Czekał mnie teraz najgorszy tydzień w cały życiu. Najpierw
mieliśmy iść na kolację do moich rodziców, a później jeszcze grill z
przyjaciółmi Pedro. Zanim wyjedzie na zgrupowanie. Po prostu nie mogło być
lepiej. Do tego jeszcze miałam jechać na weekend do Eleny i pomóc jej w
malowaniu i ogólnym zarysie pokoju. Miałam zresztą już plan, chciałam zrobić
jej niespodziankę i zafundować pokój. To ona mi pomogła w rozwinięciu swojej
firmy, zainwestowała we mnie i w taki o
to też sposób chciałam jej się odwdzięczyć za wszelką pomoc. Najpierw jednak
kolacja z rodzicami, stresowałam się tym i to bardzo. Tylko raz przyprowadziłam
chłopaka do domu, aby mógł poznać moich rodziców i w sumie zastanawiałam się
czy to dobry pomysł. Jednak w końcu wzięłam się w garść, ubrałam się w sukienkę
i punktualnie zjawiliśmy się na miejscu, w moim rodzinnym domu. Pedro jedynie
pokiwał głową z uznaniem, a ja zaraz uśmiechnęłam do mojej mamy, która wyszła
nam naprzeciw. Pedro sam się przywitał i wręczył mojej mamie bukiet kwiatów, za
który podziękowała. Oczywiście tato grillował więc zaraz również się z nim
przywitałam na tarasie. Oczywiście najpierw krótkie zapoznanie i jak w końcu ze
wszystkim mogliśmy usiąść przy stole, to delektując się pysznym mięsem, i
lampką wina czekałam, aż w końcu zacznie się przesłuchanie i nie musiałam długo
czekać.
- Ana mówiła, że studiowałeś prawo, jaka specjalność?
- Tato. – jęknęłam
- Prawo arbitrażowe, jakoś zawsze lubiłem rozwiązywać spory,
i również ten kierunek jest bliski piłce.
- Prawo to ciężki kierunek, więc w sumie dziwi mnie, że
wybrałeś akurat taki kierunek. Nie lepiej byłoby studiować coś prostszego?
Zwłaszcza, że nie zamierzasz pracować w tym zawodzie?
- Owszem mogłem studiować jak moi koledzy na wydziale
sportowym, turystykę jednak od dziecka byłem uczony, aby mierzyć wysoko. Prawo
nie jest prostym kierunkiem, jednak jakoś zdobyłem dyplom grając w każdy
weekend. Zresztą nigdy nie jest się pewnym, pewnego dnia mogę już nie grać.
- Przepraszam cię za mojego męża. – odezwała się moja mama i
widziałam jak ostro patrzy na tatę – Ana pewnie ci nie powiedziała, że również
jest prawnikiem. Wydział karny.
- Rozumiem. – uśmiechnął się – I nic nie szkodzi, Ana
właściwie mało mówi o sobie. Powoli staram się z niej wyciągać więcej historii.
Chociaż czasem muszę się nieźle natrudzić, ale warto. – uśmiechnął się do mnie,
łapiąc za dłoń
W sumie tym stwierdzeniem mocno wyprowadził mnie z
równowagi. Jak to mało o sobie mówię? Myślałam raczej, że już wie wszystko na
mój temat. A tu jeszcze wyskakuje z czymś takim przy moich rodzicach, dlatego
też mało co się odzywałam. Zresztą to on grał pierwsze skrzypce, miałam
wrażenie, że przypadł do gustu, zwłaszcza, ze z moim ojcem miał sporo tematów
do obgadania. Jednak w końcu postanowiliśmy się zbierać i w taki też o to
sposób siedziałam w jego samochodzie, o dziwo zawiózł mnie do mojego mieszkania
i wszedł nawet na górę. Kiedy tylko znaleźliśmy się w moim salonie, od razu
westchnął.
- Mów, bo jesteś coś bardzo cicha.
- Myślałam, że mówię
ci wszystko. – a on usiadł na kanapie – Nie jest tak?
- Nie, czasem naprawdę muszę wyciągać od ciebie kilka
informacji. Tak samo jak to co czujesz. – już miałam się odezwać, ale doszło do
mnie że nie miałam żadnego argumentu – Widzisz. Wiem, ze się boisz. Byłaś w
poważnym związku, który nie wypalił. Ale patrz na mnie, przeżyłem równie coś
podobnego. – poklepał miejsce obok siebie – No i poznałem twoich rodziców,
kuzynostwo.
- Czasem lepiej nie mówić o przeszłości. – wzruszyłam
ramionami i usiadłam obok niego – Przepraszam cię za mojego tatę.
- Nie musisz, rozmawiał ze mną jak ojciec ukochanej córki.
Rozumiem go bo bym zrobił dokładnie to samo. – zaśmiał się – I chyba jakoś
przeszedłem test.
- Jak zawsze. – zaśmiałam się siadając na jego kolanach –
Zacząłeś ode mnie, w końcu najpierw musiałeś jakoś mnie do siebie przekonać. A
to nie jest takie łatwe.
- Czyżby? – pogłaskał mnie po udach – Myślałem, że akurat z
tym udało mi się bardzo szybko.
- Uważasz, że…? – przyjrzałam mu się dokładnie
- Uważam, że mam cholerne szczęście. I kto by pomyślał, że w
domu czeka na mnie taka dama.
Szepnął skradając mi całusa na co zamruczałam i przysunęłam
się do niego bliżej. szybko w ruch poszły nasze dłonie, które w ekspresowym
tempie pozbywały się ubrań. Musiałam przyznać, że poczułam się jak na jednej z
pierwszych randek. Pedro mocniej przytrzymał mnie w pasie i zaraz znaleźliśmy
się w mojej sypialni. Z uśmiechem leżałam na plecach i patrzyłam w jeden punkt
na suficie.
- O czym myślisz?
- Przypominam sobie nasze początki. Właściwie to się dziwię,
przecież byłam u ciebie i nie zauważyłam nigdy zabawek w salonie.
- Potrafiłem cię zdekoncentrować. – uśmiechnął się szeroko –
Powiem ci, że również pamiętam nasze początki i cieszę się, że twoi głośni
sąsiedzi się wyprowadzili.
- Ja tam raczej uważam, że zostali wywaleni. Mnie też to
cieszy, mogę się wysypiać. – uśmiechnęłam się kładąc głowę na jego ramieniu –
Chociaż czasem jest mi chłodno, tak samej.
- Będę musiał chyba częściej tutaj zaglądać. – szepnął
skradając mi całusa – Albo ty częściej nocować u mnie.
&&&
Dalej trzymało mnie to co Pedro powiedział na mój temat i
nie mogłam normalnie przejść z tym do porządku dziennego, a jeszcze musiałam
zjawić się z szerokim uśmiechem na grillu. Oczywiście jak tylko byliśmy na
miejscu czułam się nieswojo, ale na szczęście mój chłopak stanął na wysokości
zadania i nie opuszczał mnie nawet na krok. Choć widziałam wzrok Jose, i
starałam się mu pokazać oczami, aby się odczepił i tak we mnie nie wpatrywał.
Nie chciałam, aby ktokolwiek coś zauważył i co najważniejsze, aby prawda wyszła
na jaw. Nie w tym momencie, i w sumie dobrze byłoby jakby nigdy nie wyszła.
Niestety musiałam iść do toalety, więc się wymknęłam i wracając niestety nie mogłam
ominąć gospodarza, który przygotowywał mojito.
- Pomożesz? – przyjrzał mi się na co dopiero po chwili
pokiwałam głową na znak, że się zgadzam – Porwiesz mięte do tych zrobionych?
- Jasne. – zabrałam się do pracy choć czułam jego wzrok
- Więc ty i Pedro. – zaczął na co wzięłam głębszy wdech
- Słuchaj Jose… to co było to dawno i już zapomniane. Więc
proszę cię nie wyskakuj mi teraz z czymś takim dobrze? Nie dzisiaj.
- Lori jest w ciąży. – zauważył na co pokiwałam głową bo się
w sumie domyśliłam po tym jako jedyna nic nie piła i jadła bardzo wyszukane
składniki – Wiesz żałuje… żałuje, że nie postawiłem na ciebie. Wiesz chciałem
wszystko powiedzieć, całą prawdę i odejść… do ciebie.
- Jose daj spokój. To był tylko krótki romans nic więcej,
więc się teraz skup na żonie. – mruknęłam
- Przeszkadzam? – usłyszałam za sobą Pedro i przymknęłam
oczy, bałam się, że wszystko słyszał i zaraz rozpęta się jakaś awantura – Lori
cię szuka, kazała mi tu przyjść i pomóc ci z drinkami. Ale chyba podziękujemy,
i wrócimy już do domu, Ana? – jedynie kiwnęłam głowa – Wiesz… kiedy
dowiedziałem się o tym, że zdradzasz własną narzeczoną było mi trochę wstyd za
ciebie, że nie jesteś w stanie być mężczyzną… jednak teraz… jest mi ciebie żal.
– mruknął
- Pedro…- od razu wkroczyłam do akcji kładąc dłoń na jego
piersi – Nie warto.
- Masz rację. Lori cię w tym momencie potrzebuje, więc skup
się na tym.
Jedynie wziął kilka sztuk mojito na co sama wzięłam dwie
szklanki i wyszłam z nim. Oczywiście pożegnaliśmy się i w sumie nie wiedziałam
czy Pedro nie zrobi mi jakiejś awantury, jednak ten siedział po prostu cicho,
aż w końcu zaparkował pod moim blokiem i tak naprawdę nie wiedziałam jak mam
się pożegnać, czy też zaproponować wejście na górę. Pierwszy raz byłam w takiej
sytuacji i nie wiedziałam kompletnie jak się zachować.
- Przepraszam cię. Po prostu to co…
- Wiem. – westchnęłam i jedynie dałam mu całusa w policzek –
Jedź ostrożnie, trzymaj nerwy na wodzy. Pamiętaj, nieważne co… dzięki niemu się
poznaliśmy, to najważniejsze.
- Masz rację. – szepnął i jedynie dał mi całusa, którego
odwzajemniłam – Spotkajmy się przed moim wyjazdem. Spędźmy dzień tylko we dwoje
jak za dawnych czasów.
Pokiwałam jedynie głową na tak z uśmiechem i zaraz uciekłam
do mieszkania. Dopiero tam wzięłam głębszy wdech i nalałam sobie kieliszek
wina, aby odreagować. W sumie już wieczorem dostałam wiadomość, że zabiera mnie
na plażę, na surfing więc się
uśmiechnęłam i wygrzebałam bikini. Oczywiście rano musiałam najpierw pojechać
do rodziców i zabrać wszystkie rzeczy, i dlatego zjawiłam się z lekkim
opóźnieniem na plaży, choć na szczęście nie było dużo osób, dopiero później się
zapewne wszyscy zejdą, ale tylko się z nim przywitałam całusem i praktycznie
zaraz byliśmy w wodzie. Miło było ponownie się zrelaksować na takiej randce,
cały czas byliśmy w wodzie, choć fale już nie były takie dobre, dlatego po
prostu pływaliśmy i się opalaliśmy. A do tego wygłupialiśmy, Pedro był dobrym
fotografem i w taki o to sposób miałam sporo zdjęć, i wrzuciłam jedno na swoje
konto, choć zaczęłam powoli się zastanawiać czy czasem nie daje powodu do
plotkowania na swój temat. Miałam coraz więcej fanów, jednak nie do końca
czułam, aby to było związane z moją pracą, tylko z powodu bycia dziewczyną
piłkarza. Jednak machnęłam na to ręką i po prostu delektowałam się chwilą.
Zjedliśmy pyszny obiad w restauracji na plaży i później znowu wróciliśmy na
plażę i tym razem to ja zrobiłam zdjęcie Pedro o zachodzie słońca z deską. Sam
wrzucił to na swoje konto z podpisem, że po intensywnym dniu jest gotów na nowe
wyzwania i pora zacząć nowy sezon. W dodatku ciężko było mi się z nim rozstać i
stałam ponownie jak ta nastolatka na parkingu i nie chciałam go puścić. W końcu
jednak zdecydował za nas i zaraz mogłam wracać do domu. Choć po prostu stwierdziłam,
że zajmę się pakowaniem i w taki tez o to sposób byłam w drodze do Eleny. Zaparkowałam
pod jej blokiem i szybkim krokiem ruszyłam na górę z nadzieją, że jest jednak w
domu. Jak tylko mnie zobaczyła to od razu mnie mocno przytuliła i musiałam przyznać,
że aż brakło mi tchu.
- No, no co za powitanie. – zaśmiałam się – Pozwól, że
zostawię chociaż torbę gdzieś w kącie.
- Kochana, nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Miło to słyszeć, i powiem ci że mam dla ciebie dobrą
wiadomość. Niespodziankę.
- Weź! Wiesz, że nie lubię niespodzianek. – jęknęła
- W takim razie puść
mnie to ci powiem. – zaśmiałam się i tak zrobiła – Tak cię kocham i tą
kruszynkę, że postanowiłam sprezentować wam pokoik dziecięcy. Wiem co powiesz,
ale mam dobrą pomoc. – pomachałam jej albumem
- Tyle tylko, że panowie chcieli się tym zająć. – szepnęła
na co westchnęłam aha – Naprawdę spędziłaś tyle czasu na przeszukanie całego
internetu, aby zrobić ten album? – na co pokiwałam głową, ze tak - No dobrze.
Jakoś to wytłumaczę chłopakom, w końcu ty jako chrzestna musisz się trochę
wykazać. – uśmiechnęła się a ja zaniemówiłam – No co? Myślałaś, że zapomniałam
o naszej przysiędze?
- Ale naprawdę? – poczułam łzy w oczach – Jej, myślałam, że
Maria….
- Głuptasie, Maria będzie moją świadkową na ślubie. Musi
trochę z tym poczekać. – zaśmiała się, a ja zapłakana ją przytuliłam – Ej, ej.
Teraz ty zabierasz mi cenny tlen.
- I nadal nie powiesz mi jaka jest płeć? – jęknęłam
odsuwając się a ona zaśmiała głośniej i wyciągnęła z komody koszulkę z napisem:
Marcos – No nie! Będzie niebiesko. – ucieszyłam się
- Hmm nie do końca, nie lubię niebieskiego. – zaśmiała się –
Ale chodź napijemy się czegoś i mi wszystko powiesz. Muszę wiedzieć ile mam
wydać kasy.
- No właśnie, to prezent więc nie wydajesz ani grosza. – a
ona zdziwiona na mnie spojrzała – Ty pomogłaś mi, więc ja się odwdzięczę w ten
sposób. Nawet Pedro zaoferował składanie mebli, ale wiem, że masz od tego
dwóch. I już wiesz z którym coś bardziej czy nadal wolisz być sama?
- A ty dalej masz problem uczuciowy z Pedro? – odgryzła się,
a ja parząc herbatę na nią spojrzałam – Zgadłam?
- Kocham go. – szepnęłam – Co powinno dziwić, znamy się
dokładnie rok. Nie jesteśmy ze sobą długo, a jednak… przy nim czuje się jak
nastolatka, jestem bezpieczna i Gala jest cudowna. Chociaż wiem, ze potrzebuje
matki i naprawdę kocham Pedro za to, że nie wywiera na mnie presji. Chociaż
ostatnio mi czegoś i tak brakuje.
- Randek tylko we dwoje? – uśmiechnęła się na co pokiwałam
głową, Elena znała mnie na wylot – Powiedziałaś mu o tym? I dlatego wczoraj
spędziliście cały dzień razem?
- Nie, nie powiedziałam. Ale masz rację, spędziłam z nim
cudowny dzień na plaży. Miło było po prostu się zrelaksować. A ty? Jak tam
relacje z tatusiami?
- Cóż dzisiaj pewnie któregoś poznasz, zawsze do mnie
wpadają, ale dziwnie mi tak. Wiesz, w pewnym momencie okaże się, że jeden nie
ma nic do gadania. I nie wiem czy będzie to dobry wybór.
- Wiedziałam! Jeden z nich wpadł ci bardziej w oko, prawda?
– na co zawstydzona pokiwała głową, ze tak – Wiesz, zawsze może się okazać, ze
biologiczny ojciec nie będzie w stanie tego wszystkiego udźwignąć i zostanie
ten o którym marzysz.
- Wiem o tym, jednak boję się, że zostanę z tym wszystkim
sama. Owszem wiem, że mam was, jednak wy również macie swoje życie. –
zapłakała, więc od razu ją mocno przytuliłam i szepnęłam, że będzie wszystko
dobrze – No tak, ale nie mówmy o tym. Lepiej powiedź mi czy masz bikini bo
zamierzam iść na plażę.
Jedynie się zaśmiałam i w taki o to sposób najpierw
pojechałyśmy na zakupy, gdzie się dobrze bawiłyśmy. Spędziłyśmy we dwie bardzo
miło czas i musiałam przyznać, że już nie mogłam się doczekać, aż Marcos będzie
już z nami, na pewno będzie najbardziej rozpieszczanym dzieckiem pod słońcem.
Oczywiście poznałam jednego z tatusiów i musiałam przyznać, że chłopak był
bardzo sympatyczny i od razu wiedziałam, ze to o niego chodzi. W sumie pasowali
do siebie, i to był przyjaciel jej kolegi z pracy. Nawet sam zaoferował, że
jutro z nami pójdzie na plażę i w taki o to sposób mogłam im się przyglądać. W
dodatku jak tak im się przyglądałam, dotarło do mnie, że dokładnie rok temu
poznałam Pedro, i wiele się zmieniło w naszym życiu. Wiele zmieniło się w moim
życiu.
&&&
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz