Oczywiście skłamałam, sama przygotowywałam imprezę dla żony
Nicolasa, i często nawet się z nim spotykałam. Laura jedynie kiwała głową, ale
co miałam zrobić? Fakt, zatrudniła mnie jego żona, ale to był jego pomysł, on
chciał zrobić jej prezent. W dodatku przyłapywałam się, że zaczynam go
porównywać do Pedro. Zachowanie, nawet wygląd. Dziś zresztą od rana kiepsko się
czułam. Pogoda nas nie rozpieszczała, a w dodatku utknęłam w biurze, i jeszcze
miało do mnie wpaść kuzynostwo. Umówiłam się już z Pedro, że odbiorę Galę od
jego taty, więc sam też miał do mnie przyjechać z fotelikiem, zanim zaszyje się
z całą ekipą w hotelu. Rysowałam sobie esy floresy w notesie, kiedy zobaczyłam
Nicolasa z bukietem kwiatów, a zaraz za nim wszedł Pedro. W tym momencie
spanikowałam i chciałam się gdzieś schować, ale nie było gdzie… przeklęte
szklane pomieszczenia. Siedziałam jak skamieniała i w taki o to sposób miałam
ich dwóch w swoim pokoju. Patrzyłam to na jednego i drugiego, aż w końcu
odezwał się Pedro.
- Chyba nie będę przeszkadzać. Poczekam…
- Nie trzeba, ja tylko na chwilę. – odezwał się Nicolas –
Prosiłaś o listę zaproszonych, o to ona. – uśmiechnął się do mnie podając
kartkę na co pokiwałam głową – Miałem ci to przesłać pocztą, ale i tak byłem
niedaleko. – pomachał bukietem – To wszystko, zapewne spieszysz się na mecz z
resztą.
- Tak. Przyjadą za dwie godziny. – zauważyłam i widziałam
wzrok Pedro – Zresztą… Nicolas, przedstawiam ci Pedro. – obydwaj zmierzyli się
wzrokiem i zaraz przedstawili sobie, mocno ściskając dłoń – Dzięki za listę.
- No tak, pewnie się spieszycie na mecz. – uśmiechnął się
- Ja na pewno, w końcu w nim gram. –zauważył Pedro na co
westchnęłam cicho – Tylko wezmę kluczyki.
- To ja uciekam. Nie będę wam przeszkadzać. – odezwał się
Nicolas i już go nie było, ale widziałam wzrok Pedro
- Chyba miałaś się z nim nie spotykać, miałaś komuś oddać
imprezę. – zauważył na co westchnęłam – Ok., nie chce o tym rozmawiać. Nie
dzisiaj, mam ważny mecz przed sobą. Więc jedynie daj kluczyki, szybko zamontuje
fotelik, jeśli dalej twoja propozycja jest aktualna.
- Pedro proszę cię. – podeszłam do niego ale zrezygnowałam
Wyszłam z nim na dwór i tylko stałam obok patrząc jak
przemienia fotelik ze swojego samochodu do mojego i go w ciszy montuje.
Wiedziałam, że jest zły, żyła pulsująca mu na szyi wiele zdradzała. Kiedy
zamknął drzwi od mojego samochodu to jedynie podeszłam do niego i go objęłam w
pasie. Na co westchnął, zwłaszcza jak szepnęłam przepraszam. Pokiwał jedynie
głową, ale złapałam go za policzek i przekręciłam jego twarz w swoją stronę i
złożyłam na jego ustach pocałunek. Sam odwzajemnił całusa, mocniej obejmując
mnie w pasie.
- Skup się dzisiaj na meczu. Byłoby miło jakbyś zdobył gola
dla Gali.
- Na pewno to dobry pomysł? – westchnął – Później zawsze
idziecie na kolację, a tutaj.
- Kolacja odwołana. Elena nie jest już w stanie tak długo
wysiedzieć, a do tego Nacho musi wrócić do domu. No i Adam jedzie jutro na
sesję do Madrytu. – zauważyłam – Ja natomiast wrócę do domu. Położę Galę spać i
będę czekać. Nie zmieniam planów, a wręcz przeciwnie. Chce tam dzisiaj zabrać
Galę, w końcu to twój aniołek, powinna choć przez chwilę zobaczyć tatusia w
akcji. – uśmiechnęłam się wycierając jego usta – Mocna pomadka to chyba nie
jest dobry pomysł.
- Tylko jeden całus to kiepski pomysł. – zauważył i ponownie
mnie pocałował na co się zaśmiałam
Patrzyłam jeszcze chwilę, aż odjedzie i wróciłam do biura. Nie
miałam ochoty dalej pracować, więc po prostu pojechałam do domu, zapakowałam
swoją torbę i pojechałam po Galę. Oczywiście trochę posiedziałam w domu i
porozmawiałam z babcią Pedro. Z uśmiechem pojechałam pod stadion, gdzie
umówiłam się z kuzynostwem. Wzięłam Galę na ręce i zaraz podeszli do mnie
wszyscy na co dziewczynka się przyglądała.
- No, no mamusiu. – zaśmiała się Elena – Do twarzy ci z nią.
- Tak myślisz. – poprawiłam sobie dziewczynkę na ramieniu –
Ale idziemy?
Oczywiście jak się okazało mieliśmy siedzieć w loży dla
vipów, przez to też Gala mogła sobie chodzić i w sumie bardziej skupiałam uwagę
na niej niż na meczu, choć w pewnym momencie po prostu usiadła mi na kolanach i
się we mnie wtuliła. Głaskałam ją delikatnie po włosach na co usłyszałam szept
przy swoim uchu.
- Co jest nie tak? – spojrzałam jedynie na Ignacio i
westchnęłam – Rozmawiałem z Pedro. Chłopak się o ciebie martwi.
- Spotykam się z Nicolasem. – zauważyłam na co widziałam
wzrok Ignacio – Organizuje dla jego żony imprezę. Pedro o tym wie i chyba nie
do końca jest zadowolony, co widać po jego nerwowej grze.
- Cóż jest zazdrosny. Też bym był na jego miejscu. –
westchnął patrząc na boisko – Ana nie spieprz tego. Nie zamykaj swojego serca,
kiedy już tak bardzo go kochasz. Przyznaj się w końcu do tego. – uważnie mi się
przyjrzał – Nie ma sensu, musisz w końcu być szczęśliwa, iść na przód.
Pamiętaj, to dzięki niemu chodzisz uśmiechnięta, robisz to co kochasz. I jesteś
taka, jaką cię wszyscy kochają. Pamiętaj o tym. – powiedział na co czułam łzy w
oczach – Tylko proszę cię, nie płacz.
Mecz zakończył się o dziwo remisem bezbramkowym, oczywiście
panowie jęczeli ile wlezie i nie byli do końca zadowoleni, jednak jakoś
przełknęli ten mecz. Oczywiście pomogli mi z Galą, którą ciężko było przypiąć
jak spała, i właściwie to nie chciałam się z nimi rozstawać, jednak przytuliłam
każdego z osobna i o dziwo najdłużej stał przy mnie Nacho na co zdziwiona na
niego spojrzałam.
- Posłuchaj Ignacio, Pedro jako jedyny traktuje mnie jak
równego sobie. Nicolas zawsze patrzył na mnie jak na dziecko. – wzruszył
ramionami na co się cicho zaśmiałam – Posłuchaj serca, zawsze mi to powtarzasz.
Przytulił mnie mocno na co dałam mu całusa w policzek i w
sumie chwilę jeszcze patrzyłam za nimi, aż sama w końcu odjechałam. Cicho, tak
aby Gala się nie zbudziła dojechałam do mieszkania i położyłam ją do łóżeczka,
chociaż nie było to takie łatwe. Przebrać śpiącą dziewczynkę w piżamę. Jedynie
przytuliła się do misia, na co z uśmiechem jej się przyglądałam, aż w końcu
chciałam iść, ale złapała mnie za dłoń i szepnęła mama. W tym momencie
wstrzymałam oddech. Po raz pierwszy powiedziała coś takiego. I wbiła mnie w tym
w ziemię. Siedziałam tak, aż w końcu mogłam wyjść z jej pokoju. Stanęłam przy
komodzie, gdzie stały zdjęcia i przyjrzałam się jednemu. Była na nim Maria,
trzymała Galę w ramionach, i w dodatku zauważyłam, ze większość zdjęć zniknęła.
Usłyszałam klucze w drzwiach więc odłożyłam ramkę na swoje miejsce. I zaraz
widziałam Pedro, od razu widziałam, że jest zmęczony, przyjrzał mi się
dokładnie, i wzrok skupił na komodzie. Sam zresztą do niej podszedł i widziałam
na czym skupił swój wzrok. A raczej na kim. Spuściłam jedynie głowę i
delikatnie do niego podeszłam. Dałam mu jedynie całusa w policzek i szepnęłam,
że wrócę do domu. Już go w sumie wyminęłam, kiedy poczułam jego dłoń na swojej.
Spojrzałam na niego i od razu tonęłam w jego uścisku i odwzajemniałam
pocałunki, które z każdą chwilą stawały się coraz namiętniejsze. W ruch poszły
nasze rzeczy i prawda była taka, że w tym momencie straciłam głowę. Liczyła się
dla mnie tylko ta chwila. Spadałam w otchłań i kiedy opadłam z krzykiem na
ustach na poduszkę, dopiero dotarło do
mnie gdzie jestem. Poczułam pierwsze łzy w oczach, które delikatnie
Pedro starł kciukiem.
- Chyba mam dość… - szepnęłam na co mi się przyjrzał – Pora
chyba wyrzucić klucz do mojego serca… i powiedzieć to na głos. Kocham cię Pedro…
mimo wszystko, mimo tej całej twojej przeszłości, mojej… i kocham Galę. Cały
czas kłamałam, chroniłam siebie, a tak naprawdę sama siebie raniłam… i sama
siebie oszukiwałam. Oboje skradliście mi serce… choć kompletnie nie nadaje
się... – w tym momencie Pedro uciszył mnie pocałunkiem i tylko delikatnie
przegryzł moją dolną wargę
- To prawda oszukujesz się… nawet nie zdajesz sobie sprawy z
tego, że jesteś właściwą osobą, na właściwym miejscu. – zauważył patrząc mi
głęboko w oczy – I cholera mnie bierze, kiedy pomyślę o tobie i tym dupku,
jednak… mam do ciebie zaufanie. Wiem, że mnie kochasz i nie zrobisz niczego co
by mogło mnie zranić.
- Masz rację. W dodatku Gala… - szepnęłam i widziałam jego
minę, od razu domyśliłam się – Przy tobie też powiedziała mama, prawda? – Pedro
jedynie wysunął się ze mnie i zaraz położył na plecach podkładając sobie
poduszkę pod głowę – Pedro?
- Tak. – westchnął na co sama usiadłam po turecku
podciągając pod brodę prawie kołdrę – Na początku myślałem, że się
przesłyszałem, później, że wskazywała na zdjęcie Marii. Jednak ona patrzyła na
ciebie. Widzi, że cały czas jesteśmy razem. W dodatku… może tego nie widzisz,
ale twój kontakt z Galą jest inny niż mojej opiekunki. Doskonale było to widać
na urodzinach mojego taty. Nie chciałem nic mówić… po prostu bałem się, że
uciekniesz. Dla nas obojga to trudna sytuacja.
- Wiem, że zbyt często zachowuje się jak dziecko. –
szepnęłam spuszczając głowę
- Nie, zachowujesz się po prostu jak Ana. Jak kobieta, która
ma wszystko poukładane, choć dalej jest szalona jak dziecko. To dlatego wszyscy
cię lubią, a ja wraz z Galą kochamy. – zauważył i ponownie w moich oczach
pojawiły się łzy – Ej, dlaczego płaczesz?
- Bo dawno nikt mi nie powiedział tak miłych słów. Nie
licząc kuzynostwa. – zaśmiałam się cicho i zaraz leżałam wtulona w niego –
Jestem szczęśliwa, wiesz o tym? – szepnęłam
- I kochana, a to liczy się najbardziej. – zauważył na co
się szeroko uśmiechnęłam dając mu całusa w pierś – Wiesz… miło jest zasypiać
przy tobie, zwłaszcza po tak ciężkim meczu. Choć mi kompletnie nie
wyszedł.
- Myślę, że za dużo myśli kotłowało ci się w głowie i przez
to nie mogłeś skupić się na grze. Za co w sumie przepraszam.
- Zamieszkaj z nami. – szepnął na co zdziwiona na niego
spojrzałam, myślałam, że się przesłyszałam , ale widziałam ten jego uśmieszek –
Cóż… jestem pewny, wszystkiego. I to prawda, uwielbiam budzić się przy tobie. I
żałuję, że często któreś z nas musi uciekać rano i nie możemy zjeść wspólnie
śniadania.
Szepnęłam jedynie tak i zaraz praktycznie się na niego
rzuciłam. Tym razem noc należała do nas.
To jest zdecydowanie mój ulubiony rozdział :) Normalnie się nad nim rozpływam! To oczywiste, że Gala pokochała Anę i widzi w niej swoją mamusię. Dzieci wyczuwają pewne rzeczy. Cieszę się, że dziewczyna nareszcie się przełamała i głośno powiedziała to, co czuje. Wydaje mi się że pomogło jej w tym pojawienie się Nicolasa. To oczywiste, że nadal jest on ważną osobą w jej życiu i tak łatwo nie da się tego pozbyć, ale w większości jest to jedynie sentyment. Nie zakochałaby się w Pedro, gdyby w swoim sercu nadal miała byłego ukochanego. Porównała ich ze sobą, trochę nad tym pomyślała i zrozumiała to, co oczywiste :)
OdpowiedzUsuń