Wiedząc, że mam wsparcie w postaci Pedro spokojnie mogłam
się wyluzować, i prawda była taka, że przygotowałam wszystko. Babyshower
wyszedł idealnie, nawet wrzuciłam kilka zdjęć na swoje konto. Oczywiście moja
mama była prze szczęśliwa i zaczęła mnie zasypywać komplementami, które
kierowała pod adresem Nicolasa na co jedynie westchnęłam i w końcu jej
powiedziałam, że przeprowadzam się do Pedro. Była w szoku i w sumie nie
wiedziałam czy czasem nie dostała jakiegoś zawału. Po prostu stała i mi się
przyglądała. Za to mój tato był zadowolony, nawet mi pogratulował i było to miłe, że lubi Pedro.
- Kochanie, jesteś tego pewna? – zaczęła powoli – To już
poważny krok.
- Tak. Oboje zdecydowaliśmy, że to już pora. – uśmiechnęłam
się – Kocham Pedro, jak również Galę. Jest cudowną dziewczynką. Powinnaś być
zadowolona, w końcu układam sobie życie.
- Po prostu nie chce, aby pewnego dnia ten chłopak cierpiał
i do tego ta dziewczynka.
- Mamo. – jęknęłam – Czemu ty od razu widzisz wszystko w
czarnych kolorach?
Przez to gadanie byłam rozdrażniona i do końca nie
wiedziałam czy dobrze postąpiłam. Dlatego przeprowadziłam się cicho do Pedro i
powoli starałam się wszystko ogarnąć. Dalej czułam skrępowanie, kiedy
przychodziła opiekunka, ale ona przeszła do tego wszystkiego jakby nigdy nic.
Pedro zresztą chciał pochować zdjęcia Marii, ale go od tego odwiodłam. Nie
chciałam, aby Gala zapomniała jak wygląda jej prawdziwa mama. W dodatku nawet
Pedro był coraz wyżej z drużyną. I teraz cały czas zabierałam dziewczynkę ze
sobą na mecze. Można rzec, że wiedliśmy szczęśliwe życie. Siedziałam zresztą w
domu, byłam przeziębiona i nie chciałam się doprawić, dlatego po prostu
siedziałam z kubkiem herbaty przy stole i planowałam wesela. Musiałam wszystko
ogarnąć, wszystkie terminy i co najważniejsze zaplanować wakacje. Choć każdy z
nas powoli układa sobie życie na nowo, to jednak nie moglibyśmy przegapić choć
tygodnia razem, z dala od tego wszystkiego. Nawet to jako pierwsze było
zapisane w kalendarzu. Miałam właściwie jeszcze trzy wolne terminy na wesele
latem i przeglądałam pocztę. Kiedy zobaczyłam przed sobą kawałek ciasta na co
się zaśmiałam. Pedro wszedł zdecydowanie za cicho do mieszkania, i od razu
wgryzłam się w tarte i przyglądałam się chłopakowi, który sam rozsiadł się obok
mnie i zerkał na kalendarz.
- Tyle pracy, i jak mam się nacieszyć wakacjami? – westchnął
- Twoja dziewczyna tak właśnie zarabia na życie. – zaśmiałam
się – Choć wiesz, tydzień dla kuzynostwa. Idziemy na ślub Adama. I zapewne masz
jakieś plany na urlop, co?
- Surfowanie? Może kilka dni w Porto? W końcu obiecałem. –
uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam – jak się czujesz dzisiaj?
- Trochę lepiej, ale dalej mnie trzyma. – jęknęłam – Nie
podoba mi się to, nie mogę pojechać i zobaczyć chrześniaka. – mruknęłam
- Spokojnie, jeszcze Elena będzie miała cię dość. – zauważył
na co się jedynie cicho zaśmiałam – Zamawiamy coś dzisiaj?
- Ugotowałam obiad. – powiedziałam – Mam podzielność uwagi.
Choć Gala była dziś bardzo aktywna. – i w tym samym momencie usłyszeliśmy
wołanie – Widzisz.
Pedro jedynie pokiwał głową i poszedł do córki, przywitać
się z nią po drzemce. Cały czas się z nią bawił, więc ja mogłam dalej pracować.
Jak się okazało Pedro zaplanował wyjście, więc ubrani w cieplejsze rzeczy
ruszyliśmy na spacer. Gala cały czas biegała przed nami na plaży, a ja sama
szłam skupiona na swoim myślach. W pewnym momencie jednak szłam sama, i
usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia, zdziwiona podniosłam głowę i widziałam
Pedro z szerokim uśmiechem. Powiedział, że byłam tak zamyślona, że niczego nie
widziałam. Zresztą w pewnym momencie miałam na rękach Galę, która mocno
trzymała mnie za szyję. Poprawiłam sobie ją na biodrze i przyglądałam się z nią
wodzie, a raczej wszystko jej tłumaczyłam. Ostatnio zadawała bardzo wiele pytań
i musieliśmy być bardzo cierpliwi, aby na nie odpowiedzieć. Zresztą
zastanawiałam się jakby to było, gdybym ja miała dziecko. Nie mówiłam tego głośno, ale byłaby na to
szansa, ostatnio robiliśmy to bez zabezpieczenia, oboje zapomnieliśmy. Gala
zresztą położyła głowę na moim ramieniu, więc dałam jej całusa w głowę i
widziałam uśmiech Pedro. Postanowiliśmy wracać, jednak idąc na parking
zobaczyłam znajomą osobę. Od razu stanęliśmy przed Nicolasem.
- Hej.- zdziwiony spojrzał na mnie i na Galę
- Hej. – powiedziałam i dyskretnie się rozejrzałam i zaraz
również przed nami stała Sandra, która wylewnie się przywitała
- Jaka słodka dziewczynka. – od razu się ucieszyła na co
sama spojrzałam na Galę
- I śpiąca, powinniśmy raczej się już zbierać. – zauważyłam
zerkając na Pedro, który tylko kiwnął głową – Miło było was spotkać.
Wyminęłam ich tylko i widziałam jak Pedro idzie za mną.
Miałam już wprawę w zapinaniu Gali w foteliku i sama wsiadłam obok na miejscu
pasażera. Pedro cały czas jechał skupiony, nawet w mieszkaniu nic się nie
odzywał i kompletnie go nie rozumiałam. Nie wiedziałam o co chodzi. jednak
nakarmiłam Galę i ją nawet położyłam spać. Byłam zmęczona, jednak widząc
wyciszonego Pedro po prostu wyłączyłam telewizor i usiadłam mu na kolanach na
co zdziwiony mi się przyjrzał. Widziałam tą jedną brew w górze na co cicho się
zaśmiałam.
- Nie martw się, nie zamierzam cię teraz rozbierać. –
zauważyłam na co kiwnął głową – O co chodzi? Jesteś milczący.
- Jestem zazdrosny. – mruknął cicho na co się zaśmiałam –
Ten dupek tak na ciebie spojrzał.
- Zdziwił się, że na rękach mam dziewczynkę. Z taką talią
raczej nie wyglądam na kogoś kto urodził. – wzruszyłam ramionami i zaraz
poczułam jak jego dłonie mnie obejmują
- Uwielbiam tą talię. – zauważył na co się uśmiechnęłam –
Nawet jak masz na sobie ciepły sweter. Zarezerwuj dla mnie tydzień wolnego. Wyjedźmy
gdzieś we dwoje. – już chciałam zapytać gdzie Gala – Pojadę z nią gdzieś na
tydzień jak ty będziesz z kuzynostwem, a później wyjedźmy razem. Proszę.
- Nie chce, abyś ją komuś podrzucał. – zauważyłam głaszcząc
go po policzku – Zaplanuj urlop nam wszystkim.
&&&
W końcu mogłam odwiedzić Elenę, więc z prezentem pojechałam
do niej i musiałam przyznać, że się zakochałam. Marcos był cudowny, cały czas
zresztą się z nim bawiłam i miałam go na rękach na co Elena siedziała i mi się
przyglądała. W końcu westchnęłam i spojrzałam na nią biorąc głębszy wdech.
- Jest kochany. – zauważyłam bawiąc się jego palcem – Wiesz…
jesteś szczęśliwa?
- Tak. – uśmiechnęła
się poprawiając sobie sweter – Choć się bałam, to teraz nie wyobrażam sobie
dnia bez Marcosa, w dodatku nie jestem sama. Tak samo jak ty. Zachowujesz się
jakbyś miała coś ważnego do powiedzenia. – zaśmiała się
- Nie, nie jestem w ciąży. Test był negatywny. – mruknęłam
na co się zaczęła śmiać – Zapomnieliśmy się, i jakoś tak wyszło. Zresztą Gala
powinna się trochę oswoić, podrosnąć.
Widziałam jedynie jej szeroki uśmiech i miałam już jej czymś
dogryźć, kiedy zadzwonił mój służbowy telefon. Westchnęłam jedynie i podałam
jej Marcosa, a sama odebrałam. Kolejna para chciała mnie zatrudnić i pytała o
wolny termin w maju. Stad też wyciągnęłam kalendarz i wertowałam kartki, aż w
końcu trafiłam na jedną datę i aż zaniemówiłam. Stać było mnie jedynie na to,
aby usiąść i tylko szepnęłam, że oddzwonię i dalej wpatrywałam się w kalendarz.
Elena zaraz usiadła obok mnie i delikatnie dotknęła mojego ramienia. Bez słowa
podałam jej kalendarz i tylko się zaśmiała głośno. W sumie sama mnie wygoniła i
starałam się jechać spokojnie, choć nie było to takie łatwe. Jak tylko
zaparkowałam byle jak pod domem, szybkim krokiem pobiegłam na górę. Pedro
właśnie kąpał Galę, więc jak mnie zobaczył był zdziwiony, wytarł Galę i wstał z
kolan na co tylko szepnęłam tak. Widziałam ten błąkający się uśmieszek, i tylko
podeszłam do niego, a raczej na niego wskoczyłam krzycząc tak. Gala stała obok
i się śmiała głośno, ale nie ma się co dziwić. Ta sytuacja była bardzo
komiczna.
- Kochanie pozwól, że położę spać Galę, później możesz dalej
mówić tak. – zaśmiał się
Kompletnie go nie rozumiałam. Że jest taki spokojny, jednak
dałam mu położyć córkę do spania i jak tylko wrócił do salonu, od razu na niego
wskoczyłam z cichym piskiem na co sam się zaśmiał okręcając mnie dookoła
własnej osi.
- Jesteś niemożliwy. – szepnęłam czując łzy w oczach
- Cóż, nie chciałem być taki jak inni. W końcu byś odnalazła
ten wpis. – zaśmiał się
- Tak! O boże tak! – szeptałam – Wyjdę za ciebie. Choć ta
data jest za szybko.
- Ale zaklep sobie ją w przyszłym roku. – uśmiechał się cały
czas – Na pewno chcesz? Jesteś gotowa na ten krok?
- Oczywiście. – szepnęłam – Zobaczyłam ten wpis i aż
zaniemówiłam. Jakaś para chciała mnie zatrudnić w maju i wtedy w oczy rzuciły
mi się litery… kiedy wpisałeś to do kalendarza? Kiedy wpisałeś: „Wyjdziesz za
mnie?”, jak niczego nie zdradzałeś.
- Jakieś trzy tygodnie temu. – zaśmiał się – Chciałem zrobić
to niebanalnie. A ostatnio nie rozstawałaś się z kalendarzem, więc pomyślałem,
że to idealny sposób. Żeby nie było… pierścionek też mam. Tylko najpierw musisz
ze mnie zejść.
- Wydaje mi się, że najpierw muszę cię pocałować. –
szepnęłam od razu wbijając się w jego usta na co zamruczał
W sumie przez chwilę zajęliśmy się tą czynnością, aż w końcu
posadził mnie na komodzie na co się zaśmiałam. Po chwili wyciągnął z niej
pudełeczko i aż zaniemówiłam kiedy zobaczyłam delikatny pierścionek. Był
prześliczny i jeszcze raz szepnęłam tak. Zaraz ściągnął mi z palców moje
pierścionki i założył ten. O dziwo był
idealnego rozmiaru, ale w sumie nie ma się co dziwić, w końcu nosiłam sporo
pierścionków i miał idealny punkt zaczepienia. Siedziałam dalej na komodzie
przyglądając się pierścionkowi i nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Pedro
jedynie wyciągnął telefon i dając mi całusa w policzek zrobił zdjęcie. Ja sama
zakryłam dłonią swoje usta i było idealnie na zdjęciu widać pierścionek.
Myślałam, że chce pochwalić się na Internecie, ale ten od razu rzucił, że woli
to zachować w tajemnicy, jednak chciałby móc zobaczyć to na wyjeździe. Tą
radość w moich oczach. Od razu poprosiłam o kopię i zapytałam czy mogę to
wysłać rodzinie. tylko się zaśmiał, ale sam również wysłał to do swoich
bliskich i zaraz rzucił telefon gdzieś na kanapę i ponownie znalazłam się w
górze. Miałam wrażenie, ze jestem w tym momencie najszczęśliwsza kobietą na
świecie. Leżałam na plecach podziwiając pierścionek i delektowałam się masażem
stóp. W tym momencie się po prostu wyłączyliśmy, nasze telefony były w salonie,
wyciszone a my mogliśmy spędzić miły wieczór i powoli planować naszą
przyszłość, a raczej nasze wesele. Przynajmniej do jednego się zgadzaliśmy, nie
chcieliśmy wielkiego, z wielką pompą tylko skromne, dla najbliższych. I co
najważniejsze tutaj, w Galicji. Zastrzegł sobie, że mam nie zajmować się
własnym weselem na co tylko się śmiałam, ale zgodziłam, z trudem.
&&&
Ana na plaży podczas spaceru.
A do końca tylko jeszcze jeden rozdział i mam nadzieję, że zaskoczyłam trochę i co najważniejsze, Pedro zaskoczył.
A do końca tylko jeszcze jeden rozdział i mam nadzieję, że zaskoczyłam trochę i co najważniejsze, Pedro zaskoczył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz