sobota, 24 sierpnia 2019

14. Szpiegowałaś mnie.

Od samego rana byłam zabiegana i biegałam po sklepach, aby kupić prezenty świąteczne oraz ostatnie rzeczy do dekoracji.. Cieszyłam się, że wszystko dostanę praktycznie w jednym obszarze bo nie bardzo miałam ochotę krążyć po mieście, aby zaparkować. Z drugiej strony i tak czułam się jak wielbłąd. Odhaczałam na kartce produkty jakie miałam, a także prezenty. I jakimś cudem dotrwałam do końca. Usiadłam w knajpce i zamówiłam sobie makaron. Z uśmiechem czytałam wiadomości i e-maile, aż w końcu wrzuciłam na swoje konto zdjęcie z Adamem. Miał dziś urodziny,  i nie mogłam tego przegapić. Zajadałam się makaronem, i co chwilę mój telefon zaczynał świecić i tylko zaśmiałam się jak zobaczyłam komentarz Pedro. Bo co jak co, ale żeby napisać: „ładna para”. No ok dawałam mu całusa w policzek, ale w końcu to mój kuzyn. I o dziwo i Adam, tak samo Ignacio ładnie to wyjaśnili. Ja nie wiem o co im chodzi. Zapłaciłam rachunek i spojrzałam jeszcze raz na swoja kartkę. W sumie brakowało mi dwóch prezentów, więc najpierw poszłam do zabawkowego, gdzie znalazłam moim zdaniem fajną zabawkę dla Gali. I po tym od razu swoje kroki skierowałam w stronę innego sklepu, gdzie mogłabym kupić coś fajnego dla jej taty. Tyle tylko, ze nie mogłam się zdecydować. Chodziłam tak między półkami aż w końcu odpuściłam i wróciłam do domu. W sumie przez kolejne dni też byłam zabiegana. Aż w końcu do świąt zostały dwa dni. Spakowałam swoją torbę podróżną, i pojechałam na zakupy. Mimo, że teraz ludzi było zbyt wiele, to jakimś cudem znalazłam coś odpowiedniego dla Pedro i wróciłam do swojego mieszkania gdzie wszystko zapakowałam. Postanowiłam podrzucić mu to wieczorem, kiedy będę w drodze do dziadków. Dlatego napisałam do niego wiadomość czy jest w domu, na szczęście był więc podjechałam pod jego blok i weszłam na górę. Zapukałam do drzwi i od razu przywitał mnie jego uśmiech, który odwzajemniłam. Jak tylko przekroczyłam próg zobaczyłam, że ma niezły bałagan w mieszkaniu, ale zaraz dowiedziałam się, że wybiera się z małą do Madrytu i nie jest to łatwe zadanie. Zaśmiałam się tylko i usiadłam koło Gali na kanapie, gdzie się z nią bawiłam, a on mógł w spokoju ich spakować. Zresztą wypakowałam zabawkę dla niej i się nią bawiłyśmy.

- W takim razie jestem gotowy na długą podróż do Madrytu. – westchnął
- Myślałam, że święta spędzasz tutaj z rodziną.
- Taki był plan, jednak moja teściowa zrobiła mi awanturę i te święta będziemy w Madrycie. W sumie dawno nie widzieli wnuczki. Tak jakby zapomnieliśmy ich zaprosić na urodziny babci. – podrapał się po głowie na co mu współczułam – Ale sylwestra obowiązkowo spędzam tutaj. I co to za nowa zabawka? – usiadł w fotelu i zerkał na córkę
- W końcu mamy święta, a wtedy trzeba dzielić się prezentami. – zauważyłam z uśmiechem – Mam nadzieję, że się nie gniewasz. A jeśli tak, to dla ciebie też coś mam. – od razu podałam mu pudełko – Przyznam szczerze, że miałam z tobą mały problem, nie wiedziałam do końca co ci się spodoba.
- Nie jestem wybredny, a na pewno dajesz najlepsze prezenty na świecie. – uśmiechnął się do mnie i zabrał za odpakowywanie – O nie, czekoladki, przytyje przez ciebie. – zaśmiał się i odpakował kopertę – Bilet na wrotki?! Skąd?!  I tylko dla jednej osoby?
- Wystarczą mi te dwie porażki na gokartach. – zaśmiałam się – I trochę pogrzebałam na twój temat, kiedyś wspominałeś o tym w wywiadzie.
- Szpiegowałaś mnie. – zaśmiał się – Ale dziękujemy bardzo. Jak widać Gala jest zachwycona zabawką od Mikołaja. Zresztą, my też mamy coś dla ciebie. – podszedł do komody na co zdziwiona na niego spojrzałam i zaraz miałam w dłoni pudełko które zaraz z pomocą Gali otworzyłam
- O matko… - szepnęłam, ponieważ były to dwie rzeczy. Drewniane pudełko, w którym znajdowały się herbaty z własnoręcznie zrobionymi karteczkami – Sam to zrobiłeś?
- Herbaty niestety nie, ale kupiłem twoje ulubione smaki, i owszem sam zrobiłem karteczki. Codziennie możesz przeczytać coś co poprawi ci humor, albo powiększy ten ładny uśmiech. – a ja zauważyłam, że chyba nie da się bardziej – Oj da się.
- Dziękuje. – od razu wstałam i go przytuliłam dając mu również buziaka w policzek – To najlepszy prezent jaki dostałam. Aż korci mnie, aby przeczytać wszystkie karteczki.
- Nie możesz, trochę cierpliwości. – zaśmiał się – Tylko jedna dziennie. – dał mi pstryczka w nos na co się zaśmiałam – Ale powinienem się zbierać. chociaż wolałbym zostać tutaj, z tobą.
- Też muszę się zbierać, pewnie kuzynostwo na mnie czeka. No i mój cudowny narzeczony. – zauważyłam na co się zaczął śmiać bardziej – Skąd ten pomysł?
- Po pocałunku. Chyba, że każdemu dajesz takie całusy w policzek. – a ja zauważyłam, że jego też całuję po policzkach – No tak. Więc się wygłupiłem, ale o dziwo mi to jakoś wytłumaczyli. Kuzyni? – a ja tylko pokiwałam głową – Więc uciekaj do nich, pewnie nie mogą się doczekać.
- No tak. A ty nie zwlekaj. W końcu to twoja rodzina, dziadkowie twojej córki i to normalne, że za nią tęsknią. Sama bym tęskniła za taką księżniczką. – a on westchnął, ze za nim nikt nie tęskni – Jak to? Wszyscy tutaj będą za tobą tęsknić.
- Nawet ty? – przyjrzał mi się uważnie na co potwierdziłam, z uśmiechem
- Ale teraz uciekam. – dałam buziaka w policzek Gali na co zapiszczała i przytuliła zabawkę – Ahh jeszcze nikt nie cieszył się tak z mojego prezentu. Ale wesołych świąt i jedźcie ostrożnie. – tym razem dałam jemu buziaka w policzek – Reszta życzeń później.

Uśmiechnęłam się do niego, ale o dziwo Pedro zrobił coś czego się nie spodziewałam. Nachylił się nade mną i poczułam jego usta na swoich. Mruknęłam tylko na co odsunął się na trochę, ale zaraz ponownie mnie pocałował co odwzajemniłam. Ocknęliśmy się dopiero w momencie kiedy Gala kichnęła. W tym momencie poczułam się źle, więc tylko spuściłam głowę i rzuciłam, że muszę iść. Pedro chciał coś powiedzieć, ale uciekłam szybciej niż było to możliwe. Wsiadłam do samochodu i plułam sobie w brodę. Przecież to mój kumpel. Starałam się o tym nie myśleć, jednak i tak przez całą drogę miałam natłok myśli, aż mnie przez to rozbolała głowa. Zaparkowałam pod domem dziadków, i wzięłam głęboki wdech. Od razu w oczy rzucił mi się prezent od Pedro, i mimo tego co mówił wzięłam pierwszą herbatę do ręki i przeczytałam:  Zapraszam na spacer po szczęście. Tylko się zaśmiałam pod nosem i usłyszałam pukanie w szybę. Lekko podskoczyłam, ale widziałam Marie więc z uśmiechem wysiadłam od razu łapiąc za swoje rzeczy.

- No, no a to co za siedzenie sobie w aucie?
- Odpoczywam od was. – zaśmiałam się i pomogła mi z torbami
- Zguba się znalazła, i chciała od nas odpocząć! – od razu zawołała – Ale ma dużo prezentów.


Zaraz oczywiście tonęłam w uściskach kuzynostwa i wujostwa. A do tego dostałam kubek kakao od babci. Usłyszałam swój telefon, więc szybko go wyciągnęłam bo zapomniałam wyłączyć dźwięki i odczytałam wiadomość od Pedro: 
Przepraszam, zapędziłem się i nie chciałem cię speszyć. Zresztą nie powinienem tego robić, masz prawo mi dać nawet po łbie! I mam nadzieję, ze nie zmieni to nic miedzy nami. Jesteśmy dorośli, a ja po prostu zachowałem się jak nastolatek. I mi teraz z tego powodu głupio.” 
Westchnęłam tylko i schowałam telefon do kieszeni, jednak od razu widziałam wzrok Eleny, więc byłam pewna że w nocy wyciągnie ode mnie co się dzieje.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz