sobota, 17 sierpnia 2019

12. Przez 90 minut zapominam o problemach.

Z laptopem, notesem i wszystkimi potrzebnymi mi rzeczami ruszyłam w stronę mieszkania Pedro. Umówiliśmy się na lunch, więc utknęłam w korkach, aż w końcu udało mi się dojechać do niego. Wjechałam windą na jego piętro i zapukałam do drzwi. Poczekałam aż mi otworzy i od razu zauważyłam uśmiech Gali. Jak się okazało musiał zmienić jej pieluchę, ale jednak z herbatą usiedliśmy przy stole i o dziwo miał już co nie co przygotowane.

- Impreza w stylu festiwalu? – zaśmiałam się i przyjrzałam się mu jak bawił się z córką
- Owszem, zapomniałem ci powiedzieć, że moja babcia jest lekko szurnięta. Cały czas tańczy, śpiewa. Zawsze nam mówi, że najlepsza pora na robienie dzieci to festiwale. – wzruszył ramionami
- I skorzystałeś z jej rad?
- Nie, Gala pojawiła się na świecie w normalnych warunkach. – zaśmiał się – Ale jak myślisz będzie szansa na taki motyw? Wiadomo zaczyna się jesień, a mieszkamy w Galicji. Nie chcę, aby wszystko było przygotowane i okazałoby się, że leje od rana.
- Jest możliwe. Współpracuje z świetnymi osobami, które mają świetne lokale. – zaśmiałam się szukając zdjęć w katalogu – O tutaj. Masz świetnie przeszklony dach, lokal spory, idealny do zrobienia czegoś takiego. Zrobi się dekorację w stylu lat 60, kwiaty. Taki hipisowski klimat, co ty na to?
- To się na pewno jej spodoba. Woodstock i te klimaty. Będziesz w stanie to wszystko sama zrobić?
- Owszem, mam znajomą kwiaciarnie która dostarczy mi kwiaty. W dodatku nie jestem w tym sama. Tylko potrzebuje listę gości, a dokładnie na ile ma to być osób.
- Rodzina plus jej przyjaciele z klubu seniora. Z tatą policzyliśmy, że to będzie z jakieś 30 osób. Mam nadzieję, ze się wszyscy tam zmieszczą. – a ja jedynie się zaśmiałam – No tak. Również przydałaby się jakaś kolacja.
- Raczej przystawki. Na festiwalach nie jada się kolacji. Mam fajną restaurację, która robi domowe potrawy ale w inny sposób. Mniej tradycyjny. Jak chcesz możemy się tam wybrać pewnego dnia na obiad. – na co pokiwał głową – Więc w sumie mamy najważniejsze. A nie! muzyka.
- Tutaj nie będzie problemu, poproszę tatę aby po cichu podebrał jej ulubione kawałki. – a ja zapisałam sobie aby zatrudnić DJ – To teraz chyba mamy najważniejsze. Lokal, gości i muzykę.
- Jeszcze tort. Chcesz jakiś piętrowy z dedykacją, czy raczej mały skromny?
- Oczywiście, że skromny. I cytrynowy, babcia nie lubi aż takich słodkich ciast. Nie mam niestety tego po niej.
- Ale co się widzimy jemy cytrynowe tarty. – zauważyłam na co się zaśmiał i zauważył, że ma dla nas ciastka, posadził Galę obok na jej krześle i poszedł do kuchni a ona od razu rozejrzała się po stole i chyba upatrzyła sobie zabawkę po drugiej stronie, która leżała obok mnie więc od razu z uśmiechem jej dałam na co sama się do mnie uśmiechnęła
- Więc mamy ciastka, i potrzebujesz jeszcze czegoś? Czy już wstępnie mamy omówioną imprezę?
- Mamy, jutro od rana zajmę się załatwianiem wszystkiego. Lokal, kwiaty, gastronomia. Wszystko. – zapisywałam sobie w kalendarzu co muszę dokładnie załatwić i od kogo – Będę ci pisać wiadomości bo wiem, że jesteś na treningu.
- No tak. Będę w sumie mógł dopiero odpisać po treningu, więc mam nadzieję, że nie będzie jakiś ważnych decyzji do podjęcia. – a ja rzuciłam, że od tego ma mnie – Więc możesz zrobić co chcesz, ufam ci. Ale jeśli mamy wszystko to nie obrazisz się jak pójdę przygotować małej posiłek? – spojrzał na zegarek
- Oczywiście, że nie. rób co musisz, a ja ją popilnuje. – uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił

Pedro zniknął w kuchni, a ja sama wzięłam Galę na ręce i usiadłam z nią na kanapie. Musiałam przyznać, że zabawki walały się wszędzie i w sumie zdziwiłam się, że tego nie zauważyłam wcześniej. Jednak wzięłam do ręki misia i zaczęłam się z nią bawić, cały czas słuchając jej śmiechu i pisków. Widać było, że poszła w ślady taty, który też cały czas miał uśmiech na ustach. Po pół godzinie w salonie zjawił się Pedro i zauważył, że pora nakarmić młodą damę. Usiadł z nią w fotelu i widziałam, że Gala chce sama to zrobić, jednak on jej na to nie pozwolił. Czego nie rozumiałam.

- Kochana, wiem że jesz sama, ale dzisiaj mamy gościa. Trzeba się zachować. – zaśmiał się – Ale dziękuje, że z nią posiedziałaś. Raz gotowałem z nią, nawet nie wyobrażasz sobie jak traciłem szybko cierpliwość. Ale jaka była szczęśliwa kiedy znalazła garnki. To nic, że tatuś wtedy ogłuchł.
- W końcu to dziecko, ma prawo do tego aby odkrywać. A naczynia zawsze fascynują. Ja ponoć otworzyłam sobie piekarnik. Tak mnie zafascynował, więc mama cały czas czytała mi bajkę o Jasiu i Małgosi.
- Tego się obawiam, więc nie zostawiam jej samej na zbyt długo. Chociaż teraz jest łatwiej, wszystkie kąty, możliwe szafki z niebezpieczeństwem są pozaklejane. Kiedy tutaj przyjechałem, babcia proponowała mi abym zamieszkał w domu, jednak myślę, że potrzebuje swojego kąta.
- Teraz już wiesz dlaczego ja mieszkam sama. Myślę, że młodzi nie powinni mieszkać w domu z rodzicami, zwłaszcza kiedy są singlami oraz jak są w związku. – a on zdziwiony na mnie spojrzał – Powiedźmy, że nie czuliśmy się komfortowo z moim byłym jak mieszkałam jeszcze z rodzicami.
- Rozumiem. Ja w sumie planowałem zamieszkać z rodziną, jednak mój tato mi nie pozwolił. Podał mi taki sam argument, że moja przyszła partnerka nie będzie szczęśliwa widząc, że mieszkam jak mały chłopiec z rodziną. – a ja się zaśmiałam – Chociaż nie jest łatwo.
- Rozumiem. Jesteś tutaj sam, no i wyjeżdżasz na mecze. Z kim wtedy jest Gala?
- W dzień jak mam treningi jest z opiekunką, albo czasem z bratem, tatą. Jak mam mecze to właśnie jest z nimi. Ma tam już swój pokój. Jednak masz rację, nie jest łatwo. W dodatku rodzina Marii, nie była zadowolona jak im oznajmiłem, że wyjeżdżam z Madrytu. Pomagali mi , jednak proponowali, abym rzucił piłkę. Abym skupił się na prawie, zaczął inne życie dla Gali. – wytarł jej buzię i odstawił miseczkę
- W sumie to logiczne, miałbyś więcej czasu i nie musiałbyś szukać opiekunek.
- Owszem. Jednak piłka to jest właśnie to, kiedy wychodzę na murawę czuje się wolny. Nie myślę o tym co się dzieje w moim życiu, w ogóle nie myślę o sobie. Przez 90 minut zapominam o problemach.
- Masz swoją odskocznię. – a on pokiwał głową, że tak – Która całkiem dobrze ci idzie, panie kapitanie.- uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił – Ale powinnam uciekać, jutro czeka mnie sporo pracy.

Jedynie zebrałam wszystkie swoje rzeczy i pożegnałam się z Galą, tak samo jak i z Pedro. Pojechałam do siebie do mieszkania i przez cały wieczór szukałam wszystkich inspiracji, które zapisywałam sobie na pulpicie. Impreza festiwalowa była bardzo interesująca i oryginalna, zwłaszcza dla kogoś w tak podeszłym wieku.
Codziennie zajmowałam się przygotowaniami, w sumie to chyba przegrzałam linię do Pedro i wiedziałam, ze jeszcze chwila a przestaniemy ze sobą rozmawiać. Siedziałam właśnie w lokalu i zawieszałam lampiony na suficie kiedy zobaczyłam Galę. Tyle tylko, że nie była z Pedro, a jakimś starszym mężczyzną. Uśmiechnęłam się jedynie i usłyszałam.

- Lepiej uważać na drabinie.- zaśmiał się na co zeszłam – Domyślam się, że to właśnie ty jesteś Ana. Mój syn dokładnie cię opisał.
- No tak. – sama się zaśmiałam i przywitałam z dziewczynką, która poznałam przez ostatnie dwa tygodnie – Pedro nic nie mówił, że ktoś wpadnie.
- Sam miał przyjechać, ale wyskoczyły mu badania, więc poprosił mnie abym podrzucił ci płytę z muzyką. Jakimś cudem udało mi się wszystko zrobić w tajemnicy.
- No tak będę musiała podrzucić to DJ. – uśmiechnęłam się – I jak się podoba? Jesteśmy na razie w fazie zawieszania wszystkiego i ustawiania.
- Wygląda to całkiem fajnie, podobają mi się lampiony i myślę, ze wieczorem będzie to fajnie wyglądało z przeszklonym dachem.
- Miejmy nadzieję, że spodoba się solenizantce.
- Mojej mamie na pewno. Jej się wszystko podoba. – zaśmiał się – Zresztą będzie dla niej liczyło się to, że będzie miała tutaj swoich przyjaciół i wnuki. Pedro wspominał, że na tą okazję przyjeżdża jego siostra?
- Domyśliłam się, że będą wszyscy. – uśmiechnęłam się, a Gala wyciągnęła w moją stronę misia
- Kochanie nie zaczepiaj pani. – jedynie machnęłam ręką i wzięłam od niej misia i zaraz miałam ją na rękach – Zazwyczaj była nieufna.
- Spędziłam z nią trochę czasu na zabawach. – uśmiechnęłam się – Prawda księżniczko? - Usiadłam z nią na krześle i zaczęłam się bawić, chociaż cały czas widziałam uśmiech taty Pedro.
- Więc mówisz, że się tym zajmujesz sama? Całkiem dobrze ci idzie. – rozejrzał się dookoła na co podziękowałam – Wy młodzi macie teraz więcej możliwości. I dobrze, że z nich korzystacie. Ale jak się poznaliście z Pedro?
- Przez Jose. No a tą damę poznałam przez Pedro. – a on zauważył, że mam z nią bardzo dobry kontakt – No cóż, nie da się jej nie lubić.
- No tak, ale my się musimy zbierać. Tatuś będzie się niepokoić

Tylko podałam mu małą i jeszcze im pomachałam. Kiedy wyszli, wróciłam do pracy, a jeszcze dużo było przede mną.

&&&

Robiłem sobie kawę kiedy zobaczyłem w mieszkaniu mojego tatę z Galą. Uśmiechnąłem się tylko do nich i zaraz wziąłem córkę do siebie, dając jej buziaka w pyzaty policzek.

- A was co tak zatrzymało?
- Twoja urocza przyjaciółka. – zauważył – Ana postanowiła zrobić sobie przerwę, a twoja córka i tak wolała jej kolana.
- Znowu chciałaś się z nią pobawić? – zaśmiałem się patrząc na córkę, która się do mnie tylko uśmiechnęła i ziewnęła – No tak, jak zawsze. Pora chyba spać młoda damo.
- Nie spała popołudniu. – pokiwałem jedynie głową i poszedłem z nią do jej pokoju gdzie od razu zasnęła i wróciłem do taty – Kawa?
- Ciśnienie chyba spadło. Albo ja się nie wyspałem. Ale jak ci się podobało?
- Ana zna się na tym. – uśmiechnął się do mnie – I będzie się wszystkim podobać.
- Oj tak. Ma dużo pomysłów i jest bardzo zdolna.
- To dla niej podrzucałeś nam Galę? – a ja jedynie jęknąłem – Oj synu, synu. Ładna.
- To moja przyjaciółka. Więc nie rozpowiadaj plotek, aby nie było jakiś niepotrzebnych nieporozumień i uśmiechów. Ana będzie przez cały czas na imprezie.

&&&

Dzisiaj miała odbyć się impreza urodzinowa więc od rana byłam zabiegana. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, aż w końcu punkt ósma zjawili się pierwsi goście. Stałam z boku przyglądając się reakcjom, kiedy zobaczyłam Pedro z Galą. I zaraz za nimi weszła jego babcia w towarzystwie syna. Impreza rozpoczęła się na całego, na parkiecie w sumie bawili się sami starsi co akurat było bardzo miłe.

- Wiedziałem, że będzie idealnie.
- No cóż. – zaśmiałam się – To specjalna okazja.
- Babcia pewnie ci sama podziękuje, tylko się musi trochę wyszumieć.
- To miłe, że balują. A młodzi podpierają ściany.
- Więc co my tu jeszcze robimy? – zaśmiał się i pociągnął mnie na parkiet

Tylko się szczerze zaśmiałam i całkiem nieźle się bawiłam. Pedro był dobrym tancerzem, ale w pewnym momencie i tak poleciały z głośników wolne klimaty, więc tylko przysunęłam się do niego bliżej i zaraz wirowałam w jego ramionach. Jednak musiałam mu i tak podziękować, obowiązki wzywały. Więc tylko się do niego uśmiechnęłam i odeszłam do Laury. Za niedługo miał wjechać na salę tort, więc DJ poprosił wszystkich o uwagę. Tort wjechał na salę, a ja zgasiłam światła i całość oświetlały tylko lampiony oraz małe gwiazdki, które zostały przyklejone do szyby, aby sprawiały wrażenie gwiaździstego nieba, zwłaszcza że pogoda nam nie dopisywała w dniu dzisiejszym. Sama byłam w szoku, że to wszystko wygląda tak ślicznie. I uśmiechnęłam się na widok szczęśliwej staruszki tulącej swoje wnuki. I wiedziałam, ze będę musiała kupić ogromny bukiet kwiatów swojej babci za pomoc przy tej imprezie. Bo co jak co, ale ona doskonale pamięta tamte czasy. W sumie światło zostało tak do końca i właśnie pstrykałam kolejne zdjęcie kiedy zobaczyłam przed sobą babcię Pedro.

- Mój wnuk powiedział, że to wszystko to twoja zasługa. – uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam i potwierdziłam – Dziękuje ci bardzo. Dzięki tobie przypomniałam sobie moją młodość i szkoda tylko, że mojego męża nie ma tutaj z nami. Na pewno byłby oczarowany tak samo jak ja.
- Cieszę się bardzo, to w końcu pani urodziny a i to prezent od wnuków, musiało być idealnie.
- No tak, rozrabiaki. – zaśmiała się tak samo jak ja – Ale zostaw już to i chodź zatańczyć. W końcu to festiwal, powinnaś się trochę rozerwać. Moja prawnuczka wróciła już do domu, więc możesz porwać w obroty jej tatusia. Tak ładnie wyglądaliście na parkiecie. – powiedziała na co się zaśmiałam i spojrzałam na Pedro, który sam na mnie spojrzał i się uśmiechnął – Już dawno nie widziałam u niego takiego uśmiechu.

Zostawiła mnie samą, więc jedynie się zaśmiałam i zaraz o dziwo widziałam chłopaka zmierzającego w moim kierunku. Wyciągnął tylko w moim kierunku dłoń, więc uśmiechnęłam się i zaraz wirowałam na parkiecie.


1 komentarz:

  1. Rodzina Pedro już jest zachwycona Aną :P Ale cóż się im dziwić skoro to ładna, miła i zaradna młoda osoba, która wywołuje uśmiech na twarzy ich syna/wnuka. Urodziny babci były genialne, dzięki czemu staruszka mogła się wyszaleć i powrócić choć na chwilę do lat swojej młodości. Od razu widać jak dobrze jest znana przez swoje wnuki :) A Ana wszystko idealnie połączyła i zaliczyła u staruszki kilka plusików ^^

    OdpowiedzUsuń