Na chwilę obecną miałam małe rozluźnienie, zresztą wolałam
odpoczywać przed sezonem wiosenno/letnim, i dlatego też zaczęłam mniej zleceń
brać. Po prostu wrzuciłam na pełen luz, z czego byłam nawet bardzo zadowolona.
W dodatku ostatnio jak dziewczyny były u mnie to rozmawiały na temat ostatnich
podróży Marii, ona jako jedyna poszła w stronę bycia influencerem. Owszem
czasem miała dla mnie rady odnośnie robienia zdjęć, które wrzucam na swoje
konto i byłam w sumie jej trochę za to wdzięczna, na początku nawet we dwie
prowadziłyśmy moją stronę, aż w końcu we dwie postanowiłyśmy skorzystać z
informatyka, który zrobił to wszystko za nas. Siedziałam z kubkiem herbaty na
kanapie i szperałam po Internecie, zapisywałam nowe pomysły, sklepy w których
mogłabym dostać jakieś materiały. Taki miałam plan, siedzieć dzisiaj tak na
kanapie, kiedy zobaczyłam cytat na herbacie: „jestem o wiele bardziej sobą,
kiedy jestem z tobą.”. uśmiechnęłam się jedynie i już złapałam za telefon, aby
napisać do Pedro, ale w tym samym momencie zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie
Marii.
- Witam. – zaczęłam i zaśmiałam się na widok jej twarzy na
której miała maseczkę – Jak dzwonisz zaprosić mnie na maseczkę to jestem
chętna.
- Testuje nowy kosmetyk, to dlatego. Ale mam lepszą
wiadomość, wróbelki mi doniosły, że wolna jesteś obecnie. – na co przytaknęłam
– Wiesz nawet to lepiej, pakuj się.
- Pakuj, ale co jak i dlaczego? – zdziwiona czekałam na
więcej informacji
- Lecimy do Berlina na trzy dni. – uśmiechnęła się – Moja
kumpela nie może, wypadło coś jej więc mam wolną miejscówkę. Nie daj się
prosić! Nie chce być tam sama.
- Ale co to za impreza?
- Żadna impreza, tylko spotkanie blogerek z firmą Zalando.
Poznasz kilka nowych osób i odpoczniesz. Więc pakuj się bo jutro mamy pociąg do
Madrytu, tam przenocuje nas jedna blogerka i lecimy do Berlina. Wszystko
opłacone, nie musisz się o nic martwić. Tylko spakuj fajne wdzianka, dobry
humor. Wzięłabym Elenę, bo ma wolne ale ona w ciąży to wolę jednak nie.
Proszęęęęęęęę!
- No dobrze, jeśli mi wszystko fundujesz. – zaśmiałam się –
O której jutro jedziemy?
- Napisze ci wszystko w wiadomości, abyś nie zapomniała.
Powiem tylko, że tam chłodno więc weź coś cieplejszego. I jej ale będzie
zabawa!
Maria się jedynie wyłączyła, stwierdziła, że pora zmyć
maseczkę i tak jak mówiła wszystko dokładnie mi napisała w wiadomości, a ja
sama poleciałam jak na skrzydłach do swojej sypialni i wyciągnęłam spod łóżka
walizkę. Oczywiście przeszukałam całą szafę i kompletnie nie miałam pomysłu co
ze sobą wziąć. Dlatego tak siedziałam przed szafą i w głowie planowałam różne
stylizacje. Ale w końcu wybrałam jakieś spodnie, swetry i sukienkę jedną.
Wszystko powoli lądowało w walizce i torbie podróżnej, aż w końcu postawiłam
wszystko przy drzwiach. Maria od razu mi napisała, że jutro będzie z samego
rana u mnie, ale sama jej odpisałam, że nie ma sensu, niech przyjedzie dzisiaj.
Co też uczyniła i w taki o to sposób odebrałam ją z dworca. Oczywiście
wszystkim napisałam, że będę przez kilka dni poza zasięgiem. Robię sobie urlop,
tak samo zresztą jak przed snem napisałam wiadomość do Pedro, że jadę do
Berlina z Marią. Był zdziwiony, wyczułam to od razu, ale napisałam mu wszystko.
w sumie trochę mi brakowało tego, że nie mogłam porwać na weekend mojego
chłopaka. Pedro miał mecze, w tygodniu treningi. Rano nie było tak dobrze,
poranne wstawanie nie pasowało ani mi, ani Marii, choć jakimś cudem udało nam
się ogarnąć i w taki tez o to sposób siedziałam w pociągu do Madrytu. Maria
wszystko relacjonowała przez co się z niej śmiałam, raczej nie byłam jedną z
tych co się tak afiszuje jak ona ze swoim życiem prywatnym. W Madrycie również
mile spędziłam czas, choć najwięcej śmiechu było w Berlinie. Było trochę
zwiedzania, nawet sesja zdjęciowa, na co sama wrzuciłam na swoje konto jedno,
które najbardziej mi się podobało, z dachu firmy. Oczywiście dostałam wiele
komentarzy od moich znajomych jak i również kuzynostwa i Pedro. Jak tylko
zobaczyłam treść jego komentarza od razu się głośno zaśmiałam. Nie ma to jak
napisać publicznie, że jak zawsze pięknie wyglądam w sukience, a tak rzadko w
nich chodzę. Od razu wiedziałam, że na następną randkę będę musiała jakąś
założyć. Więc jedno spojrzenie i już byłam na zakupach z Marią i dałam się
porwać. Nie wiem jak to wszystko przewiozę do domu, ale mogłam powiedzieć, że miałam
każdą stylizację, na każdą okoliczność. Oczywiście zdjęcie też musiało być i w
taki o to sposób wszystko zostało udokumentowane. Musiałam nawet przyznać, że
dawno nie spędzałam tak miłego urlopu. Siedziałam w kawiarni i delektowałam się
dużą kawą i pysznym ciastem, choć widziałam wzrok Marii.
- No dajesz. – zaśmiałam się
- Jaki jest Pedro? No wiesz. – poruszała charakterystycznie
brwiami na co się głośno zaśmiałam – Nie śmiej się, zawsze chciałam wiedzieć
jacy są piłkarze.
- Daj spokój. Pedro jest jak każdy inny chłopak. Mogę ci
jedynie powiedzieć, że uwielbiam i tą część naszej relacji.
- Ana! Brzmisz w tym momencie jak Elena. – jęknęła – Ja bym
chciała szczegóły. O! albo niech mnie umówi z jakimś kolegą. Wtedy się
przekonam. – klasnęła w dłonie na co się głośno zaśmiałam – Wiesz… fajnie, że
go poznałaś. Wydajesz się taka radosna, taka młoda. – zauważyła – Wcześniej
tylko praca, i jedynie na wakacjach z nami byłaś sobą. A wszyscy tęsknili za
taka wersją ciebie.
- Wiem, że czasem przesadzam z pracą. – westchnęłam – Ty
masz fajne, choć przyznam że ciężkie życie. Wiecznie w podróży, zdjęcia tu i
tam.
- Podróże są fajne, przyznaje, choć masz rację. Czasem jest
to męczące, bycie z dala od was, całej rodziny, przyjaciół. Ale jak widzisz,
mam wszystko na co sama sobie zapracowałam. Tak jak ty, ciocia nie chciała,
abyś planowała imprez, a jednak masz swoją firmę, dobrze prosperującą. Układa
nam się tak jak chcemy. – zauważyła z uśmiechem na co pokiwałam głową, że ma
rację – Mam plan! – jej uśmiech był jeszcze większy więc od razu się
przestraszyłam – Zaplanujmy kolejny rodzinny wypad.
- Jest zimno. – zauważyłam ale to i tak nie zraziło jej do
planu, który układała w głowie
- Nie ważne. Wystarczy się cieplej ubrać. Nie mówię, żebyśmy
pojechali na plażę. Ale! Pojedźmy na wieś, odpoczniemy trochę. Cała paczka,
teraz trochę podróży mi się szykuje do Barcelony, Madrytu i przez to nie będzie
mnie na meczach. Jak będę miała ciebie po swojej stronie to się reszta zgodzi.
Dobrze o tym wiesz.
- No dobrze. – zaśmiałam się – Dawno nie byłam na wsi, więc
możemy pojechać na weekend.
Oczywiście Maria od razu się szeroko uśmiechnęła i cicho
pisnęła dając mi całusa w policzek. Oczywiście ja wróciłam do delektowania się
pysznym ciastkiem, ona zaś snuła swoje plany i pisała wszystko do naszego
kuzynostwa i właściwie to miała zaplanowaną całą wycieczkę, czym mnie to trochę
przerażało, ale z drugiej strony mówiłam prawdę. Dawno nie byłam na wsi, a to
też była nasza forma relaksu. Zwłaszcza, że jej rodzice mieli domek na wsi,
odziedziczony po dziadku. W dodatku będę mogła spędzić więcej czasu z
kuzynostwem. Co jak najbardziej mi odpowiadało.
&&&
Panie szaleją, a Panowie w domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz