wtorek, 8 października 2019

31. Widzisz, jestem lepszą opiekunką niż ty.

Dzisiaj miał odbyć się grill, jak się tylko przebudziłam od razu widziałam piękną słoneczną pogodę na co się szeroko uśmiechnęłam. Musiałam jeszcze dzisiaj odwiedzić rodziców, dlatego umówiłam się z Pedro, że przyjadę od razu na miejsce. Tyle tylko, że jak mnie mama zobaczyła to tylko pokiwała z uznaniem głową i przez to zastanawiałam się czy czasem nie przesadziłam. Jednak zaraz mama powiedziała, ze wyglądam bardzo ładnie w nowej sukience. W dodatku jak na złość pod domem nie chciał mi odpalić samochód. Jęknęłam tylko, ale na szczęście mama od razu zamówiła taksówkę i obiecała, że odstawia mi samochód do domu jak tylko tato wróci z pracy i zobaczy co z nim jest nie tak. Przyjechałam do domu rodzinnego Pedro i już widziałam jego samochód na podjeździe. Ale o dziwo otworzyła mi Maria, która się ze mną szczerze przywitała.

- Ładna sukienka. – powiedziała za co podziękowałam – I ładny prezent daliście tacie.
- Słucham? Miał na mnie poczekać. – westchnęłam
- Pedro? – zaśmiała się głośno – To jest takie małe dziecko. Dawanie prezentów to dla niego najlepsze zajęcie.
- Ale i tak za to oberwie. – zaśmiałam  się, tyle tylko, że jak wyszłam z nią do ogrodu to od razu zobaczyła mnie Gala i zaraz miałam ją na rękach – Witam księżniczkę, co za ładna sukieneczka. – dałam jej buziaka w policzek na co się zaśmiała
- We dwie macie ładne sukieneczki. – usłyszałam przed sobą i widziałam tatę Pedro – Cieszę się, że przyszłaś i dziękuje za prezent.
- Dziękujemy i wszystkiego najlepszego. – dałam mu buziaka w policzek
- Bliżej mi do starości niż młodości. – jęknął ze śmiechem na co sama się zaśmiałam
- Ale jest pan jak wino, im starszy tym przystojniejszy.
- Nie martw się, Pedro to cały ja więc pewnie też odziedziczył te geny. – puścił mi oczko
- Bardzo mnie to cieszy, chociaż i trochę martwi. Będę musiała być zazdrosna przez cały czas. – zaśmiałam się tak samo jak on, ale zaraz ktoś go zawołał
- Ah przepraszam. Obowiązki gospodarza wzywają. – zaraz zostałam sama z Galą
- A my gdzie pójdziemy? – zwróciłam się do niej – Na huśtawkę?
- Cak!

W sumie to nie mogłam namierzyć Pedro. myślałam, że to będzie rodzinny grill a jak się okazało było dość sporo osób, i dlatego też chyba skupiłam się na Gali, która była jedynym dzieckiem. Najpierw byłyśmy na huśtawce, ale zaraz w sumie poszłyśmy do piaskownicy. Robiłam właśnie babkę, kiedy przede mną pojawił się talerzyk z sałatką.

- Kiedy zaprosiłem cię na grilla to raczej nie w roli opiekunki. – koło mnie kucnął Pedro na co się zaśmiałam – Ślicznie wyglądasz. – pocałował mnie na co zamruczałam – Gala nie jemy piasku.
- Widzisz, jestem lepszą opiekunką niż ty. – wystawiłam mu język, ale zaczęłam jeść
- Właśnie to widzę. Ale może my też coś zjemy i damy odpocząć Anie? – wystawił do niej ręce a ta tylko westchnęła głośno – A to co za minka?
- Nie cem. Cem z Aną. – podeszła do mnie na co się zaśmiałam
- W takim razie pójdziemy do stołu i coś zjemy. Później wrócimy do zabawy. – zrobiłam jej pstryczka w nos na co ze śmiechem pokiwała głową i dopiero Pedro mógł wziąć ją na ręce

Na szczęście spokojnie jadła siedząc na kolanach tatusia, chociaż kiedy skończyła to czekała niecierpliwie aż ja to zrobię. Na szczęście na ratunek przyszła Maria, która od razu wzięła ją na ręce i poszła z nią się pobawić.

- Kochana siostrzyczka. – zdziwiona tylko na niego spojrzałam – Wiem, że mam dostać po głowie. Ale na swoją obronę mam to, że nie mogłem się doczekać. Uwielbiam dawać prezenty. – powiedział cicho na co się zaśmiałam – Nie gniewasz się?
- Żartowałam tylko. I nie musiałeś zabierać Gali.
- Wiem, ale chciałem z tobą pobyć chwilkę sam na sam.
- I byś pobył. – pogłaskałam go po udzie – Chociaż nie, w samochodzie zostały moje rzeczy na zmianę. A musiałam przyjechać taksówką.
- Dlatego cieszy mnie to, że ostatnio zostawiłaś kilka rzeczy. – skradł mi całusa – Zresztą mam dla ciebie niespodziankę, ale to później.

Oczywiście Pedro został porwany, dlatego poszłam do dziewczyn i we trzy biegałyśmy jak szalone po ogrodzie. Ściągnęłyśmy nawet nasze szpilki i biegałyśmy bez butów, ale to nam nie przeszkadzało. Tyle tylko, że usłyszałyśmy dźwięk oznajmiający toast. Przystanęłyśmy, aby usłyszeć co miał do powiedzenia pan domu i zaraz oczywiście Gala pociągnęła mnie za sukienkę, więc wzięłam ją na ręce.

- Dziękuje za uwagę, przyznam, że nie spodziewałem się aż tylu gości. – zaśmiał się – Dzisiaj mam okrągłą rocznicę, i cieszę się, że mogę ją przeżywać z osobami na których mi zależy. Z moimi bliskimi, z przyjaciółmi. Prawda jest taka, że za te wszystkie pyszności powinniście podziękować moim dzieciom, wszystko zrobili sami. I w sumie nie wiem jakim sposobem pozbyli się mnie na tak długo. – rzucił na co się wszyscy zaśmiali – Ale powinienem już raczej kończyć, nie jestem dobrym mówcą, co też myśli moja jedyna wnuczka, która zaczyna ziewać i trzeć oczka. – rzucił na co sama spojrzałam na Galę – W takim razie bawcie się, bar jest do waszej dyspozycji.
- Kochanie idziemy się przespać co? – zwróciłam się do dziewczynki która znowu ziewnęła i położyła głowę na moim ramieniu

Poszłam z nią na górę, dobrze wiedziałam gdzie ją położyć. Przykryłam ją tylko kocem i dałam jeszcze całusa w czoło. Siedziałam chwilkę z nią i usłyszałam jej miarowy oddech. Wstałam z łóżka i od razu uśmiechnęłam się na widok Pedro, który stał oparty o framugę drzwi. Podeszłam do niego za co złapał mnie za dłoń i prowadził w innym kierunku niż schody. Weszliśmy do pokoju na końcu korytarza i zaraz widziałam pełno zdjęć Pedro. tyle tylko, że nie mogłam się zbytnio rozejrzeć bo zaraz Pedro mnie do siebie przyciągnął i namiętnie pocałował. oparł mnie tylko o drzwi na co jęknęłam i przeczesałam palcami jego włosy.

- Pedro… - szepnęłam kiedy poczułam jego dłoń na swoim udzie
- Wszyscy są na dole.  – przegryzł delikatnie moje ucho na co zmrużyłam oczy
- Nie powinniśmy… w końcu to…
- Nie wiem czy dotrwam do wieczora. A Gala zasnęła, i nie chce jej teraz szybko zabierać do domu.

Jego dłoń znalazła się jeszcze wyżej i tylko jęknęłam i zaraz znaleźliśmy się na łóżku. Z jednej strony nie wiedziałam co go tak wzięło, jednak z drugiej. Sama za nim tęskniłam i dlatego też starałam się być cicho, chociaż nie było to takie proste. Po wszystkim leżałam na brzuchu i starałam się  wyrównać oddech, ale zaraz dostałam całusa od Pedro.

- Dzisiaj zdecydowanie śpisz u mnie. – szepnął na co się zaśmiałam
- A co jeśli… ten jeden numerek mi wystarczy?
- O na pewno nie. – zaśmiał się – Już ja cię dobrze znam.

Nie mogłam przez niego przestać się śmiać. Ale jakimś cudem się ubraliśmy i wróciliśmy na przyjęcie, chociaż ja musiałam poprawić makijaż i fryzurę. Właściwie to i tak uciekliśmy jako pierwsi. Gala jak się tylko obudziła, dała znak tacie że to pora wrócić do domu. Jakimś cudem zmęczył ją wieczorem i to samo zrobił ze mną, ponieważ nie zasnęłam do rana. Nie wiem jakim cudem on był gotowy rano wstać i pójść na trening, jakby nigdy nic. Kiedy ja się obudziłam, opiekunka już była i  nie powiem, poczułam się dziwnie. Przywitała się tylko ze mną, tak samo jak dziewczynka.

- W lodówce jest dla Pani śniadanie. Pedro zrobił je dla Pani.
- Ana. – od razu powiedziałam – Mam na imię Ana. Matko powinnam się zbierać. – rzuciłam kiedy spojrzałam na zegarek. Zabiją mnie w pracy. Jeszcze nie mam auta.
- Zadzwonię po taksówkę, jeśli to pomoże. – uśmiechnęła się za co podziękowałam i poleciałam do łazienki


Pedro miał rację, dobrze że zostawiłam ostatnio u niego kilka rzeczy. W taki o to sposób było mi zdecydowanie łatwiej coś wykombinować. Chociaż i tak musiałam pożyczyć koszulę Pedro. Gotowa dałam całusa Gali i uciekłam do pracy. Chociaż potrzebowałam dzisiaj dużej ilości kawy, aby funkcjonować tak jak zawsze.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz