środa, 14 sierpnia 2019

11. Więc mówisz, że ty i Mosquera to nic poważnego, tylko przyjaźń?

Czekałam na swoje kuzynostwo. Łatwiej było im zaparkować u m nie na ulicy niż u dziadków. Zwłaszcza, ze jakoś musielibyśmy dojechać do stadionu. A wtedy jest jeszcze gorzej, usłyszałam tylko dzwonek swojego telefonu więc otworzyłam im domofonem drzwi i czekałam, aż wejdą do mojego mieszkania, tyle tylko, że zamiast się ze mną przywitać to kłócili się kto pierwszy wejdzie do łazienki. Zaśmiałam się jedynie i przygotowałam na wyjście. Kiedy łazienka się zwolniła to wygoniłam wszystkich z domu i wskazałam im drogę gdzie mają iść. Trzymałam w tajemnicy nasze miejscówki, a do strefy VIP musieliśmy przejść z drugiej strony. Czekaliśmy na naszą kolej i z uśmiechem przywitałam się z stewardem. Od razu na nas spojrzał i wskazał drogę. Kuzynostwo szło zdziwione za mną, aż w końcu kolejna stewardesa z uśmiechem nas przywitała i wskazała miejsca. Widziałam ich wzrok i musiałam przyznać, że i mi odebrało głos. Pedro się naprawdę postarał. Usiedliśmy na swoich miejscach i tylko się zaśmiałam kiedy czułam ich wzrok na sobie.

- Skąd ty wytrzasnęłaś takie bilety?! – odezwali się chórem na co się śmiałam głośniej
- Powiedźmy, że mam taki urok osobisty.
- Komu coś wyświadczyłaś i odebrałaś przysługę? – zaśmiała się Maria
- Nikomu. Mam dobrego kumpla, który miał bilety na zbyciu na dzisiejszy mecz. – wzruszyłam ramionami – Ale oglądamy.

Nie było to samo uczucie jak na trybunach niżej, ale widziałam radość Nacho więc i nam się podobało. Mecz zakończył się remisem i postanowiliśmy zbierać się do restauracji, tyle tylko, że zaraz przy mnie pojawiła się dziewczyna.

- Ana Dominguez?
- Tak.
- Mam to Pani przekazać. – podała mi paczkę i w tym momencie byłam bardzo zdziwiona, ale zobaczyłam przyczepioną karteczkę więc szybko za nią złapałam i przeczytałam: „Daj to Nacho. Taki mały prezencik”
- Kochanie to dla ciebie. – uśmiechnęłam się podając chłopcu paczkę na co zdziwiony zaczął ją otwierać
- O matko! – usłyszałam jego krzyk i zaraz wyciągnął koszulkę z autografami wszystkich zawodników na co się tylko zaśmiałam – Dziękuje! – mocno mnie przytulił
- To od nas wszystkich. Ale teraz pora na kolację. Mamy rezerwację. – zauważyłam na co się zaczęli zbierać a mnie pod ramię złapała Elena
- Strefa VIP-ów, koszulka. Kogo przeleciałaś?
- Uwierz mi, że nikogo. To przyjaciel tylko, organizuje mu imprezę urodzinową więc tak mi się odwzajemnił. O koszulce nic nie wiedziałam.
- Raczej bym powiedziała, że to coś więcej niż zwykła przyjaźń. Ale powinnaś go zaprosić na kolację, wypadałoby mu podziękować.
- To nasza rodzinna impreza. Podziękuje mu sama, organizując mu świetną imprezę.

Jakimś cudem znaleźliśmy się w restauracji i od razu dostaliśmy karty dań, chociaż od razu wiedzieliśmy jakie chcemy zamówić dania. Wszystko zostało zamówione tak samo jak picie i oczywiście panowie cały czas wspominali mecz i wymieniali się poglądami. Dlatego my, dziewczyny mogłyśmy porozmawiać o czymś innym i bardziej przyjemniejszym. Po pysznej pizzy i litrze lemoniady mogliśmy wrócić do domu gdzie się z wszystkimi pożegnałam. Zostałam sama w mieszkaniu więc złapałam za swój telefon i wykręciłam numer do Pedro. Jak zawsze musiałam poczekać na to, aż odbierze.

- Tylko na mnie nie krzycz. – od razu rzucił na co się zaśmiałam – Czyli nie będzie tak źle.
- Owszem, koszulka?
- Już mówiłem, lubię sprawiać przyjemność dzieciakom. A to były w końcu urodziny.
- Za co bardzo dziękuje, przyćmiłeś wszystkie nasze dotychczasowe prezenty. – zaśmiałam się – Więc musimy się spotkać, pora teraz przygotować coś specjalnego dla twojej rodziny.
- Masz rację, czyli jesteśmy umówieni na kolację?
- Dokładnie. A teraz nie przeszkadzam, pewnie Gala tęskni za tatusiem. – a on zauważył, że śpi u dziadka dzisiaj – No to tatuś pewnie ma ochotę poszaleć.
- Samemu to ciężko, ale niestety po meczu jestem wykończony. Dzisiejszy pojedynek dał mi trochę w kość.
- W takim razie idź spać i napisz mi kiedy będziesz miał wolny wieczór. Przygotuje wstępne propozycję a i ty przemyśl dokładnie czego oczekujesz. Nie chciałabym się z tobą pokłócić.

Pedro jedynie się zaśmiał, ale pożegnaliśmy się i zaraz rzuciłam na łóżko, tyle tylko ze mój telefon znowu dał o sobie znać. Spojrzałam na wyświetlacz i tylko się głośno zaśmiałam.

- Kazałem ci kupić bilety, a nie od razu robić coś takiego. – zaśmiał się
- I były bilety, nie wiem o czym ty mówisz. – zauważyłam
- Nacho cała drogę o tym mówił i coś czuję, że koszulka od razu trafi na ścianę. Ten ktoś miał niezły gest. I to ktoś o kim my nic nie wiemy. –a ja zauważyłam, ze to Pedro – Czekaj, czekaj. Dostałaś bilety od chłopaka z którym kręciłaś, zostaliście przyjaciółmi i do tego koszulka? Albo ty o czymś nie wiesz, albo nie chcesz mi powiedzieć.
- To nie tak. Pedro jest piłkarzem. – jęknęłam – Poszłam na stadion kupić bilety, i po telefonie do ciebie chciałam kupić te o których mówiłam i się okazało, że ktoś je już kupił. A nie chciałam nawalić, wiec zadzwoniłam do niego o przysługę. Myślałam, ze załatwi nam bilety, jednak zaproponował sektor VIP na który dostaje i tak bilety kiedy chce, i koszulka to jego prezent, nic o tym nie wiedziałam.
- Więc mówisz, że ty i Mosquera to nic poważnego, tylko przyjaźń?
- Naprawdę? Musiałeś już sprawdzić? – a on zaczął się śmiać
- Muszę wiedzieć, moja siostra spotyka się z kapitanem, który jak się okazuje ma córkę. Jest tajemniczy, nigdy nie mówi o prywatnym życiu więc to się liczy. Zresztą miło z jego strony, że załatwił nam te bilety. Powinnaś mu podziękować.
- Podziękuje, już w sumie umówiłam się z nim na kolację. Zresztą zatrudnił mnie jako organizatorkę. Mam zrobić imprezę urodzinową dla jego babci. – a on zagwizdał – Zdecydowanie tego potrzebuje po tym weselu.
- Poznasz jego rodzinę. – a ja od razu rzuciłam, aby nie przesadzał – No dobrze, tylko przyjaciele. Ale podziękuj mu dobrą kolacją.


Przewróciłam tylko oczami i zaraz się z nim pożegnałam. Pościeliłam sobie łóżko i poszłam pod prysznic, teraz musiałam poszukać nowych inspiracji, ale najpierw potrzebowałam snu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz