czwartek, 8 sierpnia 2019

9. Humor poprawia mi rozmowa z tobą.

Siedziałam w kawiarni i czekałam na swoich nowych klientów. Poprosili mnie o zorganizowanie wesela, tyle tylko, że nie wiedziałam jak będzie. Zobaczyłam całkiem ładną parę. Wysoki brunet, do tego ona była cholernie szczupłą blondynką. Jak się okazało mieli do wydania całkiem pokaźne sumy. I o dziwo dziewczyna miała już księgę co chcę, i jak ma wyglądać jej wesele. I w tym momencie zastanawiałam się po co ja im do szczęścia, sama mogłaby się wszystkim zająć. Siedziałam przy kawie wysłuchując wszystkiego, aż w końcu z tą wielką księgą wracałam do domu. Wykręciłam numer do Laury i rzuciłam tylko, ze będzie musiała mieć dużo siły. Tyle tylko, że mi się biedna rozchorowała i sama miała mnie właśnie o tym poinformować. Stąd tez przez jakiś czas zostanę z tym sama. Wróciłam do mieszkania i przy szklance soku przeglądałam księgę. Miał to byś bajeczny ślub, czyli taki które nigdy mi nie przypadły do gustu, ale dużą płacą więc trzeba będzie się postarać. Zapisywałam sobie wszystko co mi będzie potrzebne. I numery gdzie powinnam zadzwonić jutro od rana. Nie miałam ochoty gotować, dlatego pojechałam do swojej ulubionej knajpy i kupiłam obiad. Wróciłam się do domu i dalej studiowałam wszystko. Rano wyszykowałam się w ciepłe rzeczy i biegałam po mieście co chwilę dzwoniąc. Stałam w korku nucąc piosenkę w radiu kiedy usłyszałam swój telefon. Od razu odebrałam nawet nie patrząc kto do mnie dzwoni. I chyba był to błąd. Usłyszałam, że sala nie będzie dostępna w terminie i o mało co nie wjechałam w tyłek kolesiowi przede mną. Zaraz zaparkowałam gdzieś na poboczu i wykręciłam numer do panny młodej i słyszałam, ze jest zła. Jednak jakimś cudem udało mi się ją przekonać do obejrzenia kilku miejsc i miałam nadzieję, że coś jej się spodoba. Dojechałam do pierwszej lepszej kafejki i zadzwoniła wszędzie zaklepując termin. Na szczęście nie raz tam urządzałam jakąś imprezę, więc nie było problemu. Zamówiłam sobie najbardziej kaloryczne ciasto i zaczęłam rozmyślać co gdzie postawię w miejscu, które ona wybierze. Od rana chodziłam z nimi i wysłuchiwałam marudzenie dziewczyny i miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Pojechaliśmy w ostatnie miejsce i dzięki bogu się zdecydowała. Zostałam z kierownikiem restauracji, i obydwoje się śmialiśmy z dziewczyny. Życzył mi powodzenia i na szczęście mogłam już skupić się na dekoracjach. Pojechałam do kwiaciarni i usiadłam przy biurku z kawą.

- Więc mam ci zamówić aż tyle kwiatów? Co ty organizujesz?
- Ogromne wesele. – westchnęłam – I nie mam już sił. Dziewczyna jest cholernie wymagająca, i upierdliwa. Pokazałam jej dzisiaj 5 lokali i tylko ostatni jej się spodobał.
- Więc powodzenia i zamówię ci to wszystko, nie będzie to łatwe zadanie ale jakoś damy radę. Zresztą jak zawsze.

Wróciłam do domu i od razu usiadłam na kanapie i dalej pracowałam. Tak właśnie mijały moje dni, a do wesela miałam dwa miesiące. Jednak ci chcieli wszystko mieć już dopięte na ostatni guzik. Siedziałam w kawiarni z kubkiem herbaty, w najbardziej rozciągniętym swetrze i pracowałam. Musiałam zmienić otoczenie. Rysowałam esy floresy przeglądając inspirację kiedy usłyszałam swoje imię. Podniosłam głowę i zobaczyłam Pedro. Z uśmiechem na mnie spoglądał i zaraz usiadł naprzeciwko mnie.

- Myślałem, że uciekłaś. Mieliśmy zostać przyjaciółmi a tutaj się nie odzywasz.
- Praca. – westchnęłam – Mam teraz wymagające zlecenie. – westchnęłam i zamówiłam kolejną herbatę tak samo jak on – Ale co u ciebie?
- Spokojnie sobie gram, wszyscy zdrowi. I martwiłem się o ciebie. Miałem w sumie zadzwonić, ale nie wiedziałem jak zacząć.
- Normalnie. I o mnie nie musisz się martwić. Ok może nie wyglądam wyjściowo, ale mam teraz na głowie to wesele. – westchnęłam a on sam zerknął na moje notatki
- No, no 300 osób. Całkiem spora impreza. Nie dziwne, ze pijesz trzecią herbatę. – a ja jedynie się lekko uśmiechnęłam – Na pewno wszystko gra?
- Jestem po prostu zmęczona. Klientka jest strasznie wymagająca, i wszystko muszę załatwić na cito. Mimo tego, że wesele ma za dwa miesiące. Stąd też wylądowałam tutaj ubrana tak jak wyglądam.
- Wyglądasz ślicznie, naturalnie. Chociaż powinnaś odpocząć, choć dwie godzinki. I wiem co zaraz mi powiesz, ale jestem starszy no i jestem mężczyzną. – puścił mi oczko na co się zaśmiałam
- Ale co tu robisz? – przyjrzałam mu się dokładnie
- Byłem na obiedzie z chłopakami z drużyny. Szedłem do samochodu i zobaczyłem damę przez okno. Wykorzystałem okazje na dobrą herbatę w doborowym towarzystwie. Mimo tego, że się ze mną nie skontaktowałaś od ostatniego spotkania.
- Wytłumaczyłam się, to ty się bałeś do mnie napisać. – wystawiłam mu język na co się zaśmiał – Ale to miłe, że wpadłeś. Przyda mi się chwila wytchnienia.
- I dobre ciasto. Chwila. – poszedł do lady na co się zaśmiałam i zaraz miałam przed sobą tarte cytrynową z sosem. – To ci na pewno poprawi humor.
- Humor poprawia mi rozmowa z tobą. I cieszę się, że akurat to ty się tutaj pojawiłeś. – odłożyłam od siebie wszystkie rzeczy – Masz rację, powinnam chwilę odpocząć.
- I to mi się podoba. – uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam – Chociaż szkoda, że nie mogę cię porwać do kina, albo na kręgle. Chociaż nie, po tym weselu cię zaklepuje. Porywam cię na wieczór. Oczywiście jako przyjaciele.

Przesiedzieliśmy jeszcze dwie godziny, aż w końcu on musiał się zbierać do domu. Musiał zmienić opiekunkę, tylko się z nim pożegnałam i sama wróciłam do swojego mieszkania. Rzuciłam wszystkie rzeczy na kanapę i zaparzyłam sobie kolejną herbatę. Tym razem musiałam wrócić do pracy. Tyle tylko, ze usłyszałam dzwonek przychodzącej wiadomości, więc od razu złapałam za telefon i na widok zdjęcia Pedro się zaśmiałam.

„Dziękuje za miłe popołudnie. I masz rację jestem czasem tchórzem, ale się poprawię. I dlatego zapraszam na kolację. Do mnie do mieszkania, nie mam z kim zostawić Gali.”
„Skorzystam, ale nie chciałabym aby mała zarywała nockę i zmieniała swoje codzienne przyzwyczajenia”
„Ona już dawno będzie spać. Dzieci w tym wieku jedzą bardzo szybko i szybko zasypiają. Ale napiszę ci dokładnie kiedy, i zapisz sobie w kalendarzu smaczną kolację w moim towarzystwie.”


Uśmiechnęłam się tylko i miło było wrócić do rozmawiania z Pedro. A niestety od ostatniego razu nie pisałam do niego, tak samo jak on do mnie. Chyba obydwoje musieliśmy przejść do porządku dziennego do naszej przyjaźni, zwłaszcza po tym jak spędziliśmy całkiem przyjemną noc. 

1 komentarz:

  1. Ana trafiła na wymagającą klientkę, której marzy się idealny ślub. A raczej taki, jaki sobie wymarzyła, stąd zapewne jej marudzenie. Ale jestem pewna że nasza bohaterka podoła temu zadaniu. Bo kto, jak nie ona? ^^ w międzyczasie Pedro mógłby ją trochę odprężyć (jako przyjaciel) i jakoś przeżyje te dwa miesiące :)

    OdpowiedzUsuń