Czekałam na swoje kuzynostwo. Łatwiej było im zaparkować u m
nie na ulicy niż u dziadków. Zwłaszcza, ze jakoś musielibyśmy dojechać do
stadionu. A wtedy jest jeszcze gorzej, usłyszałam tylko dzwonek swojego
telefonu więc otworzyłam im domofonem drzwi i czekałam, aż wejdą do mojego
mieszkania, tyle tylko, że zamiast się ze mną przywitać to kłócili się kto
pierwszy wejdzie do łazienki. Zaśmiałam się jedynie i przygotowałam na wyjście.
Kiedy łazienka się zwolniła to wygoniłam wszystkich z domu i wskazałam im drogę
gdzie mają iść. Trzymałam w tajemnicy nasze miejscówki, a do strefy VIP
musieliśmy przejść z drugiej strony. Czekaliśmy na naszą kolej i z uśmiechem
przywitałam się z stewardem. Od razu na nas spojrzał i wskazał drogę.
Kuzynostwo szło zdziwione za mną, aż w końcu kolejna stewardesa z uśmiechem nas
przywitała i wskazała miejsca. Widziałam ich wzrok i musiałam przyznać, że i mi
odebrało głos. Pedro się naprawdę postarał. Usiedliśmy na swoich miejscach i
tylko się zaśmiałam kiedy czułam ich wzrok na sobie.
- Skąd ty wytrzasnęłaś takie bilety?! – odezwali się chórem
na co się śmiałam głośniej
- Powiedźmy, że mam taki urok osobisty.
- Komu coś wyświadczyłaś i odebrałaś przysługę? – zaśmiała
się Maria
- Nikomu. Mam dobrego kumpla, który miał bilety na zbyciu na
dzisiejszy mecz. – wzruszyłam ramionami – Ale oglądamy.
Nie było to samo uczucie jak na trybunach niżej, ale
widziałam radość Nacho więc i nam się podobało. Mecz zakończył się remisem i
postanowiliśmy zbierać się do restauracji, tyle tylko, że zaraz przy mnie
pojawiła się dziewczyna.
- Ana Dominguez?
- Tak.
- Mam to Pani przekazać. – podała mi paczkę i w tym momencie
byłam bardzo zdziwiona, ale zobaczyłam przyczepioną karteczkę więc szybko za
nią złapałam i przeczytałam: „Daj to Nacho. Taki mały prezencik”
- Kochanie to dla ciebie. – uśmiechnęłam się podając chłopcu
paczkę na co zdziwiony zaczął ją otwierać
- O matko! – usłyszałam jego krzyk i zaraz wyciągnął
koszulkę z autografami wszystkich zawodników na co się tylko zaśmiałam –
Dziękuje! – mocno mnie przytulił
- To od nas wszystkich. Ale teraz pora na kolację. Mamy
rezerwację. – zauważyłam na co się zaczęli zbierać a mnie pod ramię złapała
Elena
- Strefa VIP-ów, koszulka. Kogo przeleciałaś?
- Uwierz mi, że nikogo. To przyjaciel tylko, organizuje mu
imprezę urodzinową więc tak mi się odwzajemnił. O koszulce nic nie wiedziałam.
- Raczej bym powiedziała, że to coś więcej niż zwykła
przyjaźń. Ale powinnaś go zaprosić na kolację, wypadałoby mu podziękować.
- To nasza rodzinna impreza. Podziękuje mu sama, organizując
mu świetną imprezę.
Jakimś cudem znaleźliśmy się w restauracji i od razu
dostaliśmy karty dań, chociaż od razu wiedzieliśmy jakie chcemy zamówić dania.
Wszystko zostało zamówione tak samo jak picie i oczywiście panowie cały czas
wspominali mecz i wymieniali się poglądami. Dlatego my, dziewczyny mogłyśmy
porozmawiać o czymś innym i bardziej przyjemniejszym. Po pysznej pizzy i litrze
lemoniady mogliśmy wrócić do domu gdzie się z wszystkimi pożegnałam. Zostałam
sama w mieszkaniu więc złapałam za swój telefon i wykręciłam numer do Pedro. Jak
zawsze musiałam poczekać na to, aż odbierze.
- Tylko na mnie nie krzycz. – od razu rzucił na co się
zaśmiałam – Czyli nie będzie tak źle.
- Owszem, koszulka?
- Już mówiłem, lubię sprawiać przyjemność dzieciakom. A to
były w końcu urodziny.
- Za co bardzo dziękuje, przyćmiłeś wszystkie nasze
dotychczasowe prezenty. – zaśmiałam się – Więc musimy się spotkać, pora teraz
przygotować coś specjalnego dla twojej rodziny.
- Masz rację, czyli jesteśmy umówieni na kolację?
- Dokładnie. A teraz nie przeszkadzam, pewnie Gala tęskni za
tatusiem. – a on zauważył, że śpi u dziadka dzisiaj – No to tatuś pewnie ma
ochotę poszaleć.
- Samemu to ciężko, ale niestety po meczu jestem wykończony.
Dzisiejszy pojedynek dał mi trochę w kość.
- W takim razie idź spać i napisz mi kiedy będziesz miał
wolny wieczór. Przygotuje wstępne propozycję a i ty przemyśl dokładnie czego
oczekujesz. Nie chciałabym się z tobą pokłócić.
Pedro jedynie się zaśmiał, ale pożegnaliśmy się i zaraz
rzuciłam na łóżko, tyle tylko ze mój telefon znowu dał o sobie znać. Spojrzałam
na wyświetlacz i tylko się głośno zaśmiałam.
- Kazałem ci kupić bilety, a nie od razu robić coś takiego.
– zaśmiał się
- I były bilety, nie wiem o czym ty mówisz. – zauważyłam
- Nacho cała drogę o tym mówił i coś czuję, że koszulka od
razu trafi na ścianę. Ten ktoś miał niezły gest. I to ktoś o kim my nic nie
wiemy. –a ja zauważyłam, ze to Pedro – Czekaj, czekaj. Dostałaś bilety od
chłopaka z którym kręciłaś, zostaliście przyjaciółmi i do tego koszulka? Albo
ty o czymś nie wiesz, albo nie chcesz mi powiedzieć.
- To nie tak. Pedro jest piłkarzem. – jęknęłam – Poszłam na
stadion kupić bilety, i po telefonie do ciebie chciałam kupić te o których
mówiłam i się okazało, że ktoś je już kupił. A nie chciałam nawalić, wiec
zadzwoniłam do niego o przysługę. Myślałam, ze załatwi nam bilety, jednak
zaproponował sektor VIP na który dostaje i tak bilety kiedy chce, i koszulka to
jego prezent, nic o tym nie wiedziałam.
- Więc mówisz, że ty i Mosquera to nic poważnego, tylko
przyjaźń?
- Naprawdę? Musiałeś już sprawdzić? – a on zaczął się śmiać
- Muszę wiedzieć, moja siostra spotyka się z kapitanem,
który jak się okazuje ma córkę. Jest tajemniczy, nigdy nie mówi o prywatnym
życiu więc to się liczy. Zresztą miło z jego strony, że załatwił nam te bilety.
Powinnaś mu podziękować.
- Podziękuje, już w sumie umówiłam się z nim na kolację.
Zresztą zatrudnił mnie jako organizatorkę. Mam zrobić imprezę urodzinową dla
jego babci. – a on zagwizdał – Zdecydowanie tego potrzebuje po tym weselu.
- Poznasz jego rodzinę. – a ja od razu rzuciłam, aby nie
przesadzał – No dobrze, tylko przyjaciele. Ale podziękuj mu dobrą kolacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz