niedziela, 28 lipca 2019

6. Nie masz srebrnej zbroi, i białego rumaka.

Ubrana w strój kąpielowy, spodenki i t-shirt, zapakowałam wszystko do samochodu. Na szczęście z deską pomógł mi tato, i cieszyłam się, że wszystko jednak zostało w moim rodzinnym domu. Oczywiście byli pod wrażeniem, że wybieram się na plażę i chcieli ode mnie wyciągnąć wszystko, jednak szybko uciekłam i obrałam kierunek – plaża. Zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc i już widziałam na plaży Pedro, jak widać był tutaj wcześniej i chyba już pływał. Westchnęłam tylko bo nawet w kombinezonie wyglądał całkiem, całkiem. Ściągnęłam wszystko z samochodu i złapałam za swoje rzeczy. Z uśmiechem podeszłam do chłopaka, który na mój widok sam się uśmiechnął.

- No, no nawet masz swoją deskę. – zaśmiał się – Obstawiałem, że będziemy musieli wypożyczyć jakąś.
- A jednak, lubię zaskakiwać. – puściłam mu oczko i wyciągnęłam z torby kombinezon – Widzisz, mam nawet to. Chociaż wolałam się ubezpieczyć i jednoczęściowy też mam. – ściągnęłam z siebie bluzkę na co się zaśmiał
- A tak poza tym to nie jesteśmy sami. Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła, ale zaprosiłem również kumpla. Wyobraź sobie, że on jeszcze nigdy nie był na naszych plażach. Chociaż mamy obecnie spokój, chyba w oko wpadła mu jedna z dziewczyn. – wskazał na jakiegoś chłopaka – Jeśli źle postąpiłem to możesz mnie za to zbić.
- E tam. Może być, przyszłam w końcu popływać i poszaleć. Nie wiem o co ci chodzi. – zaśmiałam się ściągając spodenki
- Więc kamień spadł mi z serca. A i przepraszam, nie przywitałem się porządnie. – zauważył i przyciągnął mnie do siebie gdzie skradł całusa – Jednak nie chciałaś, abym był rycerzem?
- Nie masz srebrnej zbroi, i białego rumaka. – szepnęłam na co się zaśmiał
- Jak zawsze jestem na straconej pozycji. Ale jak, gotowa?
- Owszem, tylko ubiorę kombinezon. I w drogę.

Pedro poczekał na mnie, i z uśmiechami poszliśmy do wody. Kiedy tylko zanurkowałam od razu wiedziałam, że to jest to. I jak dawno nie było mnie w wodzie, na desce. Miło było odpocząć, zwłaszcza, że szykował mi się trudny okres. Szaleliśmy jak dzieci, aż w końcu usiedliśmy na piasku, i o dziwo dołączył do nas jego kumpel, który jak się okazało dostał kosza.

- Lucas, poznaj Ane.
- Miło mi poznać. – uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam – Ale zostawiam was, popływałem, kiepsko mi to wychodziło jak widzieliście i nikogo nie poderwę. – westchnął
- To twój pierwszy sezon, wyluzuj. – zauważył Pedro ze śmiechem
- Nie ucz mistrza podrywu. – pokiwał mu palcem i zaraz zostaliśmy sami, a ja tylko głośno się zaśmiałam
- Przynajmniej spędzimy więcej czasu sami. Bez przyzwoitki.
- Tak jest od samego początku. – zauważyłam kładąc się na kocu – Ale miło było. kiedy pojechałam do domu po deskę, moi rodzice nie mogli uwierzyć. Myśleli pewnie, ze zwariowałam.
- No widzisz, a to wszystko przez Pedro. I bardzo fajnie się bawiłem w wodzie, a ty jesteś pełna niespodzianek. Kręgle, deska, świetnie pływasz.
- Kuzynostwo, przy nich trzeba być najlepszym. Ale mam nadzieję, że do wody jeszcze wrócimy.

Pedro jedynie wskazał mi dłonią na wodę, więc z uśmiechem tam pobiegłam i zaraz widziałam go za sobą. Przez cały czas się wygłupialiśmy, nawet porobiliśmy zdjęcia, więc mogłam wrzucić coś na swoje konto, tak samo zresztą jak on. Aż w końcu zrobiło mi się zimno. Usiedliśmy ponownie na kocach, i postanowiliśmy się jednak zbierać na coś do jedzenia, dlatego Pedro zapakował mi deskę do samochodu, tak samo jak zapiął swoją i ruszyliśmy do knajpki na plaży. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików i zaraz w dłoniach miałam menu, ale nie mogłam się zdecydować. Odstawiłam kartę obok siebie i spojrzałam na Pedro z uśmiechem, i widziałam jego zdziwiony wzrok.

- Zaskocz mnie i coś zamów. – zaśmiałam się – Tylko do picia poproszę wodę.

Zaraz pojawił się kelner, więc  Pedro zamówił dla nas obiad i wodę. Jego wybór był dosyć ciekawy, tyle tylko, że jak zobaczyłam porcje to się przeraziłam. Na pewno tego sama nie zjem, mimo tego, że ryba była bardzo smaczna. Kiedy w końcu mój żołądek był pełny, delektowałam się wodą, spoglądając na plażę. Usłyszałam dzwonek robionego zdjęcia, więc spojrzałam na chłopaka, który tylko się do mnie uśmiechał i miał w dłoni telefon.

- Robisz mi zdjęcia?
- Owszem, ślicznie wyglądałaś. – pokazał mi zdjęcie na co się zaśmiałam bo to o dziwo był mój telefon – Nie martw się, nie robiłem je swoim. A mamy takie same telefony, więc wiedziałem jak włączyć aparat. I to twoi kuzyni?
- Owszem, jak widać jest ich sporo. – zaśmiałam się – Ale bez nich byłoby nudno. Jestem jedynaczką.
- No tak, w grupie raźniej. Sam mam brata i siostrę. Częściej broiliśmy niż się bawiliśmy. I miło to wspominam. Ale ja skończyłem, a ty?
- Również, nie dam rady tego zjeść. Więc co, wracamy? – a on rzucił, że niestety musi również wracać do domu

Westchnęłam tylko, ale co mogłam zrobić? Pedro zapłacił za nasz rachunek i ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę naszych samochodów. Bliżej znajdował się mój więc stanęliśmy pod nim i po raz pierwszy nie miałam ochoty się z nim rozstawać. Już od dawna się tak nie czułam, czego kompletnie nie rozumiałam. W końcu spędzaliśmy ze sobą sporo czasu, mimo wszystko. otworzyłam sobie drzwi i uśmiechnęłam tylko do chłopaka, który sam odwzajemnił gest i zaraz się nade mną nachylił. W tym momencie nie chciałam go puścić, jednak się ode mnie odsunął na co westchnęłam i chyba za głośno.

- Nie martw się, spotkamy się jeszcze. – zaśmiał się co lekko odwzajemniłam – Zresztą napiszę. Jak zawsze.
- To ja wiem. Jeszcze dobrze nie odejdę od ciebie, odpocznę a ty już mnie zadręczasz.
- Bo wiem, że ci się to podoba.  I naprawdę chciałbym spędzić z tobą dzisiaj cały dzień, jednak obowiązki wzywają. – na co pokiwałam głową, że rozumiem – Zresztą nie chcę cię też odrywać od pracy.
- Masz rację, pora chyba trochę popracować. Więc w takim razie pora się pożegnać, a nie stać jak nastolatki wtuleni w siebie na parkingu. – zaśmiałam się spoglądając na dłonie Pedro, które obejmowały mnie w pasie
 - Jedź ostrożnie.


Dał mi ostatniego całusa, i zaraz odsunął się, więc mogłam wsiąść do samochodu. Jeszcze mu pomachałam i ruszyłam przed siebie, do domu. Chociaż najpierw musiałam odwiedzić rodziców, gdzie mogłabym zostawić swoją deskę. Jak to zawsze bywa zostałam na obiedzie i niestety mama wyciągnęła ode mnie informacje. Miałam tylko nadzieję, że nie rozpowie całej rodzinie, że jej córeczka ma chłopaka. A raczej spotyka się z kimś i robi rzeczy o których od jakiegoś czasu zapomniała. 

&&&


Pedro & Ana 
na plaży 

w następnym, przełomowy rozdział 
xd 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz