wtorek, 1 października 2019

28. Od dziecka byłem uczony, by mierzyć wysoko.

Czekał mnie teraz najgorszy tydzień w cały życiu. Najpierw mieliśmy iść na kolację do moich rodziców, a później jeszcze grill z przyjaciółmi Pedro. Zanim wyjedzie na zgrupowanie. Po prostu nie mogło być lepiej. Do tego jeszcze miałam jechać na weekend do Eleny i pomóc jej w malowaniu i ogólnym zarysie pokoju. Miałam zresztą już plan, chciałam zrobić jej niespodziankę i zafundować pokój. To ona mi pomogła w rozwinięciu swojej firmy, zainwestowała we mnie i  w taki o to też sposób chciałam jej się odwdzięczyć za wszelką pomoc. Najpierw jednak kolacja z rodzicami, stresowałam się tym i to bardzo. Tylko raz przyprowadziłam chłopaka do domu, aby mógł poznać moich rodziców i w sumie zastanawiałam się czy to dobry pomysł. Jednak w końcu wzięłam się w garść, ubrałam się w sukienkę i punktualnie zjawiliśmy się na miejscu, w moim rodzinnym domu. Pedro jedynie pokiwał głową z uznaniem, a ja zaraz uśmiechnęłam do mojej mamy, która wyszła nam naprzeciw. Pedro sam się przywitał i wręczył mojej mamie bukiet kwiatów, za który podziękowała. Oczywiście tato grillował więc zaraz również się z nim przywitałam na tarasie. Oczywiście najpierw krótkie zapoznanie i jak w końcu ze wszystkim mogliśmy usiąść przy stole, to delektując się pysznym mięsem, i lampką wina czekałam, aż w końcu zacznie się przesłuchanie i nie musiałam długo czekać.

- Ana mówiła, że studiowałeś prawo, jaka specjalność?
- Tato. – jęknęłam
- Prawo arbitrażowe, jakoś zawsze lubiłem rozwiązywać spory, i również ten kierunek jest bliski piłce.
- Prawo to ciężki kierunek, więc w sumie dziwi mnie, że wybrałeś akurat taki kierunek. Nie lepiej byłoby studiować coś prostszego? Zwłaszcza, że nie zamierzasz pracować w tym zawodzie?
- Owszem mogłem studiować jak moi koledzy na wydziale sportowym, turystykę jednak od dziecka byłem uczony, aby mierzyć wysoko. Prawo nie jest prostym kierunkiem, jednak jakoś zdobyłem dyplom grając w każdy weekend. Zresztą nigdy nie jest się pewnym, pewnego dnia mogę już nie grać.
- Przepraszam cię za mojego męża. – odezwała się moja mama i widziałam jak ostro patrzy na tatę – Ana pewnie ci nie powiedziała, że również jest prawnikiem. Wydział karny.
- Rozumiem. – uśmiechnął się – I nic nie szkodzi, Ana właściwie mało mówi o sobie. Powoli staram się z niej wyciągać więcej historii. Chociaż czasem muszę się nieźle natrudzić, ale warto. – uśmiechnął się do mnie, łapiąc za dłoń

W sumie tym stwierdzeniem mocno wyprowadził mnie z równowagi. Jak to mało o sobie mówię? Myślałam raczej, że już wie wszystko na mój temat. A tu jeszcze wyskakuje z czymś takim przy moich rodzicach, dlatego też mało co się odzywałam. Zresztą to on grał pierwsze skrzypce, miałam wrażenie, że przypadł do gustu, zwłaszcza, ze z moim ojcem miał sporo tematów do obgadania. Jednak w końcu postanowiliśmy się zbierać i w taki też o to sposób siedziałam w jego samochodzie, o dziwo zawiózł mnie do mojego mieszkania i wszedł nawet na górę. Kiedy tylko znaleźliśmy się w moim salonie, od razu westchnął.

- Mów, bo jesteś coś bardzo cicha.
-  Myślałam, że mówię ci wszystko. – a on usiadł na kanapie – Nie jest tak?
- Nie, czasem naprawdę muszę wyciągać od ciebie kilka informacji. Tak samo jak to co czujesz. – już miałam się odezwać, ale doszło do mnie że nie miałam żadnego argumentu – Widzisz. Wiem, ze się boisz. Byłaś w poważnym związku, który nie wypalił. Ale patrz na mnie, przeżyłem równie coś podobnego. – poklepał miejsce obok siebie – No i poznałem twoich rodziców, kuzynostwo.
- Czasem lepiej nie mówić o przeszłości. – wzruszyłam ramionami i usiadłam obok niego – Przepraszam cię za mojego tatę.
- Nie musisz, rozmawiał ze mną jak ojciec ukochanej córki. Rozumiem go bo bym zrobił dokładnie to samo. – zaśmiał się – I chyba jakoś przeszedłem test.
- Jak zawsze. – zaśmiałam się siadając na jego kolanach – Zacząłeś ode mnie, w końcu najpierw musiałeś jakoś mnie do siebie przekonać. A to nie jest takie łatwe.
- Czyżby? – pogłaskał mnie po udach – Myślałem, że akurat z tym udało mi się bardzo szybko.
- Uważasz, że…? – przyjrzałam mu się dokładnie
- Uważam, że mam cholerne szczęście. I kto by pomyślał, że w domu czeka na mnie taka dama.

Szepnął skradając mi całusa na co zamruczałam i przysunęłam się do niego bliżej. szybko w ruch poszły nasze dłonie, które w ekspresowym tempie pozbywały się ubrań. Musiałam przyznać, że poczułam się jak na jednej z pierwszych randek. Pedro mocniej przytrzymał mnie w pasie i zaraz znaleźliśmy się w mojej sypialni. Z uśmiechem leżałam na plecach i patrzyłam w jeden punkt na suficie.

- O czym myślisz?
- Przypominam sobie nasze początki. Właściwie to się dziwię, przecież byłam u ciebie i nie zauważyłam nigdy zabawek w salonie.
- Potrafiłem cię zdekoncentrować. – uśmiechnął się szeroko – Powiem ci, że również pamiętam nasze początki i cieszę się, że twoi głośni sąsiedzi się wyprowadzili.
- Ja tam raczej uważam, że zostali wywaleni. Mnie też to cieszy, mogę się wysypiać. – uśmiechnęłam się kładąc głowę na jego ramieniu – Chociaż czasem jest mi chłodno, tak samej.
- Będę musiał chyba częściej tutaj zaglądać. – szepnął skradając mi całusa – Albo ty częściej nocować u mnie.

&&&

Dalej trzymało mnie to co Pedro powiedział na mój temat i nie mogłam normalnie przejść z tym do porządku dziennego, a jeszcze musiałam zjawić się z szerokim uśmiechem na grillu. Oczywiście jak tylko byliśmy na miejscu czułam się nieswojo, ale na szczęście mój chłopak stanął na wysokości zadania i nie opuszczał mnie nawet na krok. Choć widziałam wzrok Jose, i starałam się mu pokazać oczami, aby się odczepił i tak we mnie nie wpatrywał. Nie chciałam, aby ktokolwiek coś zauważył i co najważniejsze, aby prawda wyszła na jaw. Nie w tym momencie, i w sumie dobrze byłoby jakby nigdy nie wyszła. Niestety musiałam iść do toalety, więc się wymknęłam i wracając niestety nie mogłam ominąć gospodarza, który przygotowywał mojito.

- Pomożesz? – przyjrzał mi się na co dopiero po chwili pokiwałam głową na znak, że się zgadzam – Porwiesz mięte do tych zrobionych?
- Jasne. – zabrałam się do pracy choć czułam jego wzrok
- Więc ty i Pedro. – zaczął na co wzięłam głębszy wdech
- Słuchaj Jose… to co było to dawno i już zapomniane. Więc proszę cię nie wyskakuj mi teraz z czymś takim dobrze? Nie dzisiaj.
- Lori jest w ciąży. – zauważył na co pokiwałam głową bo się w sumie domyśliłam po tym jako jedyna nic nie piła i jadła bardzo wyszukane składniki – Wiesz żałuje… żałuje, że nie postawiłem na ciebie. Wiesz chciałem wszystko powiedzieć, całą prawdę i odejść… do ciebie.
- Jose daj spokój. To był tylko krótki romans nic więcej, więc się teraz skup na żonie. – mruknęłam
- Przeszkadzam? – usłyszałam za sobą Pedro i przymknęłam oczy, bałam się, że wszystko słyszał i zaraz rozpęta się jakaś awantura – Lori cię szuka, kazała mi tu przyjść i pomóc ci z drinkami. Ale chyba podziękujemy, i wrócimy już do domu, Ana? – jedynie kiwnęłam głowa – Wiesz… kiedy dowiedziałem się o tym, że zdradzasz własną narzeczoną było mi trochę wstyd za ciebie, że nie jesteś w stanie być mężczyzną… jednak teraz… jest mi ciebie żal. – mruknął
- Pedro…- od razu wkroczyłam do akcji kładąc dłoń na jego piersi – Nie warto.
- Masz rację. Lori cię w tym momencie potrzebuje, więc skup się na tym.

Jedynie wziął kilka sztuk mojito na co sama wzięłam dwie szklanki i wyszłam z nim. Oczywiście pożegnaliśmy się i w sumie nie wiedziałam czy Pedro nie zrobi mi jakiejś awantury, jednak ten siedział po prostu cicho, aż w końcu zaparkował pod moim blokiem i tak naprawdę nie wiedziałam jak mam się pożegnać, czy też zaproponować wejście na górę. Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji i nie wiedziałam kompletnie jak się zachować.

- Przepraszam cię. Po prostu to co…
- Wiem. – westchnęłam i jedynie dałam mu całusa w policzek – Jedź ostrożnie, trzymaj nerwy na wodzy. Pamiętaj, nieważne co… dzięki niemu się poznaliśmy, to najważniejsze.
- Masz rację. – szepnął i jedynie dał mi całusa, którego odwzajemniłam – Spotkajmy się przed moim wyjazdem. Spędźmy dzień tylko we dwoje jak za dawnych czasów.

Pokiwałam jedynie głową na tak z uśmiechem i zaraz uciekłam do mieszkania. Dopiero tam wzięłam głębszy wdech i nalałam sobie kieliszek wina, aby odreagować. W sumie już wieczorem dostałam wiadomość, że zabiera mnie na plażę, na surfing  więc się uśmiechnęłam i wygrzebałam bikini. Oczywiście rano musiałam najpierw pojechać do rodziców i zabrać wszystkie rzeczy, i dlatego zjawiłam się z lekkim opóźnieniem na plaży, choć na szczęście nie było dużo osób, dopiero później się zapewne wszyscy zejdą, ale tylko się z nim przywitałam całusem i praktycznie zaraz byliśmy w wodzie. Miło było ponownie się zrelaksować na takiej randce, cały czas byliśmy w wodzie, choć fale już nie były takie dobre, dlatego po prostu pływaliśmy i się opalaliśmy. A do tego wygłupialiśmy, Pedro był dobrym fotografem i w taki o to sposób miałam sporo zdjęć, i wrzuciłam jedno na swoje konto, choć zaczęłam powoli się zastanawiać czy czasem nie daje powodu do plotkowania na swój temat. Miałam coraz więcej fanów, jednak nie do końca czułam, aby to było związane z moją pracą, tylko z powodu bycia dziewczyną piłkarza. Jednak machnęłam na to ręką i po prostu delektowałam się chwilą. Zjedliśmy pyszny obiad w restauracji na plaży i później znowu wróciliśmy na plażę i tym razem to ja zrobiłam zdjęcie Pedro o zachodzie słońca z deską. Sam wrzucił to na swoje konto z podpisem, że po intensywnym dniu jest gotów na nowe wyzwania i pora zacząć nowy sezon. W dodatku ciężko było mi się z nim rozstać i stałam ponownie jak ta nastolatka na parkingu i nie chciałam go puścić. W końcu jednak zdecydował za nas i zaraz mogłam wracać do domu. Choć po prostu stwierdziłam, że zajmę się pakowaniem i w taki tez o to sposób byłam w drodze do Eleny. Zaparkowałam pod jej blokiem i szybkim krokiem ruszyłam na górę z nadzieją, że jest jednak w domu. Jak tylko mnie zobaczyła to od razu mnie mocno przytuliła i musiałam przyznać, że aż brakło mi tchu.

- No, no co za powitanie. – zaśmiałam się – Pozwól, że zostawię chociaż torbę gdzieś w kącie.
- Kochana, nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Miło to słyszeć, i powiem ci że mam dla ciebie dobrą wiadomość. Niespodziankę.
- Weź! Wiesz, że nie lubię niespodzianek. – jęknęła
- W takim razie puść  mnie to ci powiem. – zaśmiałam się i tak zrobiła – Tak cię kocham i tą kruszynkę, że postanowiłam sprezentować wam pokoik dziecięcy. Wiem co powiesz, ale mam dobrą pomoc. – pomachałam jej albumem
- Tyle tylko, że panowie chcieli się tym zająć. – szepnęła na co westchnęłam aha – Naprawdę spędziłaś tyle czasu na przeszukanie całego internetu, aby zrobić ten album? – na co pokiwałam głową, ze tak - No dobrze. Jakoś to wytłumaczę chłopakom, w końcu ty jako chrzestna musisz się trochę wykazać. – uśmiechnęła się a ja zaniemówiłam – No co? Myślałaś, że zapomniałam o naszej przysiędze?
- Ale naprawdę? – poczułam łzy w oczach – Jej, myślałam, że Maria….
- Głuptasie, Maria będzie moją świadkową na ślubie. Musi trochę z tym poczekać. – zaśmiała się, a ja zapłakana ją przytuliłam – Ej, ej. Teraz ty zabierasz mi cenny tlen.
- I nadal nie powiesz mi jaka jest płeć? – jęknęłam odsuwając się a ona zaśmiała głośniej i wyciągnęła z komody koszulkę z napisem: Marcos – No nie! Będzie niebiesko. – ucieszyłam się
- Hmm nie do końca, nie lubię niebieskiego. – zaśmiała się – Ale chodź napijemy się czegoś i mi wszystko powiesz. Muszę wiedzieć ile mam wydać kasy.
- No właśnie, to prezent więc nie wydajesz ani grosza. – a ona zdziwiona na mnie spojrzała – Ty pomogłaś mi, więc ja się odwdzięczę w ten sposób. Nawet Pedro zaoferował składanie mebli, ale wiem, że masz od tego dwóch. I już wiesz z którym coś bardziej czy nadal wolisz być sama?
- A ty dalej masz problem uczuciowy z Pedro? – odgryzła się, a ja parząc herbatę na nią spojrzałam – Zgadłam?
- Kocham go. – szepnęłam – Co powinno dziwić, znamy się dokładnie rok. Nie jesteśmy ze sobą długo, a jednak… przy nim czuje się jak nastolatka, jestem bezpieczna i Gala jest cudowna. Chociaż wiem, ze potrzebuje matki i naprawdę kocham Pedro za to, że nie wywiera na mnie presji. Chociaż ostatnio mi czegoś i tak brakuje.
- Randek tylko we dwoje? – uśmiechnęła się na co pokiwałam głową, Elena znała mnie na wylot – Powiedziałaś mu o tym? I dlatego wczoraj spędziliście cały dzień razem?
- Nie, nie powiedziałam. Ale masz rację, spędziłam z nim cudowny dzień na plaży. Miło było po prostu się zrelaksować. A ty? Jak tam relacje z tatusiami?
- Cóż dzisiaj pewnie któregoś poznasz, zawsze do mnie wpadają, ale dziwnie mi tak. Wiesz, w pewnym momencie okaże się, że jeden nie ma nic do gadania. I nie wiem czy będzie to dobry wybór.
- Wiedziałam! Jeden z nich wpadł ci bardziej w oko, prawda? – na co zawstydzona pokiwała głową, ze tak – Wiesz, zawsze może się okazać, ze biologiczny ojciec nie będzie w stanie tego wszystkiego udźwignąć i zostanie ten o którym marzysz.
- Wiem o tym, jednak boję się, że zostanę z tym wszystkim sama. Owszem wiem, że mam was, jednak wy również macie swoje życie. – zapłakała, więc od razu ją mocno przytuliłam i szepnęłam, że będzie wszystko dobrze – No tak, ale nie mówmy o tym. Lepiej powiedź mi czy masz bikini bo zamierzam iść na plażę.

Jedynie się zaśmiałam i w taki o to sposób najpierw pojechałyśmy na zakupy, gdzie się dobrze bawiłyśmy. Spędziłyśmy we dwie bardzo miło czas i musiałam przyznać, że już nie mogłam się doczekać, aż Marcos będzie już z nami, na pewno będzie najbardziej rozpieszczanym dzieckiem pod słońcem. Oczywiście poznałam jednego z tatusiów i musiałam przyznać, że chłopak był bardzo sympatyczny i od razu wiedziałam, ze to o niego chodzi. W sumie pasowali do siebie, i to był przyjaciel jej kolegi z pracy. Nawet sam zaoferował, że jutro z nami pójdzie na plażę i w taki o to sposób mogłam im się przyglądać. W dodatku jak tak im się przyglądałam, dotarło do mnie, że dokładnie rok temu poznałam Pedro, i wiele się zmieniło w naszym życiu. Wiele zmieniło się w moim życiu.

&&&




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz