Ubrana w strój kąpielowy, spodenki i t-shirt, zapakowałam
wszystko do samochodu. Na szczęście z deską pomógł mi tato, i cieszyłam się, że
wszystko jednak zostało w moim rodzinnym domu. Oczywiście byli pod wrażeniem,
że wybieram się na plażę i chcieli ode mnie wyciągnąć wszystko, jednak szybko
uciekłam i obrałam kierunek – plaża. Zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc i
już widziałam na plaży Pedro, jak widać był tutaj wcześniej i chyba już pływał.
Westchnęłam tylko bo nawet w kombinezonie wyglądał całkiem, całkiem. Ściągnęłam
wszystko z samochodu i złapałam za swoje rzeczy. Z uśmiechem podeszłam do
chłopaka, który na mój widok sam się uśmiechnął.
- No, no nawet masz swoją deskę. – zaśmiał się –
Obstawiałem, że będziemy musieli wypożyczyć jakąś.
- A jednak, lubię zaskakiwać. – puściłam mu oczko i wyciągnęłam
z torby kombinezon – Widzisz, mam nawet to. Chociaż wolałam się ubezpieczyć i
jednoczęściowy też mam. – ściągnęłam z siebie bluzkę na co się zaśmiał
- A tak poza tym to nie jesteśmy sami. Mam nadzieję, że nie
będziesz na mnie zła, ale zaprosiłem również kumpla. Wyobraź sobie, że on
jeszcze nigdy nie był na naszych plażach. Chociaż mamy obecnie spokój, chyba w
oko wpadła mu jedna z dziewczyn. – wskazał na jakiegoś chłopaka – Jeśli źle
postąpiłem to możesz mnie za to zbić.
- E tam. Może być, przyszłam w końcu popływać i poszaleć.
Nie wiem o co ci chodzi. – zaśmiałam się ściągając spodenki
- Więc kamień spadł mi z serca. A i przepraszam, nie
przywitałem się porządnie. – zauważył i przyciągnął mnie do siebie gdzie skradł
całusa – Jednak nie chciałaś, abym był rycerzem?
- Nie masz srebrnej zbroi, i białego rumaka. – szepnęłam na
co się zaśmiał
- Jak zawsze jestem na straconej pozycji. Ale jak, gotowa?
- Owszem, tylko ubiorę kombinezon. I w drogę.
Pedro poczekał na mnie, i z uśmiechami poszliśmy do wody.
Kiedy tylko zanurkowałam od razu wiedziałam, że to jest to. I jak dawno nie
było mnie w wodzie, na desce. Miło było odpocząć, zwłaszcza, że szykował mi się
trudny okres. Szaleliśmy jak dzieci, aż w końcu usiedliśmy na piasku, i o dziwo
dołączył do nas jego kumpel, który jak się okazało dostał kosza.
- Lucas, poznaj Ane.
- Miło mi poznać. – uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam
– Ale zostawiam was, popływałem, kiepsko mi to wychodziło jak widzieliście i
nikogo nie poderwę. – westchnął
- To twój pierwszy sezon, wyluzuj. – zauważył Pedro ze
śmiechem
- Nie ucz mistrza podrywu. – pokiwał mu palcem i zaraz
zostaliśmy sami, a ja tylko głośno się zaśmiałam
- Przynajmniej spędzimy więcej czasu sami. Bez przyzwoitki.
- Tak jest od samego początku. – zauważyłam kładąc się na
kocu – Ale miło było. kiedy pojechałam do domu po deskę, moi rodzice nie mogli
uwierzyć. Myśleli pewnie, ze zwariowałam.
- No widzisz, a to wszystko przez Pedro. I bardzo fajnie się
bawiłem w wodzie, a ty jesteś pełna niespodzianek. Kręgle, deska, świetnie
pływasz.
- Kuzynostwo, przy nich trzeba być najlepszym. Ale mam
nadzieję, że do wody jeszcze wrócimy.
Pedro jedynie wskazał mi dłonią na wodę, więc z uśmiechem
tam pobiegłam i zaraz widziałam go za sobą. Przez cały czas się wygłupialiśmy, nawet
porobiliśmy zdjęcia, więc mogłam wrzucić coś na swoje konto, tak samo zresztą
jak on. Aż w końcu zrobiło mi się zimno. Usiedliśmy ponownie na kocach, i
postanowiliśmy się jednak zbierać na coś do jedzenia, dlatego Pedro zapakował
mi deskę do samochodu, tak samo jak zapiął swoją i ruszyliśmy do knajpki na
plaży. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików i zaraz w dłoniach miałam
menu, ale nie mogłam się zdecydować. Odstawiłam kartę obok siebie i spojrzałam
na Pedro z uśmiechem, i widziałam jego zdziwiony wzrok.
- Zaskocz mnie i coś zamów. – zaśmiałam się – Tylko do picia
poproszę wodę.
Zaraz pojawił się kelner, więc Pedro zamówił dla nas obiad i wodę. Jego
wybór był dosyć ciekawy, tyle tylko, że jak zobaczyłam porcje to się
przeraziłam. Na pewno tego sama nie zjem, mimo tego, że ryba była bardzo
smaczna. Kiedy w końcu mój żołądek był pełny, delektowałam się wodą,
spoglądając na plażę. Usłyszałam dzwonek robionego zdjęcia, więc spojrzałam na
chłopaka, który tylko się do mnie uśmiechał i miał w dłoni telefon.
- Robisz mi zdjęcia?
- Owszem, ślicznie wyglądałaś. – pokazał mi zdjęcie na co
się zaśmiałam bo to o dziwo był mój telefon – Nie martw się, nie robiłem je
swoim. A mamy takie same telefony, więc wiedziałem jak włączyć aparat. I to
twoi kuzyni?
- Owszem, jak widać jest ich sporo. – zaśmiałam się – Ale
bez nich byłoby nudno. Jestem jedynaczką.
- No tak, w grupie raźniej. Sam mam brata i siostrę.
Częściej broiliśmy niż się bawiliśmy. I miło to wspominam. Ale ja skończyłem, a
ty?
- Również, nie dam rady tego zjeść. Więc co, wracamy? – a on
rzucił, że niestety musi również wracać do domu
Westchnęłam tylko, ale co mogłam zrobić? Pedro zapłacił za
nasz rachunek i ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę naszych samochodów. Bliżej
znajdował się mój więc stanęliśmy pod nim i po raz pierwszy nie miałam ochoty
się z nim rozstawać. Już od dawna się tak nie czułam, czego kompletnie nie
rozumiałam. W końcu spędzaliśmy ze sobą sporo czasu, mimo wszystko. otworzyłam
sobie drzwi i uśmiechnęłam tylko do chłopaka, który sam odwzajemnił gest i
zaraz się nade mną nachylił. W tym momencie nie chciałam go puścić, jednak się
ode mnie odsunął na co westchnęłam i chyba za głośno.
- Nie martw się, spotkamy się jeszcze. – zaśmiał się co
lekko odwzajemniłam – Zresztą napiszę. Jak zawsze.
- To ja wiem. Jeszcze dobrze nie odejdę od ciebie, odpocznę
a ty już mnie zadręczasz.
- Bo wiem, że ci się to podoba. I naprawdę chciałbym spędzić z tobą dzisiaj
cały dzień, jednak obowiązki wzywają. – na co pokiwałam głową, że rozumiem –
Zresztą nie chcę cię też odrywać od pracy.
- Masz rację, pora chyba trochę popracować. Więc w takim razie
pora się pożegnać, a nie stać jak nastolatki wtuleni w siebie na parkingu. –
zaśmiałam się spoglądając na dłonie Pedro, które obejmowały mnie w pasie
- Jedź ostrożnie.
Dał mi ostatniego całusa, i zaraz odsunął się, więc mogłam
wsiąść do samochodu. Jeszcze mu pomachałam i ruszyłam przed siebie, do domu.
Chociaż najpierw musiałam odwiedzić rodziców, gdzie mogłabym zostawić swoją
deskę. Jak to zawsze bywa zostałam na obiedzie i niestety mama wyciągnęła ode
mnie informacje. Miałam tylko nadzieję, że nie rozpowie całej rodzinie, że jej
córeczka ma chłopaka. A raczej spotyka się z kimś i robi rzeczy o których od
jakiegoś czasu zapomniała.
&&&
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz