sobota, 21 września 2019

24. Ale od razu Maroko?

Na szczęście za oknem było już zdecydowanie lepiej, nawet bym powiedziała, że w końcu mogliśmy przywitać lato. Choć u nas w Galicji nie było tak gorąco jak w innych rejonach, u nas dopiero wszystko powoli się zaczynało. Za to ja miałam trochę pracy, do wszystkich projektów przystąpiłam z pełną parą i w taki o to sposób mój wolny był bardzo ograniczony. Owszem planowałam wakacje z kuzynostwem, jednak zastanawiałam się czy gdzieś wyjadę na urlop z Pedro. Nawet nie chciałam pierwsza proponować, bo też nie wiedziałam jakie lokalizacje są odpowiednie dla dzieci. A wiadomo, że Gala pojedzie z nami. Był jednak leniwy dzień, w piżamie siedziałam na kanapie i delektowałam się śniadaniem. Usłyszałam swój telefon, więc za niego złapałam i uśmiechnęłam się szeroko. Od razu skupiłam się na rozmowie z własnym chłopakiem, który zaprosił mnie na lunch. Zaśmiałam się jedynie, bo nie dał mi nawet chwili odpoczynku od niego. Tyle tylko jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam go już przy stoliku a przed moim krzesłem była teczka. Szybko za nią złapałam i czytałam z coraz większym zdziwieniem.

- Ale, że jak? Urlop?! Obstawiałam kilka dni w Porto… a tutaj muszę kupić nowe bikini? I odwiedzić rodziców, którzy mają moje rzeczy do surfowania.
- Porto również odwiedzimy, ale pomyślałem sobie i zresztą słyszałem same pozytywne opinie na temat tego miejsca, i niestety wakacje to jedyny czas kiedy mogę robić to co kocham, czyli surfować. A doskonale wiem, ze jesteś w tym świetna, oczywiście zwiedzanie i leżenie plackiem na plaży też się zalicza do tych wakacji. Nawet możesz wylegiwać się w łóżku kiedy ja będę surfować. Nie przeszkadza mi, ale proszę zgódź się… - zrobił maślane oczka na co się zaśmiałam
- Ale od razu Maroko? – a on rzucił, że zapłaci – Ej, mam własną firmę i stać mnie nawet na wakacje na Bali. – zaśmiałam się – Nigdy tam nie byłam. I można mieć bikini?
- Można, nie we wszystkich miejscach ale tam gdzie jedziemy to jest akurat wskazane. Zresztą możesz zawsze założyć jednoczęściowy albo piankę, wtedy nikt się do ciebie nie przyczepi. No i oczywiście będziesz ze mną cały czas więc się nikt nie doczepi do takiej ślicznotki.
- Matko… - zaśmiałam się – Jesteś niemożliwy! Jeszcze żaden chłopak nie zabrał mnie na wakacje tak daleko. I to jeszcze na takie wakacje.
- No widzisz, ma się to coś. – puścił mi oczko i zawołał kelnera – To co zawsze?
- Jasne. – mruknęłam przeglądając teczkę dokładnie

Nie mogłam w to uwierzyć, ale byłam naprawdę szczęśliwa. Wakacje z Pedro i  to jeszcze w takim miejscu na pewno będą wspaniałe. I już powoli pakowałam się w głowie, a resztę spraw zostawiłam na później. Chociaż czułam, że i tak na zakupy wyciągnę dziewczyny i co najważniejsze musiałam powiedzieć rodzicom, że wyjeżdżam na wakacje z chłopakiem, i zapewne będą chcieli wiedzieć wszystko co się da na jego temat. I w tym momencie dotarło do mnie, że moi rodzice nie wiedzą nic na temat Pedro. chyba, że już któreś z kuzynostwa doniosło…

&&&

Torba podróżna spakowana w same najpotrzebniejsze rzeczy, a do tego walizka leżała otwarta na podłodze w mojej sypialni i aż błagała o to, abym w końcu ruszyła się do swojego rodzinnego domu po te najważniejsze rzeczy. Dlatego korzystając z pięknej pogody zapakowałam się do auta i pojechałam do rodziców. Zaparkowałam pod domem i od razu przywitałam z mamą, która delektowała się mrożoną herbatą na werandzie.

- No, no. Czekałam na ten moment, aż w końcu się zjawisz w domu. – zauważyła ze śmiechem na co jęknęłam tylko mamo – No co? Dowiaduje się od innych, że moja córka jedzie na wakacje ze swoim chłopakiem.
- Czasem dlatego nic nie mówię.
- Skarbie po prostu się cieszymy. W sumie od dawna podejrzewaliśmy, ze się z kimś spotykasz, w końcu deska o tym świadczyła. – a ja się jedynie zaśmiałam – Więc co to za wakacje?
- Maroko. Jedziemy surfować, bo Pedro tylko podczas wakacji może to robić, no i obiecał mi, że opalanie i zwiedzanie też wchodzi w grę. – uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka podjarana prezentem
- Pamiętam jak jechałaś po raz pierwszy w życiu z chłopakiem na wakacje. – zaśmiała się – Musiałam przekonywać twojego tatę, aby dał pozwolenie.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że tato da mi zapas gumek? – od razu się rozejrzałam na co zaczęła się głośno śmiać – A właśnie gdzie on jest?
- Pojechał do dziadków. Musi w końcu powoli przygotować ich dom na najazd wnuków. A ja się delektuje ciszą, jednak mówisz Maroko… i zaproś Pedro do nas na kolacje, miło byłoby go poznać. Telewizja to nie to samo. – a ja zapytałam kto się wygadał – Przycisnęłam Elenę jak tu była. I przyznam szczerze, że się trochę martwię. Wiem, raz mi powiedziałaś, abym się nie wtrącała w twoje życie.
- Martwisz się tym, że Pedro jest piłkarzem. Czy tym, że jest piłkarzem i ma dziecko?
- Martwię się tym, że pewnego dnia możesz znowu uciec, a wtedy ten młody chłopak może cierpieć. – powiedziała czym mnie zdziwiła – Owszem powinnam martwić się też o ciebie, w końcu jesteś moją córką. Jednak wiem jak było…
- Mamo, nie uciekłam. Twój ulubieniec po prostu chciał żyć gdzie indziej, inaczej. Nie jestem z tych co chce wyjechać do Madrytu i żyć inaczej. Kocham to miejsce.
- Wiem, chociaż czasem marzyłam, abyś wyjechała. Poznała inny świat.
- Rozumiem, i nie powiedziałaś zapewne ojcu, że Pedro ma dziecko. – na co pokiwała głową, że mam rację – Nie dziwię ci się. Sama zwlekałam z podjęciem jakiejkolwiek decyzji. – nalałam sobie do szklanki herbatę – Wiem z czym wiążę się taki związek. Ale świetnie się bawię z Pedro. jeden wieczór z nim sprawia, że mam ochotę przenosić góry. No a teraz zaplanował wakacje.
- I uważaj na nich. Zwłaszcza w wodzie.

Zaśmiałam się jedynie, ale zapakowałam do auta wszystkie rzeczy które były mi potrzebne. Wróciłam do domu obiecując, że przywiozę Pedro na obiad i od razu zapakowałam wszystkie rzeczy. Mieliśmy lecieć jutro więc Pedro miał nocować u mnie. Samolot mieliśmy z samego rana, dlatego ciężko było wstać z łóżka. Na lotnisku cały czas spałam na stojąco i gdyby nie Pedro to na pewno bym spóźniła się na lot, albo wsiadłabym w inny. Zresztą jak tylko usiadłam na swoim miejscu to ubrana w bluzę odleciałam do krainy snów. Obudziłam się dopiero jak mieliśmy lądować na co widziałam uśmiech Pedro.

- Mam nadzieję, że na wakacjach nie będziesz taka śpiąca. – zauważył ze śmiechem
- Jeśli nie będziesz mnie męczyć, to będę wypoczęta.
- Postaram się być grzeczny, chociaż kto wie. – puścił mi oczko na co się zaśmiałam i przewróciłam oczami

Dojechaliśmy jednak jakimś cudem do naszego hotelu i nie mogłam się odezwać. Widok był niesamowity, do tego mieliśmy za sąsiadów takich samych wariatów jak Pedro. Była wspólna stołówka, a do tego osobne sypialnie co mnie najbardziej cieszyło, zwłaszcza że łazienki też były w pokojach. Rzuciłam swój plecak na łóżko i uśmiechnęłam się szeroko, ale zaraz poczułam dłonie Pedro na swoim brzuchu.

- Podoba się?
- Oczywiście! I rozumiem, ze na falę musimy czekać do jutra, więc jakie mamy plany?
- Oswoić się z wodą? – a ja zamruczałam zadowolona – No chyba, że jesteś zmęczona.
- Wyspałam się w samolocie. A teraz daj mi tylko chwilkę, to wskoczę w strój i możemy się opalać i pływać i w ogóle szaleć.
- Czekam. – puścił mi oczko

Zaśmiałam się tylko i od razu przekopałam walizkę z której wyciągnęłam strój i świeże ciuchy. Odświeżyłam się i poprawiłam. Chciałam się podobać Pedro, wyszłam w spodenkach i koszulce i widziałam jego uśmiech. O dziwo już był wyszykowany i ruszyliśmy na plażę. Była tuż przy naszym ośrodku i należała jak się okazało do nas tylko, więc nie było żadnego problemu i można było paradować w bikini. Widziałam już kilka osób i tylko rozłożyliśmy się na piasku. Usłyszałam cichy pomruk, więc chyba spodobało się Pedro moje bikini, chociaż i tak go zmierzyłam wzrokiem, a raczej zmroziłam na co się uciszył. W sumie opalaliśmy się przez dobre 3 godziny i poznawaliśmy wodę, która była niesamowita. I już czułam, że surfowanie będzie należało do najprzyjemniejszych zajęć. Pedro zauważył, ze jest pora obiadu, dlatego ruszyliśmy tak jak inni w stronę ośrodka i od razu zauważyłam deski pod budynkiem. Jedno spojrzenie na chłopaka, i zaraz miał mój telefon w dłoni, więc się ustawiłam jak do jogi i zaraz miałam ładne zdjęcia. Na stołówce siedzieliśmy koło chłopaków z Niemiec, którzy mieli całkiem ciekawe gadki. Chociaż ja skupiłam się na swoim talerzu jak i pisaniu wiadomości do rodziców, że wylądowaliśmy cali i zdrowi. Tak samo jak wrzuciłam swoje zdjęcie na konto gdzie oczywiście miałam pełno komentarzy od kuzynostwa i życzyli nam miłego urlopu. Pokazałam to Pedro na co się zaśmiał tylko i wrócił do rozmowy z chłopakami. Jak się okazało mieliśmy imprezkę na dachu i zostaliśmy na nią zaproszeni. Od razu zrobiłam przegląd swojej walizki i cieszyłam się w duchu, że jednak zapakowałam kilka takich rzeczy, które nadawały się na imprezę. Wyszykowana w sukienkę okręciłam się dookoła i zaraz znalazłam się w ramionach Pedro.

- Ahh będę musiał cię tam pilnować. – uśmiechnął się co odwzajemniłam – Nie gniewasz się ze zaakceptowałem zaproszenie?
- Gdzie tam. Lubię imprezy, więc jest spoko. Zresztą to wakacje, musimy trochę szaleć. – puściłam mu oczko – Chociaż jutro rano idziemy popływać, więc nie pij mi dużo.
- Tak jest. Idziemy?

Pokiwałam tylko głową, że tak więc złapał mnie za dłoń i z uśmiechem poszliśmy na dach, gdzie już było sporo osób. Wypiłam tylko dwa piwa, wolałam jutro być rześka. Zwłaszcza, że piwo jak dla mnie było całkiem mocne. Widziałam jak Pedro śmiał się z jakimiś chłopakami i zaraz mój wzrok spotkał się  z jego. Długo nie musiałam czekać aż pojawi się zaraz obok mnie.

- Wracamy do siebie? – tylko mu się przyjrzałam dokładnie i widziałam jego uśmieszek – Jutro trochę nas będzie.
- Będzie ciekawie. – uśmiechnęłam się i pociągnęłam go na dół

Jak tylko przekroczyliśmy próg naszego pokoju to od razu Pedro przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie na co zamruczałam i zarzuciłam swoje dłonie na jego karku. Zaraz jego dłonie zjechały niżej i poczułam ścianę za plecami. Dosyć szybko pozbyliśmy się ubrań i poddaliśmy się chwili. Leżałam nago na brzuchu i z przymrużonymi oczami mruczałam pod wpływem delikatnego głaskania po plecach.

- Pojedź ze mną do Madrytu. – szepnął na co zdziwiona na niego spojrzałam – Muszę odebrać Galę, i w sumie moglibyśmy zrobić sobie weekend w stolicy. Spotkałbym się ze znajomymi.
- I poszukujesz przyzwoitki?
- Nie, ale miło byłoby spędzić z tobą kolejne dni urlopu.
- Dam ci jeszcze znać ok? najpierw przetrwam z tobą ten tydzień i będę wiedzieć czy weekend równie będzie udany. – zaśmiałam się
- No wiesz. – zaśmiał się – Przecież ja jestem taki grzeczny i kochany chłopiec.
- Więc pewnie nic nie powiesz jak cię powiadomię o kolacji z moimi rodzicami?
- Czyli mam wskoczyć w garnitur? – jedynie się zaśmiałam i oparłam na łokciach – Czekałem na ten moment aż będę musiał poznać twoich rodziców. W sumie to mojego ojca byś poznała będąc w takim wydaniu jak teraz. – a ja nie rozumiałam o co mu chodzi – To on podrzucił mi Galę w dniu kiedy ją poznałaś. A często lubisz spać na plecach i widać to co piękne.
-I ty mówisz, że jesteś grzeczny? – na co pokiwał głową że tak i mnie przytulił – Ale na kolacje z moimi rodzicami wystarczy ubrać się normalnie i zachowywać się normalnie. I tak już wiedzą kim jesteś, Elena nie była w stanie trzymać języka za zębami.
- Nic nie szkodzi. – uśmiechnął się – Ty moją rodzinę znasz, kuzynostwo mnie zna i lubi więc zapewne rodzice też polubią. Już ja się o to postaram.

Tylko się uśmiechnęłam i zaraz w sumie zasnęłam wykończona całym dniem, a przed nami były kolejne pełne atrakcji.


&&&

Ahh i mamy wakacje
Jak widać Ana myślała nad wakacjami z Galą, a Pedro i tak wolał ją porwać na wyjazd we dwoje
Teraz właściwie będziemy w klimacie lata, więc... idealne rozdziały w odpowiedzi na to co mamy za oknem

xd 

1 komentarz:

  1. Maroko ... nic, tylko zazdrościć :) Czasami potrzebny jest wypad we dwoje. Gala w tym czasie pobędzie z dziadkami, a potem można zapewnić i jej atrakcje, które mogą ucieszyć "wszystkich". Choć lepiej aby Pedro nie szedł do teściów z Aną u boku, bo mogą to źle znieść. Mama dziewczyny powinna się cieszyć szczęściem córki, poznać Pedro i modlić się o to, aby to uczucie okazało się być tak silne, że nic ich nie odseparuje od siebie :)

    OdpowiedzUsuń