Od samego rana byłam zabiegana i biegałam po sklepach, aby
kupić prezenty świąteczne oraz ostatnie rzeczy do dekoracji..
Cieszyłam się, że wszystko dostanę praktycznie w jednym obszarze bo nie bardzo
miałam ochotę krążyć po mieście, aby zaparkować. Z drugiej strony i tak czułam
się jak wielbłąd. Odhaczałam na kartce produkty jakie miałam, a także prezenty.
I jakimś cudem dotrwałam do końca. Usiadłam w knajpce i zamówiłam sobie
makaron. Z uśmiechem czytałam wiadomości i e-maile, aż w końcu wrzuciłam na
swoje konto zdjęcie z Adamem. Miał dziś urodziny, i nie mogłam tego przegapić. Zajadałam się
makaronem, i co chwilę mój telefon zaczynał świecić i tylko zaśmiałam się jak
zobaczyłam komentarz Pedro. Bo co jak co, ale żeby napisać: „ładna para”. No ok
dawałam mu całusa w policzek, ale w końcu to mój kuzyn. I o dziwo i Adam, tak
samo Ignacio ładnie to wyjaśnili. Ja nie wiem o co im chodzi. Zapłaciłam
rachunek i spojrzałam jeszcze raz na swoja kartkę. W sumie brakowało mi dwóch
prezentów, więc najpierw poszłam do zabawkowego, gdzie znalazłam moim zdaniem
fajną zabawkę dla Gali. I po tym od razu swoje kroki skierowałam w stronę innego
sklepu, gdzie mogłabym kupić coś fajnego dla jej taty. Tyle tylko, ze nie
mogłam się zdecydować. Chodziłam tak między półkami aż w końcu odpuściłam i
wróciłam do domu. W sumie przez kolejne dni też byłam zabiegana. Aż w końcu do
świąt zostały dwa dni. Spakowałam swoją torbę podróżną, i pojechałam na zakupy.
Mimo, że teraz ludzi było zbyt wiele, to jakimś cudem znalazłam coś
odpowiedniego dla Pedro i wróciłam do swojego mieszkania gdzie wszystko
zapakowałam. Postanowiłam podrzucić mu to wieczorem, kiedy będę w drodze do
dziadków. Dlatego napisałam do niego wiadomość czy jest w domu, na szczęście
był więc podjechałam pod jego blok i weszłam na górę. Zapukałam do drzwi i od
razu przywitał mnie jego uśmiech, który odwzajemniłam. Jak tylko przekroczyłam
próg zobaczyłam, że ma niezły bałagan w mieszkaniu, ale zaraz dowiedziałam się,
że wybiera się z małą do Madrytu i nie jest to łatwe zadanie. Zaśmiałam się
tylko i usiadłam koło Gali na kanapie, gdzie się z nią bawiłam, a on mógł w
spokoju ich spakować. Zresztą wypakowałam zabawkę dla niej i się nią bawiłyśmy.
- W takim razie jestem gotowy na długą podróż do Madrytu. –
westchnął
- Myślałam, że święta spędzasz tutaj z rodziną.
- Taki był plan, jednak moja teściowa zrobiła mi awanturę i
te święta będziemy w Madrycie. W sumie dawno nie widzieli wnuczki. Tak jakby
zapomnieliśmy ich zaprosić na urodziny babci. – podrapał się po głowie na co mu
współczułam – Ale sylwestra obowiązkowo spędzam tutaj. I co to za nowa zabawka?
– usiadł w fotelu i zerkał na córkę
- W końcu mamy święta, a wtedy trzeba dzielić się
prezentami. – zauważyłam z uśmiechem – Mam nadzieję, że się nie gniewasz. A
jeśli tak, to dla ciebie też coś mam. – od razu podałam mu pudełko – Przyznam szczerze,
że miałam z tobą mały problem, nie wiedziałam do końca co ci się spodoba.
- Nie jestem wybredny, a na pewno dajesz najlepsze prezenty
na świecie. – uśmiechnął się do mnie i zabrał za odpakowywanie – O nie,
czekoladki, przytyje przez ciebie. – zaśmiał się i odpakował kopertę – Bilet na
wrotki?! Skąd?! I tylko dla jednej
osoby?
- Wystarczą mi te dwie porażki na gokartach. – zaśmiałam się
– I trochę pogrzebałam na twój temat, kiedyś wspominałeś o tym w wywiadzie.
- Szpiegowałaś mnie. – zaśmiał się – Ale dziękujemy bardzo.
Jak widać Gala jest zachwycona zabawką od Mikołaja. Zresztą, my też mamy coś
dla ciebie. – podszedł do komody na co zdziwiona na niego spojrzałam i zaraz
miałam w dłoni pudełko które zaraz z pomocą Gali otworzyłam
- O matko… - szepnęłam, ponieważ były to dwie rzeczy.
Drewniane pudełko, w którym znajdowały się herbaty z własnoręcznie zrobionymi
karteczkami – Sam to zrobiłeś?
- Herbaty niestety nie, ale kupiłem twoje ulubione smaki, i
owszem sam zrobiłem karteczki. Codziennie możesz przeczytać coś co poprawi ci
humor, albo powiększy ten ładny uśmiech. – a ja zauważyłam, że chyba nie da się
bardziej – Oj da się.
- Dziękuje. – od razu wstałam i go przytuliłam dając mu
również buziaka w policzek – To najlepszy prezent jaki dostałam. Aż korci mnie,
aby przeczytać wszystkie karteczki.
- Nie możesz, trochę cierpliwości. – zaśmiał się – Tylko
jedna dziennie. – dał mi pstryczka w nos na co się zaśmiałam – Ale powinienem
się zbierać. chociaż wolałbym zostać tutaj, z tobą.
- Też muszę się zbierać, pewnie kuzynostwo na mnie czeka. No
i mój cudowny narzeczony. – zauważyłam na co się zaczął śmiać bardziej – Skąd
ten pomysł?
- Po pocałunku. Chyba, że każdemu dajesz takie całusy w
policzek. – a ja zauważyłam, że jego też całuję po policzkach – No tak. Więc
się wygłupiłem, ale o dziwo mi to jakoś wytłumaczyli. Kuzyni? – a ja tylko
pokiwałam głową – Więc uciekaj do nich, pewnie nie mogą się doczekać.
- No tak. A ty nie zwlekaj. W końcu to twoja rodzina,
dziadkowie twojej córki i to normalne, że za nią tęsknią. Sama bym tęskniła za
taką księżniczką. – a on westchnął, ze za nim nikt nie tęskni – Jak to? Wszyscy
tutaj będą za tobą tęsknić.
- Nawet ty? – przyjrzał mi się uważnie na co potwierdziłam,
z uśmiechem
- Ale teraz uciekam. – dałam buziaka w policzek Gali na co
zapiszczała i przytuliła zabawkę – Ahh jeszcze nikt nie cieszył się tak z
mojego prezentu. Ale wesołych świąt i jedźcie ostrożnie. – tym razem dałam jemu
buziaka w policzek – Reszta życzeń później.
Uśmiechnęłam się do niego, ale o dziwo Pedro zrobił coś
czego się nie spodziewałam. Nachylił się nade mną i poczułam jego usta na
swoich. Mruknęłam tylko na co odsunął się na trochę, ale zaraz ponownie mnie
pocałował co odwzajemniłam. Ocknęliśmy się dopiero w momencie kiedy Gala
kichnęła. W tym momencie poczułam się źle, więc tylko spuściłam głowę i
rzuciłam, że muszę iść. Pedro chciał coś powiedzieć, ale uciekłam szybciej niż
było to możliwe. Wsiadłam do samochodu i plułam sobie w brodę. Przecież to mój
kumpel. Starałam się o tym nie myśleć, jednak i tak przez całą drogę miałam
natłok myśli, aż mnie przez to rozbolała głowa. Zaparkowałam pod domem
dziadków, i wzięłam głęboki wdech. Od razu w oczy rzucił mi się prezent od
Pedro, i mimo tego co mówił wzięłam pierwszą herbatę do ręki i
przeczytałam: Zapraszam na spacer po szczęście. Tylko się zaśmiałam pod nosem i
usłyszałam pukanie w szybę. Lekko podskoczyłam, ale widziałam Marie więc z
uśmiechem wysiadłam od razu łapiąc za swoje rzeczy.
- No, no a to co za siedzenie sobie w aucie?
- Odpoczywam od was. – zaśmiałam się i pomogła mi z torbami
- Zguba się znalazła, i chciała od nas odpocząć! – od razu
zawołała – Ale ma dużo prezentów.
Zaraz oczywiście tonęłam w uściskach kuzynostwa i wujostwa.
A do tego dostałam kubek kakao od babci. Usłyszałam swój telefon, więc szybko
go wyciągnęłam bo zapomniałam wyłączyć dźwięki i odczytałam wiadomość od Pedro:
Przepraszam, zapędziłem się i nie chciałem cię speszyć. Zresztą nie powinienem
tego robić, masz prawo mi dać nawet po łbie! I mam nadzieję, ze nie zmieni to
nic miedzy nami. Jesteśmy dorośli, a ja po prostu zachowałem się jak
nastolatek. I mi teraz z tego powodu głupio.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz