niedziela, 13 października 2019

33. Posłuchaj serca, zawsze mi to powtarzasz.

Oczywiście skłamałam, sama przygotowywałam imprezę dla żony Nicolasa, i często nawet się z nim spotykałam. Laura jedynie kiwała głową, ale co miałam zrobić? Fakt, zatrudniła mnie jego żona, ale to był jego pomysł, on chciał zrobić jej prezent. W dodatku przyłapywałam się, że zaczynam go porównywać do Pedro. Zachowanie, nawet wygląd. Dziś zresztą od rana kiepsko się czułam. Pogoda nas nie rozpieszczała, a w dodatku utknęłam w biurze, i jeszcze miało do mnie wpaść kuzynostwo. Umówiłam się już z Pedro, że odbiorę Galę od jego taty, więc sam też miał do mnie przyjechać z fotelikiem, zanim zaszyje się z całą ekipą w hotelu. Rysowałam sobie esy floresy w notesie, kiedy zobaczyłam Nicolasa z bukietem kwiatów, a zaraz za nim wszedł Pedro. W tym momencie spanikowałam i chciałam się gdzieś schować, ale nie było gdzie… przeklęte szklane pomieszczenia. Siedziałam jak skamieniała i w taki o to sposób miałam ich dwóch w swoim pokoju. Patrzyłam to na jednego i drugiego, aż w końcu odezwał się Pedro.

- Chyba nie będę przeszkadzać. Poczekam…
- Nie trzeba, ja tylko na chwilę. – odezwał się Nicolas – Prosiłaś o listę zaproszonych, o to ona. – uśmiechnął się do mnie podając kartkę na co pokiwałam głową – Miałem ci to przesłać pocztą, ale i tak byłem niedaleko. – pomachał bukietem – To wszystko, zapewne spieszysz się na mecz z resztą.
- Tak. Przyjadą za dwie godziny. – zauważyłam i widziałam wzrok Pedro – Zresztą… Nicolas, przedstawiam ci Pedro. – obydwaj zmierzyli się wzrokiem i zaraz przedstawili sobie, mocno ściskając dłoń – Dzięki za listę.
- No tak, pewnie się spieszycie na mecz. – uśmiechnął się
- Ja na pewno, w końcu w nim gram. –zauważył Pedro na co westchnęłam cicho – Tylko wezmę kluczyki.
- To ja uciekam. Nie będę wam przeszkadzać. – odezwał się Nicolas i już go nie było, ale widziałam wzrok Pedro
- Chyba miałaś się z nim nie spotykać, miałaś komuś oddać imprezę. – zauważył na co westchnęłam – Ok., nie chce o tym rozmawiać. Nie dzisiaj, mam ważny mecz przed sobą. Więc jedynie daj kluczyki, szybko zamontuje fotelik, jeśli dalej twoja propozycja jest aktualna.
- Pedro proszę cię. – podeszłam do niego ale zrezygnowałam

Wyszłam z nim na dwór i tylko stałam obok patrząc jak przemienia fotelik ze swojego samochodu do mojego i go w ciszy montuje. Wiedziałam, że jest zły, żyła pulsująca mu na szyi wiele zdradzała. Kiedy zamknął drzwi od mojego samochodu to jedynie podeszłam do niego i go objęłam w pasie. Na co westchnął, zwłaszcza jak szepnęłam przepraszam. Pokiwał jedynie głową, ale złapałam go za policzek i przekręciłam jego twarz w swoją stronę i złożyłam na jego ustach pocałunek. Sam odwzajemnił całusa, mocniej obejmując mnie w pasie.

- Skup się dzisiaj na meczu. Byłoby miło jakbyś zdobył gola dla Gali.
- Na pewno to dobry pomysł? – westchnął – Później zawsze idziecie na kolację, a tutaj.
- Kolacja odwołana. Elena nie jest już w stanie tak długo wysiedzieć, a do tego Nacho musi wrócić do domu. No i Adam jedzie jutro na sesję do Madrytu. – zauważyłam – Ja natomiast wrócę do domu. Położę Galę spać i będę czekać. Nie zmieniam planów, a wręcz przeciwnie. Chce tam dzisiaj zabrać Galę, w końcu to twój aniołek, powinna choć przez chwilę zobaczyć tatusia w akcji. – uśmiechnęłam się wycierając jego usta – Mocna pomadka to chyba nie jest dobry pomysł.
- Tylko jeden całus to kiepski pomysł. – zauważył i ponownie mnie pocałował na co się zaśmiałam

Patrzyłam jeszcze chwilę, aż odjedzie i wróciłam do biura. Nie miałam ochoty dalej pracować, więc po prostu pojechałam do domu, zapakowałam swoją torbę i pojechałam po Galę. Oczywiście trochę posiedziałam w domu i porozmawiałam z babcią Pedro. Z uśmiechem pojechałam pod stadion, gdzie umówiłam się z kuzynostwem. Wzięłam Galę na ręce i zaraz podeszli do mnie wszyscy na co dziewczynka się przyglądała.

- No, no mamusiu. – zaśmiała się Elena – Do twarzy ci z nią.
- Tak myślisz. – poprawiłam sobie dziewczynkę na ramieniu – Ale idziemy?

Oczywiście jak się okazało mieliśmy siedzieć w loży dla vipów, przez to też Gala mogła sobie chodzić i w sumie bardziej skupiałam uwagę na niej niż na meczu, choć w pewnym momencie po prostu usiadła mi na kolanach i się we mnie wtuliła. Głaskałam ją delikatnie po włosach na co usłyszałam szept przy swoim uchu.

- Co jest nie tak? – spojrzałam jedynie na Ignacio i westchnęłam – Rozmawiałem z Pedro. Chłopak się o ciebie martwi.
- Spotykam się z Nicolasem. – zauważyłam na co widziałam wzrok Ignacio – Organizuje dla jego żony imprezę. Pedro o tym wie i chyba nie do końca jest zadowolony, co widać po jego nerwowej grze.
- Cóż jest zazdrosny. Też bym był na jego miejscu. – westchnął patrząc na boisko – Ana nie spieprz tego. Nie zamykaj swojego serca, kiedy już tak bardzo go kochasz. Przyznaj się w końcu do tego. – uważnie mi się przyjrzał – Nie ma sensu, musisz w końcu być szczęśliwa, iść na przód. Pamiętaj, to dzięki niemu chodzisz uśmiechnięta, robisz to co kochasz. I jesteś taka, jaką cię wszyscy kochają. Pamiętaj o tym. – powiedział na co czułam łzy w oczach – Tylko proszę cię, nie płacz.

Mecz zakończył się o dziwo remisem bezbramkowym, oczywiście panowie jęczeli ile wlezie i nie byli do końca zadowoleni, jednak jakoś przełknęli ten mecz. Oczywiście pomogli mi z Galą, którą ciężko było przypiąć jak spała, i właściwie to nie chciałam się z nimi rozstawać, jednak przytuliłam każdego z osobna i o dziwo najdłużej stał przy mnie Nacho na co zdziwiona na niego spojrzałam.

- Posłuchaj Ignacio, Pedro jako jedyny traktuje mnie jak równego sobie. Nicolas zawsze patrzył na mnie jak na dziecko. – wzruszył ramionami na co się cicho zaśmiałam – Posłuchaj serca, zawsze mi to powtarzasz.

Przytulił mnie mocno na co dałam mu całusa w policzek i w sumie chwilę jeszcze patrzyłam za nimi, aż sama w końcu odjechałam. Cicho, tak aby Gala się nie zbudziła dojechałam do mieszkania i położyłam ją do łóżeczka, chociaż nie było to takie łatwe. Przebrać śpiącą dziewczynkę w piżamę. Jedynie przytuliła się do misia, na co z uśmiechem jej się przyglądałam, aż w końcu chciałam iść, ale złapała mnie za dłoń i szepnęła mama. W tym momencie wstrzymałam oddech. Po raz pierwszy powiedziała coś takiego. I wbiła mnie w tym w ziemię. Siedziałam tak, aż w końcu mogłam wyjść z jej pokoju. Stanęłam przy komodzie, gdzie stały zdjęcia i przyjrzałam się jednemu. Była na nim Maria, trzymała Galę w ramionach, i w dodatku zauważyłam, ze większość zdjęć zniknęła. Usłyszałam klucze w drzwiach więc odłożyłam ramkę na swoje miejsce. I zaraz widziałam Pedro, od razu widziałam, że jest zmęczony, przyjrzał mi się dokładnie, i wzrok skupił na komodzie. Sam zresztą do niej podszedł i widziałam na czym skupił swój wzrok. A raczej na kim. Spuściłam jedynie głowę i delikatnie do niego podeszłam. Dałam mu jedynie całusa w policzek i szepnęłam, że wrócę do domu. Już go w sumie wyminęłam, kiedy poczułam jego dłoń na swojej. Spojrzałam na niego i od razu tonęłam w jego uścisku i odwzajemniałam pocałunki, które z każdą chwilą stawały się coraz namiętniejsze. W ruch poszły nasze rzeczy i prawda była taka, że w tym momencie straciłam głowę. Liczyła się dla mnie tylko ta chwila. Spadałam w otchłań i kiedy opadłam z krzykiem na ustach na poduszkę, dopiero dotarło do  mnie gdzie jestem. Poczułam pierwsze łzy w oczach, które delikatnie Pedro starł kciukiem.

- Chyba mam dość… - szepnęłam na co mi się przyjrzał – Pora chyba wyrzucić klucz do mojego serca… i powiedzieć to na głos. Kocham cię Pedro… mimo wszystko, mimo tej całej twojej przeszłości, mojej… i kocham Galę. Cały czas kłamałam, chroniłam siebie, a tak naprawdę sama siebie raniłam… i sama siebie oszukiwałam. Oboje skradliście mi serce… choć kompletnie nie nadaje się... – w tym momencie Pedro uciszył mnie pocałunkiem i tylko delikatnie przegryzł moją dolną wargę
- To prawda oszukujesz się… nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jesteś właściwą osobą, na właściwym miejscu. – zauważył patrząc mi głęboko w oczy – I cholera mnie bierze, kiedy pomyślę o tobie i tym dupku, jednak… mam do ciebie zaufanie. Wiem, że mnie kochasz i nie zrobisz niczego co by mogło mnie zranić.
- Masz rację. W dodatku Gala… - szepnęłam i widziałam jego minę, od razu domyśliłam się – Przy tobie też powiedziała mama, prawda? – Pedro jedynie wysunął się ze mnie i zaraz położył na plecach podkładając sobie poduszkę pod głowę – Pedro?
- Tak. – westchnął na co sama usiadłam po turecku podciągając pod brodę prawie kołdrę – Na początku myślałem, że się przesłyszałem, później, że wskazywała na zdjęcie Marii. Jednak ona patrzyła na ciebie. Widzi, że cały czas jesteśmy razem. W dodatku… może tego nie widzisz, ale twój kontakt z Galą jest inny niż mojej opiekunki. Doskonale było to widać na urodzinach mojego taty. Nie chciałem nic mówić… po prostu bałem się, że uciekniesz. Dla nas obojga to trudna sytuacja.
- Wiem, że zbyt często zachowuje się jak dziecko. – szepnęłam spuszczając głowę
- Nie, zachowujesz się po prostu jak Ana. Jak kobieta, która ma wszystko poukładane, choć dalej jest szalona jak dziecko. To dlatego wszyscy cię lubią, a ja wraz z Galą kochamy. – zauważył i ponownie w moich oczach pojawiły się łzy – Ej, dlaczego płaczesz?
- Bo dawno nikt mi nie powiedział tak miłych słów. Nie licząc kuzynostwa. – zaśmiałam się cicho i zaraz leżałam wtulona w niego – Jestem szczęśliwa, wiesz o tym? – szepnęłam
- I kochana, a to liczy się najbardziej. – zauważył na co się szeroko uśmiechnęłam dając mu całusa w pierś – Wiesz… miło jest zasypiać przy tobie, zwłaszcza po tak ciężkim meczu. Choć mi kompletnie nie wyszedł. 
- Myślę, że za dużo myśli kotłowało ci się w głowie i przez to nie mogłeś skupić się na grze. Za co w sumie przepraszam.
- Zamieszkaj z nami. – szepnął na co zdziwiona na niego spojrzałam, myślałam, że się przesłyszałam , ale widziałam ten jego uśmieszek – Cóż… jestem pewny, wszystkiego. I to prawda, uwielbiam budzić się przy tobie. I żałuję, że często któreś z nas musi uciekać rano i nie możemy zjeść wspólnie śniadania.
Szepnęłam jedynie tak i zaraz praktycznie się na niego rzuciłam. Tym razem noc należała do nas.


1 komentarz:

  1. To jest zdecydowanie mój ulubiony rozdział :) Normalnie się nad nim rozpływam! To oczywiste, że Gala pokochała Anę i widzi w niej swoją mamusię. Dzieci wyczuwają pewne rzeczy. Cieszę się, że dziewczyna nareszcie się przełamała i głośno powiedziała to, co czuje. Wydaje mi się że pomogło jej w tym pojawienie się Nicolasa. To oczywiste, że nadal jest on ważną osobą w jej życiu i tak łatwo nie da się tego pozbyć, ale w większości jest to jedynie sentyment. Nie zakochałaby się w Pedro, gdyby w swoim sercu nadal miała byłego ukochanego. Porównała ich ze sobą, trochę nad tym pomyślała i zrozumiała to, co oczywiste :)

    OdpowiedzUsuń