodziłam. W taki o to sposób czas leciał mi zdecydowanie szybciej. Po pracy od razu pojechałam do mieszkania Pedro i jak tylko przekroczyłam próg od razu złapałam Galę, która chyba chciała uciec tatusiowi. Na szczęście fazę na bicie miała za sobą. Przez ostatni czas cały czas się śmiała i tuliła. Wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni.

- Aj dobrze, że potrafisz ją złapać. – zaśmiał się Pedro dając mi całusa – Odwróciłem się tylko na chwilę, aby odlać makaron a tej już nie ma.
- Ktoś musiał przywitać gościa. – uśmiechnęłam się poprawiając jej koszulkę – I jak apetycznie pachnie. – zamruczałam
- Miałem dzisiaj trochę więcej czasu, więc kucharzyłem. Chociaż powinienem nakarmić córkę. – westchnął i zaraz doskoczył do patelni
- Zajmę się tym. – od razu zauważyłam i otworzyłam szafkę – Co dzisiaj zjemy? Ostatnio była dynia więc może szpinak?

Przygotowałam posiłek dla niej, więc usiadłam z nią przy stole i karmiłam. Co chwilę zerkając na Pedro, który kończył naszą kolację. Posprzątałam po kolacji Gali i zaraz miałam swój talerz przed sobą na co się uśmiechnęłam do chłopaka. Po kolacji, poszedł wykąpać córkę, więc sama ogarnęłam kuchnię i przypatrywałam się im zabawom w łazience. Gala leżała już u siebie w łóżku więc tylko zaśmiałam się kiedy Pedro od razu mnie przytulił i skradł całusa.

- Więc teraz dorośli mogą porozmawiać. Mówisz, że mamy wyjście i zapewne mam zachowywać się jak kumpel?
- Dlaczego? – zdziwiona na niego spojrzałam i widząc jego minę od razu wiedziałam o co chodzi – Daj spokój, i tak już wszyscy wiedzą, że się z kimś spotykam. – machnęłam ręką
- I jak zareagowali?
- Jeszcze nie wiem. Zobaczymy to na kolacji. – zaśmiałam się – Mam nadzieję, że nie oszaleją. I proszę ładnie grać, wiesz jak to ze mną jestem. – puściłam mu oczko
- Postaram się ładnie grać. Masz ochotę na jakiś film?

Nawet nie musiał pytać. Od razu rozłożyliśmy się na kanapie i po raz kolejny relaksowałam się w jego ramionach, na jego kanapie. Niestety jutro czekał na mnie kolejny pracowity dzień, stąd też pożegnałam się po seansie i pojechałam do siebie. Mimo tego, że moje dni wyglądały tak samo to z uśmiechem zjawiłam się na stadionie i przywitałam ze wszystkimi. Na szczęście podrzucili mi wcześniej bilet, więc nie musieli na mnie czekać. Oczywiście każdy już wiedział, że spotykam się z Pedro, ale o dziwo nikt nic nie komentował. Z uśmiechem kibicowałam Deportivo, i nawet udało im się wygrać. Pedro ładnie asystował przy golu i musiałam przyznać, że uwielbiałam ten moment kiedy piłkarze cieszyli się jak dzieci. Umówiliśmy się, że spotkamy się w knajpce więc od razu swoje kroki tam skierowaliśmy. Nawet nie czekaliśmy na piłkarza, po prostu wszystko zamówiliśmy. I tak było sporo osób, więc trzeba było trochę czekać na tak duże zamówienie, ale to akurat nam nie przeszkadzało. Po pół godzinie do knajpki wszedł Pedro i od razu do nas podszedł z uśmiechem i przywitał się z każdym siadając obok mnie.

- Coś mnie ominęło?
- Przystawki? – zaśmiał się Ignacio – Ana niestety była bardzo głodna.
- Oj tam. – zaśmiałam się – I ładnie grałeś, chociaż byłeś o krok od zdobycia gola. – wystawiłam mu język
- No, no co to za czasy nastały. Nasza kuzynka zaczyna znać się na piłce nożnej. – zauważyła Elena ze śmiechem – Chociaż ma rację.

Wszyscy się tylko zaśmiali i tak jak zawsze zaczęli rozmawiać w grupkach. Przy pysznym posiłku towarzystwo się rozkręciło i niestety musiałam się z nimi pożegnać. Stałam smutno pod ich samochodem i wszystkich mocno ściskałam.

- Matko jak tak nas żegnasz to znak, że musisz wpaść na weekend. – zaśmiał się Nacho – Chociaż ja z wami nie mogę pić.
- I zaufaj mi, że lepiej na tym wychodzisz. – zaśmiała się Elena – Ale uciekamy. Wy jesteście na miejscu a my mamy kawałek drogi. – wszyscy wsiedli więc tylko im pomachałam
- Mają rację, powinnaś do nich pojechać na weekend. Przyda ci się taki odpoczynek. – usłyszałam przy sobie na co się uśmiechnęłam – Pewnie już pakujesz się w myślach?
- Oczywiście. W następny weekend grasz na wyjeździe więc sobie pojadę do rodzinki. Ale jesteś samochodem?
- Oczywiście. I odwiozę cię. – puścił mi oczko obejmując ramieniem
- Tylko odwieziesz? – a on się jedynie uśmiechnął


Skierowaliśmy się w stronę jego samochodu i zaraz jechaliśmy w kierunku mojego mieszkania. Zapaliłam tylko światła i zaraz poszłam pod prysznic, i tylko się uśmiechnęłam szeroko kiedy zobaczyłam pościelone łóżko. Postawiłam szklanki z wodą na stoliku obok i zaraz zakopałam się pod kołdrę, gdzie od razu przytulił mnie Pedro. Szepnął tylko dobranoc, na co zamruczałam i tego właśnie było mi trzeba. 

1 komentarz:

  1. Pedro i Ana oficjalnie są parą ... przynajmniej dla zaprzyjaźnionych osób. I dla siebie! W końcu porozmawiali i wiedzą na czym stoją. Takie niedomówienia nikomu nie są potrzebne, a przecież wiadome było, że jedno ciągnie do drugiego i nawzajem. Układy przyjacielskie zdecydowanie nie są dla nich. Nawet Gala by im to powiedziała ... gdyby potrafiła mówić ^^ Tworzą fajną rodzinkę z malutką. Kto wie, może będzie im dane razem zamieszkać :)

    OdpowiedzUsuń